Sandy Lopcic Orkestar

W stołecznym radiowym studiu koncertowym im. A. Osieckiej dnia 2 12.2000 wystąpił Sandy Lopicic Orkestar. Są to Jugosłowianie mieszkający w Austrii, więc jak na południowych Słowian przystało mieli rasowy, "undergroundowy" wygląd marynarki (wyświechtane), charakterystyczne kapelusze a przede wszystkim, typowe, bałkańskie brzmienie. Ponieważ (dzięki MZA - stołeczne autobusy) lekko się z Gignolla spóźniliśmy (około 10 minut), w momencie, gdy cichcem weszliśmy na salę, na scenie trwał "bałkański tygiel" tzn. kapela grała rytmy niczym z filmu "Underground". Piszę kapela, a właściwie chodzi o trzynastu chłopa i trzy wokalistki. Po tych szalonych rytmach nastąpiło: bardzo stary, bośniacki kawałek - ballada, zagrany we współczesnej aranżacji, a klarnetem w roli głównej; rewelacyjnie zaśpiewane i zagrane "Jovane Jovanko"; bośniackie "Dazna Zora" ze świdrującymi trąbkami, które przeszły w charakterystyczne "uk - cuk";- bardzo jazzujące, z klawiszowym wstępem, pianinem improwizacja...

"Ederlezi"!; kawałek francuski, ale w języku romskim, generalnie będący ballada, która jednak rozkręciła ie. w rytmy szybciej - wolniej - szybciej; "Apo Hapi Sute", czyli "Proszę otwórz swe piękne, czarne oczy", serclamacz etno-jazzowy zaśpiewany przez najładniejszą z wokalistek, z równię ładną solówką na skrzypcach; bułgarskie "Jane Sandansky" z kopem od samego początku, trochę podobne do "Ketri, Ketri"; cygański "Dzelen, Dzelen", czyli początkowo folkujace instrumenty dęte przeszły w lekki acid-jazz ze wspomaganiem wokalnym; ponownie utwór w klimacie Bregoviczowskim z domieszką jazzu, kawałek ten określiłbym niefachowo jako bałkańskie buenavista, podczas jego trwania muzycy grali indywidualne solówki i byli przedstawiani; serbskie a'capella "... za mladost...", które z rozmachem przeszło w "buc-buc". Publiczność zgotowała orkiestrze taką owację na stojąco (i nic dziwnego, koncert był wspaniały), że nie obyło się bez bisów: macedoński, wolny, transowy wstęp na akordeonie guziczkowym i lirze korbowej, który następnie przeszedł w... aż mnie zatkało z wrażenia ... w brawurowo wykonane "Hajde Jano"!!! oraz serbski, bardzo skoczny, o żartobliwej, jak sadzę, treści kawałek czterokrotnie kończony w burzy braw.

Sandy Lopicic Orkestar wypadła po prostu rewelacyjnie. Niby muzyka znana z twórczości Bregovicia, ale wykonana dużo świeżej i uzdo bardziej żywiołowo. Wielkie słowa uznania należą się szefowi orkiestry, który zgromadził niezlych muzyków, wykazał się dużą pogoda ducha kierując grą kapeli oraz zapowiadając kolejne utwory po swojemu, polsku i angielsku.

Koncert odbył się pod patronatem Austriackiego Ośrodka Kultury.

Skrót artykułu: 

W stołecznym radiowym studiu koncertowym im. A. Osieckiej dnia 2 12.2000 wystąpił Sandy Lopicic Orkestar. Są to Jugosłowianie mieszkający w Austrii, więc jak na południowych Słowian przystało mieli rasowy, "undergroundowy" wygląd marynarki (wyświechtane), charakterystyczne kapelusze a przede wszystkim, typowe, bałkańskie brzmienie.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!