Rok 2014

W dyskusji udział biorą:

  • Joanna Słowińska - muzyk
  • Maciej Szajkowski - Kapela ze Wsi Warszawa
  • Marcin Skrzypek - Orkiestra św.Mikołaja
  • Krzysztof Kubański - Fiesta Music
  • Marzena Motyl - OVO
  • Włodzimierz Kleszcz - Radiowe Centrum Kultury Ludowej

    Joanna Słowińska muzyk

    Nie wiadomo, co się stanie. Muzyka, jak każda inna sztuka, rozwija się i zmienia bez żadnego planu i przewidywalności. Inna rzecz, że pojęcie „folk” jest nieprecyzyjne, zwłaszcza „folk polski”. Popfolk właściwie jest już w zaniku, minął wraz z modą, był zjawiskiem sezonowym, nie wart jest dłuższej refleksji.

    To, co dzieje się teraz w tak zwanym „środowisku folkowców” jest co najmniej niepokojące. Kilka kapel, grających od lat (można policzyć je na palcach obu rąk), dzieli się metodą pączkowania, wymieniając między sobą tych samych muzyków, co bynajmniej nie tworzy nowej jakości, raczej powiela wcześniejsze schematy. Co się stanie – nie wiadomo. Bądźmy dobrej myśli.



    Maciej Szajkowski Kapela ze Wsi Warszawa

    Za 5 lat nastąpi apogeum końca antymuzyki elektro-cybernetycznej, bezdusznej, odhumanizowanej. Za lat 10 przyjdzie kres popowej magmy dla troglodytów oraz ostateczny upadek kultu DJ-ów. Rozwinie się muza, która dziś zwraca się w kierunku brzmień naturalnych, ale subtelnie eksploatuje krzemowe podkłady. Progres technologiczny, który obecnie zniósł podział na odwieczne rozgraniczenie twórca – odbiorca, artysta – zjadacz chleba, tworząc obok tych pierwszych – głuchych mamutów i recydywistów, znów zacznie odgrywać ważną rolę, ponieważ ludzie będą mieli dość plastikowych kompozycji i kloacznych wibracji.

    W ramach poszukującej sceny i naturalnej muzy etnicznej udoskonali się bezpośredni przekaz odziaływujący na zmysły i układ nerwowy człowieka. Muzyka w dobie globalnego szaleństwa, obok jej dotychczasowych atrybutów, będzie spełniać funkcje terapeutyczne, uzdrowieńcze, duchowe, niosąc ukojenie i pozytywną treść. To nastąpi oczywista, jeśli za te 10 lat uda się osiągnąć względną globalną harmonię. W przeciwnym razie, czeka nas proces dokładnie odwrotny, czyli to, co mamy dzisiaj, tylko ze zdwojoną siłą.



    Marcin Skrzypek Orkiestra św. Mikołaja

    Patrząc wstecz widać, że dekada to dla muzyki bardzo dużo czasu. Dlatego nie podejmuję się zgadywać, jak będzie wyglądał folk za 10 lat, ale wiem, od czego to może zależeć – od trzech współgrających ze sobą czynników: inwencji, wartości i pojemności rynku. Dalej są same pytania.

    Wiadomo, że źródła inspiracji są ograniczone. Czy wystarczy inwencji dla ich twórczych i wartościowych przekształceń? Czy umocni się styl jazzowy, czy może spopularyzuje muzyka rekonstruowana? Czy folklor będzie osobistym odkryciem, ścieżką buntu nowych pokoleń słuchaczy? Czy inspirowana nim muzyka będzie odbierana jako coś zupełnie nowego, alternatywny horyzont wrażliwości, tak jak było 10 lat temu? Mam nadzieję, że przez ten czas folk przynajmniej zacznie być postrzegany jako odrębny obszar antypopkultury, zasługujący na własny mecenat. Dużo wreszcie zależy od pojemności rynku: ilości słuchaczy, ich rozproszenia, sytuacji gospodarczej. Nasz kraj jest mały. Czy kariera Kapeli ze Wsi rozkręci trwałą koniunkturę na polską muzykę na Zachodzie? Mam nadzieję, że za 10 lat folkowy artysta, syty czy głodny, będzie przynajmniej wiarygodny.



    Krzysztof Kubański Fiesta Music

    A co z nami było, czyli polskim folkiem przed dziesięcioma laty, w 1994 roku? Warto przypomnieć. Kilkanaście, w większości amatorskich, zespołów. Garstka – także amatorskich, festiwali. Folk praktycznie nie istniał w szerszej świadomości Polaków. Jaka progresja i rozkwit nastąpiły, w tym dwu- trzyletnia „folkomania ogólnonarodowa”, wiemy.

    A za 10 lat ? Nie przewiduję katastrofy, wręcz przeciwnie. Folk stanie się jeszcze szerszym obszarem muzycznych inspiracji zarówno dla starego, jak i młodego pokolenia, amatorów i profesjonalistów. Z większą mocą, w naturalny sposób, wykorzystamy największą siłę tej muzyki – otwartość na przenikanie, asymilację i wielokulturowość.






    Marzena Motyl OVO

    Od tygodnia, wracając do domu, przechodzę koło billboardu „Zakupy po staropolsku!”. W ten sposób reklamuje się jeden z nowych sklepów we Wrocławiu. Słowiańskość zacznie być w cenie, stanie się znakiem jakości (tak, jak kiedyś wszystko to, co pochodziło z Zachodu). Polski folk nie zniknie, ulegnie jedynie przeformułowaniu.

    Znikną koła gospodyń wiejskich (wraz z ostatnimi gospodyniami wiejskimi) i domy kultury hodujące małe, cepeliowskie zespoły. Na ich miejsce, pod ciśnieniem, Unii Europejskiej i jej polityki kulturalnej, w wielu gminach powstaną niewielkie ośrodki tradycji polskiej. Wzrośnie ilość Domów Tańca. Cepeliada skompromituje się jako wartość estetyczna, niemniej jednak kilka większych zespołów pieśni i tańca utrzyma się, pełniąc oficjalne funkcje reprezentacyjne. Wprost proporcjonalnie do szybkości zanikania ostatnich przejawów polskiej kultury tradycyjnej będzie wzmacniał się ruch rekonstrukcyjny, skansenowy.

    Dwa, trzy zespoły z obecnego środowiska folkowego będą promowane przez media jako towar eksportowy.

    Folk się rozproszy, zmiesza z innymi gatunkami muzyki, wtopi w nowe zjawiska kulturalne, socjologiczne. Dzisiejsze środowisko folkowe skurczy się do najściślejszego kręgu weteranów. Wielu artystów folkowych zostanie wchłoniętych przez inne środowiska muzyczne.

    Folk stanie się ważnym elementem subkultur, ruchów ekologicznych, neopoganizmu, sztuki niezależnej (teatr, kino). Ludzie coraz częściej będą interesować się wartościami, które niesie ze sobą folk, upatrując w nim alternatywę wobec bycia trendy lub passe. W Internecie rośnie liczba forów poświęconych tematyce słowiańskiej. Na wrocławskie Warsztaty Pieśni Tradycyjnych przyjeżdża coraz więcej ludzi bezpośrednio nie związanych z folkiem, na przykład psychologów szukających alternatywnych metod terapii. W szkołach dzieciaki coraz rzadziej reagują na nasze Spotkania z Kulturą Muzyczną Słowian: „eee... jaka wiocha”. Zamiast tego piszą: „Fajnie, że się czegoś nowego dowiedziałem. Będę mógł zabłysnąć przed kolegami”. Folk coraz częściej będzie można promować z etykietką „muzyka dla elity”.


    Włodzimierz Kleszcz Radiowe Centrum Kultury Ludowej

    Mam nadzieję, że następstwa przemian ekonomicznych, prawnych, strukturalnych, konsekwencji społecznych i kulturowych (czyt.: multimedialnych) nie doprowadzą do naturalnego zatracenia naszych wartości tradycyjnych i duchowych. Mam nadzieję, że będziemy posługiwali się wciąż językiem polskim i dodatkowo odpowiednikami angielskimi. Każdy będzie sobą spotykając ludzi ze świata tutaj, nad Wisłą, i nikt nie będzie nikogo udawał i nie będzie się przebierał w niczyją kulturę...

    Po prostu – oryginał i autentyk będą w najwyższej cenie ze względu na powszechną dostępność do światowej kultury. Mam także nadzieję, że nie będą nas dzieliły nazwy i etykiety, ponieważ w powszechnym obiegu będzie dużo „world music”, a więc światowej muzyki – sztuki - niosącej wielki potencjał autentycznej niepodrabianej etnicznej kultury w nowoczesnym komunikatywnym, awangardowym, ale i tym tradycyjnym, źródłowym wydaniu. Przywróci się godność i wartość słowom – muzyka ludowa - dla naszych narodów słowiańskich, ale i europejskich, etc. Zamiast muzycznego popcornu będzie nowoczesna, artystyczna i popularna nasza nowa muzyka choćby i „lódowa” (pisownia autora – przyp. red.) na poziomie światowym, a nie jakieś tam okruchy, akcenty wtłoczone w obce schematy show-biznesu.

    Na pewno pojawią się nowe nazwy. Pojawią się geniusze i nowi kulturowi przewodnicy, jak choćby kiedyś Chopin, czy – w erze multimediów i pop kultury – Niemen. Odrodzi się Duch, Romantyzm i Patriotyzm, ale i prawdziwa Tolerancja! A brzydota i miałkość, pycha, zawiść i inne ich siostry przepadną marnie...

Skrót artykułu: 

W dyskusji udział biorą:

  • Joanna Słowińska - muzyk
  • Maciej Szajkowski - Kapela ze Wsi Warszawa
  • Marcin Skrzypek - Orkiestra św.Mikołaja
  • Krzysztof Kubański - Fiesta Music
  • Marzena Motyl - OVO
  • Włodzimierz Kleszcz - Radiowe Centrum Kultury Ludowej
Dział: 

Dodaj komentarz!