Różnorodnie...

Megitza

Megitza - Małgorzata Babiarz, to wokalistka, która wykonuje muzykę folkową inspirowaną kulturami etnicznymi świata. Podziwiając melodyjność właściwą każdemu z języków, nie tłumaczy tekstów piosenek, a śpiewa je w oryginale, stąd jej koncerty są poliglotyczne. Megitza jest niezwykle barwną postacią. Sama komponuje, śpiewa i gra. Jest wyrazista i magiczna zarazem, a jej niezwykła uroda tworzy dostojną kompozycję z kontrabasem, jej instrumentem. W wieku 17 lat wyjechała do Stanów, aby poznawać świat i spełniać swoje ambicje. W roku 2012 powróciła do Polski. W 2004 r. Megitza otrzymała najwyższy wynik w Narodowym Teście na Inteligencję IQ Test 2004. Jedna z recenzentek napisała, że jej góralsko-cygańska dusza wprowadza do utworów nutę tęsknoty, strzelistości gór i spokoju dolin. Na jej ostatniej płycie gościnnie wystąpiła Renata Przemyk.

Magdalena Wójtowicz: Czy mogłabyś powiedzieć czytelnikom "Gadek z Chatki" co oznacza słowo "Megitza"?
Megitza to Meggi, czyli po angielsku zdrobnienie od Małgorzata - Margaret, które zostało "ucyganowione".

Gdzie się urodziłaś? Czy miejsce twojego urodzenia miało wpływ na twoje inspiracje muzyczne?
Urodziłam się w Zakopanem, co ma i będzie mieć wielki wpływ na to jaką muzykę komponuję i wykonuję, nawet na to jak mówię, podobno mam góralski akcent. Korzenie na pewno mają wielki wpływ na moją twórczość. Ale nie wykonuję tylko góralskiej muzyki. Wiem, że są tacy górale, dla których muzyka poza góralską nie ma znaczenia. Ja poszłam w zupełnie inną stronę, mnie interesuje każdy rodzaj muzyki folkowej, nawet popularnej, muzyki mainstream.

W 2001 wyjechałaś do Stanów Zjednoczonych. Byłaś wtedy bardzo młoda. Co cię do tego skłoniło?
Mieszkałam w małej wsi, gdzie nic nie zapowiadało świetlanej przyszłości. Jestem wygadana, miałam więc ponoć zadatki na sołtysa. Koszmarna wydawała mi się taka przyszłość. Wyjechałam głównie w poszukiwaniu spełnienia moich ambicji, odkrywania świata. Czytałam dużo książek i bardzo ciekawił mnie świat, chciałam zobaczyć coś więcej niż mała wioska w górach.

Czy jeszcze przed wyjazdem miałaś coś wspólnego z muzyką i chciałaś to rozwijać w Stanach?
Śpiewałam w zespole regionalnym, takim dziecięcym, grałam na basach góralskich, ale na scenie nie występowałam, może tylko w konkursach recytatorskich, gawędziarskich.

Jak za oceanem rozwijała się twoja kariera?
Tak samo, tańczyłam w zespole regionalnym, później zerwałam kontakt z muzyką na dłuższy czas, musiałam po prostu pracować i zarabiać. Później w 2004 r. założyłam z grupą górali i Słowaków zespół folkowy. Zaczęliśmy grać, śpiewać takie typowo karpackie klimaty, cygańskie, słowackie. Ale później zespół się rozpadł, ludzie się pożenili, urodziły się dzieci. Ja poszłam w swoją stronę, poznałam moich amerykańskich muzyków. Najpierw z gitarzystą stworzyliśmy duet, on grał na gitarze, ja śpiewałam cygańskie piosenki. Całkiem nieźle nam szło. Andreas przyprowadził na próbę perkusistę Jimyego. I już było trio. Później jeszcze dołączył do nas akordeonista, który grał ze mną wcześniej i tak powstał kwartet.

Czy w Stanach spotkałaś ludzi, oprócz wymienionych muzyków, którzy cię inspirowali i wpłynęli na twoją muzykę?
Wielu muzyków bluesowych, jazzowych. W Chicago odbywa się festiwal muzyki świata i zjeżdżają tam ludzie z całego globu, zespoły z Afryki, z Japonii, Chin, Indii, z przeróżnych zakątków świata. Ja często chodziłam na koncerty grup folkowych i stąd wzięła się wielka inspiracja muzyką różnych kręgów kulturowych. Oprócz tego inspirowała mnie muzyka filmowa. Uwielbiam muzykę Ennio Morricone, jego kompozycje są dla mnie fantastyczne, im starsze filmy tym lepszy. Poza tym wielu muzyków jazzowych. Jazz kwitnie w Chicago, jest na wysokim poziomi. Tak jak blues.

W 2008 r. pojawiła się pierwsza płyta Boleritza. Jak można tłumaczyć tę nazwę?
Boleritza to pomieszanie bolero i megitza, bo piosenki są w rytmie hiszpańskiego bolero.

Czy płyta została dobrze przyjęta?
W trakcie nagrywania płyty powstał zespół. Udział wzięli skrzypkowie, klarnecista, cała kapela dęta i z tej płyty narodził się pomysł, żeby stworzyć kwartet. A płyta została przyjęta bardzo dobrze, zwłaszcza radio publiczne WBZ było pod wrażeniem, dostaliśmy bardzo dobre recenzje. Na tej płycie zagrał na skrzypcach również mój przyjaciel Roby Lakatos. Dobrze została przyjęta przez media, krytyków i publiczność.

W Stanach masz już swoja publiczność, dlaczego więc zdecydowałaś się przyjechać do Polski?
Przyjechałam ze względów prywatnych. Przyjechałam w lipcu 2012 r. z moją kapelą ze Stanów, koncertowaliśmy przez dwa miesiące, ale oni musieli wracać z powodów osobistych. A ja mam nowy skład: Kuba Mietła - akordeonista, Jarek Dzień - gitara, Damian Niewiński - perkusista.

I jak wrażenia z pobytu w Polsce?
Elegancko. Znamy się chwilę, nagrywamy już płytę z kolędami etnicznymi, która wyjdzie na Święta. Gościnnie na naszej płycie wystąpi Renata Przemyk.

Wcześniej ukazały się dwie płyty Legenda i Megitza. Czy możesz o nich opowiedzieć?
W 2010 r. podjęliśmy próbę nagrania następnego krążka, gdyż mieliśmy bardzo dużo oryginalnego materiału, więc część Legendy została nagrana w 2010 r. Nigdy jednak nie doszło do jej wydanie ze względów finansowych i prywatnych. Mieliśmy dużo pracy, koncertowania, nie było czasu, żeby skończyć tę płytę. Płyty wydaliśmy w 2012 r., kiedy nazbierało się tyle materiału, że było na obydwie płyty, chociaż nurt zespołu trochę się zmienił, bo wykonaliśmy ukłon w stronę naszej anglojęzycznej publiczności w Stanach, aby przedstawić jej muzykę folkową, nie tylko od strony innych języków, ale także oryginalne kompozycje w języku angielskim, żeby przedstawić wpływ muzyki flamenco, polskiej muzyki, góralskiej, ale z angielskimi słowami. To jest na płycie Megitza, na Legendzie są starsze utwory, jedne z pierwszych kompozycji kwartetu Megitza.

Jak ty sama określasz rodzaj muzyki, którą gracie?
Jest na to słowo, worldbit, czyli muzyka świata, ale z połączeniem nowoczesnych rytmów, swingu, jazzu, popu, przede wszystkim jest to jednak muzyka folkowa z mocniejszym bitem.

Piosenki śpiewasz w wielu językach, jak to robisz?
Łatwiej jest śpiewać niż mówić w obcym języku, poza tym języki słowiańskie są bardzo melodyczne i moim zdaniem zmiana na jakikolwiek inny język, tłumaczenie, przekładanie słów na polski z jakiejkolwiek innej piosenki jest fatalne, bo w oryginale piosenki brzmią dużo lepiej. One po to były napisane, aby brzmieć melodyjnie w danym języku, a nie żeby ktoś je przerabiał. Dlatego lubię śpiewać w oryginalnych językach.

Dlaczego kontrabas, dlaczego akurat taki instrument?
Bez basu nie ma zespołu, bas to podstawa. Mój tata grał na góralskich basach dawno temu. Zawsze wiedziałam, że on na tych basach gra, jako dziecko widziałam go na weselu, zdarzyło mu się parę razy zastąpić pijanego basistę. Czerpałam dużo inspiracji od mojego ojca, był moim wzorcem do naśladowania. Na skrzypcach próbowałam, ale struny wrzynały mi się w palce i nie chciałam na nich grać.Słyszałam takie opinie, że wasze koncerty są bardzo energetyczne...Ja myślę, że są różne. Staramy się dać dużo energii, ale też potrafimy się wyciszyć i zagrać ballady, piano...

Czy cieszycie się, że występujecie na Mikołajkach Folkowych, jednym z najważniejszych festiwali folkowych w Polsce?
Bardzo. Jestem zaszczycona, że nas tutaj zaproszono i że zagramy w takim gronie - jutro Trebunie-Tutki.

Czy dla ciebie Władysławem Trebunia-Tutka, którego właśnie żegnamy, także był wzorem do naśladowania?
Mój tata, kiedy patrzył na moje dziecięce rysunki, mówił "Władysław Tutka to to nie jest, ale może coś z Ciebie będzie". Zawsze interesowałam się jego malunkami i muzyką oczywiście. Trebunie-Tutki stworzyli bardzo ciekawy projekt z Jamajczykami, byłam z nich dumna, że wychylili się poza góralskie, konserwatywne myślenie, bo dla górali zmienić melodię w jakikolwiek sposób to świętokradztwo. Za to składam mistrzowi wielki ukłon.

Jakie masz muzyczne plany na przyszłość?
Na te święta ukaże się płyta z etnicznymi kolędami świata po słowacku, ukraińsku, góralsku, polsku, serbsku, katalońsku. Oprócz tego koncerty, przede wszystkim, w przyszłym roku pewnie jakiś nowy materiał, planujemy też trochę pojeździć po świecie.

Czy teraz będziesz już na stałe mieszkać w Polsce?
Myślę że tak, na pewno zostanę tu przez chwilę.

Dziękuję i życzę udanego koncertu.
Dziękuję.

Rozmawiała Magdalena Wójtowicz

Skrót artykułu: 

Megitza - Małgorzata Babiarz, to wokalistka, która wykonuje muzykę folkową inspirowaną kulturami etnicznymi świata. Podziwiając melodyjność właściwą każdemu z języków, nie tłumaczy tekstów piosenek, a śpiewa je w oryginale, stąd jej koncerty są poliglotyczne. Megitza jest niezwykle barwną postacią. Sama komponuje, śpiewa i gra. Jest wyrazista i magiczna zarazem, a jej niezwykła uroda tworzy dostojną kompozycję z kontrabasem, jej instrumentem. W wieku 17 lat wyjechała do Stanów, aby poznawać świat i spełniać swoje ambicje. W roku 2012 powróciła do Polski. W 2004 r. Megitza otrzymała najwyższy wynik w Narodowym Teście na Inteligencję IQ Test 2004. Jedna z recenzentek napisała, że jej góralsko-cygańska dusza wprowadza do utworów nutę tęsknoty, strzelistości gór i spokoju dolin. Na jej ostatniej płycie gościnnie wystąpiła Renata Przemyk.

Dział: 

Dodaj komentarz!