
Patty Gurdy „Tavern”
2024, Patty Gurdy
Patty Gurdy, czyli urodzona w Niemczech Patricia Büchler, 24 listopada 2024 roku wydała swój drugi solowy album „Tavern”, który zawiera wpadające w ucho, ale niebanalne piosenki śpiewane po angielsku, niemiecku i islandzku. Do nagrania tego krążka Patty zaprosiła wielu muzyków ze świata folkowo-folkmetalowego, choćby Pernillę Kannapinn, Adaya z formacji Faun czy legendarnego fińskiego folkmetalowca – Marko Hietala. Album to ciekawe i melodyjne piosenki w klimacie celtyckim, stylizowane na szanty, islandzkie sagi wikińskie ze szczyptą tak dark folku i folk americana, jak i sporą dawką pop-folku i melodyjnego folk metalu (tu akustycznie). Na swój sposób jest to XXI-wieczna kontynuacja tego, co dawniej grali: Clannad, Asonance, Blackmore’s Night, a także po części Fleetwood Mac, The Bangles (i Susanna Hoffs solo) oraz The Kelly Family. Głos Patty Gurdy starszym słuchaczom może kojarzyć się z Maggie Reilly od Mike’a Oldfielda – a nawet zaryzykuję z pełną świadomością tego, co piszę, że Patty Gurdy ma głos głębszy i bardziej wyrazisty od Reilly, zbliżony mocą do Melisy Bonny czy nawet Tarji Turunen. Patricia występowała wcześniej w folkmetalowych grupach Harpyie i Storm Seeker, wsparła też niedawno Szkotów z Alestorm, m.in. grając na lirze korbowej (jej podstawowym instrumencie). Ci zaprosili ją na trasę „Pagan Fest MMXXV”. Dzięki temu polscy fani mogli zobaczyć ją w Krakowie 5 lutego 2024 roku i dzień później w Warszawie, a na scenie Patty to żywy ogień. Album „Tavern” został wydany jako winyl LP i na płycie CD, z czego wydanie cyfrowe zawierało bonusowe DVD z teledyskiem i materiałami zza kulis. Krążek robi naprawdę dobrą robotę, a jednocześnie pokazuje, że jak się chce, to można zagrać muzykę radiowo-popową w sposób folkowy i niebanalny, a potem podbić nią serca fanów nie tylko folku i nie tylko power/folk metalu.
VZ
Thy Catafalque „XII: A gyönyörű álmok ezután jönnek”
2024, Season Of Mist
Thy Catafalque, czyli jednoosobowy (formalnie) projekt Tamása Kátaia, węgierskiego multiinstrumentalisty i fotografa, to wielopłaszczyznowa i wielokulturowa muzyka, sygnowana jako avant-garde metal. Początek płyty utrzymany jest w stylistyce postrockowo-psychodelicznej à la The Cure przełamane Pink Floydami i heavy/thrashowymi riffami, jednak z wyraźną melodyką znaną z węgierskiego folku („Piros Kocsi, Fekete Éj”). Następnie muzyka się zmienia: można ją określić jako progresywny atmospheric black metal z wyraźnymi elementami brzmień Bliskiego Wschodu i chóralnymi melorecytacjami przełamanymi gotyckimi elementami elektronicznych dźwięków i solówkami ocierającymi się o shred music („Mindenevö”). W trzecim utworze („Vasgyár”) przechodzi w bardziej typowe dla black metalu łojenie, ale wciąż z wyczuwalną nutką Orientu – a jednocześnie z klimatem przypominającym stepowy black metal ukraiński (chociażby Drudkh) inkrustowany postrockowym sznytem. Kolejny utwór, „Világnak Világa”, nawiązuje do najlepszych lat węgierskiego rocka granego przez takie ekipy, jak Omega, LGT czy Piramis – ale jest to twórcza interpretacja tychże z silnym progrockowym drive i wokalami (tak męskim, jak i żeńskim) stylizowanymi na ludowe. Piąty na płycie kawałek „Nyárfa, Nyírfa” to nieoczywiste i niesamowite połączenie zimnej fali, folku, jazzu i art rocka, a szósty „Lydiához” to melodyjny, progresywno-folkmetalowy cover twórczości Ferenca Sebö, który w Polsce kojarzony jest przede wszystkim jako kompozytor „Czerwonych Korali” zespołu Brathanki. A to nie koniec zaskoczeń – w „Vakond” dostajemy odjechane i świetnie zgrane w czasie połączenie cymbałowej muzyki z elementami wielu gatunków muzycznych: country, cold wave, dark electro, folk americana i hard rocka w klimatach Deep Purple. Nostalgiczny „Ködkiraly” ma brzmienie dużo bliższe muzyce filmowej i chilloutowi przełamanymi neofolkowo-darkfolkowymi klimatami. To jeszcze nie koniec, jeszcze mamy „Aláhullás”, bliskie mieszance popowo-metalowej i metalowo-core’owej. Kończące album epickie „A Gyönyörü Álmok Ezután Jönnek” nawiązuje do twórczości Omegi. Dwunasty longplay Thy Catafalque po raz dwunasty rozszerza muzyczne horyzonty, a wśród nich znajduje się bardzo wyraźny horyzont folkowy!
VZ
Kapela Fedaków „Pieśni Postne”
2021, wyd. Kapela Fedaków
W czasie pandemii Kapela przygotowała płytę na okres Wielkiego Postu pt. „Pieśni Postne”. Znajdują się na niej m.in. pieśni modlitewne, których teksty pochodzą z okresu od XVI do XIX wieku. Jak mówią autorzy płyty – to pieśni dające spokój i nadzieję. Większość zarejestrowanych utworów to wersje skrócone wielozwrotkowych medytacyjnych pieśni. Śpiewom towarzyszy niekiedy oszczędny akompaniament suki biłgorajskiej – np. w pierwszym utworze „Płaczcie anieli” na melodię wykonywaną przez Annę Malec z Jędrzejówki. Następnej pieśni, „Rozmyślajmy dziś”, towarzyszą cymbały. Kolejna „W ogrodzie oliwnym” została zaśpiewana przez Igę Fedak i gościnnie przez Grzegorza Lipczaka w dwugłosie w wariancie melodycznym z Suwalszczyzny od zespołu Pogranicze z Szypliszk. „Drabina do nieba” została wykonana z towarzyszeniem dwojnicy w wersji znanej z CD „Jest drabina do nieba – pieśni nabożne na Wielki Post” wydanej w roku 1999 przez In Crudo. Był to bodaj pierwszy album z pieśniami wielkopostnymi, które – podobnie jak pieśni pogrzebowe – nie były wcześniej wydawane. Pieśń „Krzyżu święty” została zarejestrowana z bardzo oszczędnym akompaniamentem cymbałów. Kompakt zamyka „Dobranoc, głowo święta” z tęskną dwojnicą. Równie minimalistyczna jak oprawa instrumentalna jest kremowa okładka, na której wykorzystano fonty i elementy zdobnicze z Dzieł wszystkich Oskara Kolberga. Wydawca nie zapomniał o książeczce z krótkim wprowadzeniem i tekstami, aby można było pieśniom wtórować. Choć nagrany repertuar nie jest nieznany i pamięta się te utwory zaśpiewane przez Adama Struga, Joannę Słowińską czy śpiewaczki ludowe, to piękny powolny śpiew i delikatna oprawa instrumentów sprawiają, że nagrań słucha się z prawdziwą przyjemnością.
TOC
Patty Gurdy „Tavern”, Thy Catafalque „XII: A gyönyörű álmok, Kapela Fedaków „Pieśni Postne”