Matragona - fanfaryści przed walkami gladiatorów
Kazali ogolić mordy, nogi, torsy!
Ach, czegóż nie robi się dla forsy?!
A w każdy poranek - na głowie wianek,
Choć wokół głód morzy:
Przystojni gladiatorzy!
Niejeden z nich po make-upie
Trębaczy za kolana łapie...
Z garderoby Nerona /podczas „czepin” „antyczepin”: obrzędu zakładania wianka:
-Kazali mi ogolić nogi, założyli złotą sukienkę a teraz mi wianek na głowę zakładają... - matka mnie z domu wyrzuci!
Jeden z pierwszoplanowych aktorów przechadzając się wśród statystów objaśnia córeczce:
- Tam są gladiatorzy i legioniści.
- To senatorzy.
Córeczka wskazując na nas i nasze dziwne wianki na głowach:
-Tatusiu, a ci - to co to takiego?
-To są kobietony.
Dwunastu muzyków, kilku starszych senatorów i czarnoskórych akrobatów umieszczono w garderobie wspólnej z aktorami: B. Lindą, J. Trelą, P. Delągiem i M. Bajorem. Pewnego poranka wpada do namiotu Michał Bajor i krzyczy:
-Gdzie mój parasol? A w ogóle, co to za porządki, że statyści maja garderobę z aktorami?
-Czy nie widzieli panowie czarnego parasola z brązową rączką? - pytają garderobiane.
Pomińmy, co rzekł dalej Neron, by nie pogłębiać strasznego wizerunku władcy. Od tej jednak chwili - my (tzn. muzycy, nadworni złodzieje) wchodzimy do namiotu po swoje kanapki i osobiste rzeczy z przybocznym ochroniarzem.
Po południu tego dnia przed namiotem stał już ogromny parkan z solidnie wkopanymi słupami, bez szparek i prześwitów. Oddzielił wreszcie cesarza i aktorów od reszty świata. Na parkanie tym wkrótce rozkwitnąć miała parkanowa literatura.
Następnego dnia, dzięki despotyzmowi Nerona, mieliśmy już własny namiot, „bajorancki”, pięknie okopany i umeblowany. Przed tą garderobą stała tablica głosząca: "muzycy akrobaci i ich nałożnice"
Chłopaki - obojniaki z naszej paki zdobyli gdzieś dwie gitary i serwowali cappucino. Muzycy więc rozgrywali się w namiocie na dobre (chociaż naszymi kontraktowymi instrumentami były pozłacane trąby), a nastrój oczekiwania znacznie się uatrakcyjnił i polepszył.
Tymczasem naszych pięciu akrobatów wracało już do rodzimej Kenii, zainkasowawszy 50.000 PLN i namiot wydawał się pusty. Akrobatów nie było, za to wśród strojów bielały szatki niewieście - nałożnic Nerona. Przyjęliśmy to z wielkim entuzjazmem a tablice obwieszczały teraz: "Muzycy akrobaci"
Parasol Nerona odnalazł się jeszcze w dniu, kiedy stanął parkan. Rano padał deszcz, któryś ze starszych senatorów /?/ nieświadomie pożyczył - po powrocie z planu odłożył na miejsce.
-Ktoś podrzucił! - skwitowała garderobiana nazajutrz.
Matragona - fanfaryści przed walkami gladiatorów