
Tuatha de Danann
„The Nameless Cry”
2023, Sounde City Rec.
Szósty longplay brazylijskich folkmetalowców przyniósł ze sobą anglojęzyczne granie z pogranicza celtyckiego folku, heavy i power metalu, folkrocka i rocka progresywnego. I nie tylko. Od tytułowego „The Nameless Cry” po kończący płytę „Revenge” jest to muzyczna podróż przez to, co Tuatha de Danann już nagrywali, ale na nowym krążku z dużym dryfem w stronę folkrocka czy też prog metalu i poprocka. Zespół konsekwentnie podąża celtycką ścieżką, ale brzmienia stały się wygładzone, bliższe temu, co obecnie króluje w folkującym melodyjnym metalu serwowanym przez takie formacje jak: Ad Infinitum, Beyond The Black czy The Dark Side of The Moon. Album „The Nameless Cry” wkracza w te rejony z własną wizją celtyckiego folk metalu, gdzie na bazie bouzuki i dud stoi potężnie rozbudowana, progresywna machina bliższa Stratovariusowi i Dream Theater. Ma to sens, bo dzięki temu kawałki na „The Nameless Cry” oscylują między morskim graniem (świetne solówki!), karczmianym, pościelowym i po prostu celtic-folkowym brzmieniem. A i trafiają się momenty przypominające klimaty rocka lat 70. ubiegłego wieku z celtyckim sznytem. Ta płyta ma wiele smaczków i łączy w sobie to, co było dawniej (Running Wild, Blackmore’s Night), z tym, co się gra teraz w szeroko rozumianym celt/folk metalu z progresywnym zacięciem. A do tego Tuatha de Danann to kapela z Brazylii, powstała w Varginha (Minas Gerais) w 1995 roku.
VZ
Silent Stream of Godless Elegy
„Jiná”
2023, Osamělí Rec.
Czeska, pochodząca z Moraw, doom/gothic/ folkmetalowa formacja pod koniec stycznia wydała nowy album. I już od pierwszych dźwięków słychać kunszt SSOGE! Płytę rozpoczyna nastrojowy, balladowy, neofolkowy utwór „Samodiva”, który wprowadza w klimat i świetnie koresponduje z drugim kawałkiem, promującym płytę – „Pod Babíma Horama”, a kolejny - „Přísahám” podkreśla nostalgiczny, poetycki klimat „Jiny”. To nie jest typowy folk metal ani doom, to przede wszystkim etno-jazzowo-kameralny neofolk znakomicie przełamany nutką postrockową i znakomitymi damsko-męskimi dialogami śpiewanymi oraz melorecytacją. Na płycie znalazły się znane wcześniej „Skryj hlavu do dlaní” i „I would dance”, ale w nowych, półakustycznych aranżacjach, świetnie wpasowując się w klimat płyty. SSOGE na swój własny sposób dołączył do elitarnego grona folkmetalowych formacji, które mają w swoich dyskografiach albumy akustyczne. Postawił jednak na folk z elementami world music bliższy temu, co już znamy z płyt Tomasa Kocko czy Lucie Redlovej – a szósty utwór na płycie, „Tichý zpěv”, dodatkowo miło zaskakuje niesamowitym połączeniem tradycyjnego grania z etnojazzową duszą. Są też nawiązania do legend słowiańskich („Ten, který ukoval Slunce”) i szczypta progresywnego i artrockowego grania („Ptakoprav”, „Malověrná”). Zwraca uwagę znakomita współpraca sekcji rytmicznej z wiolonczelą, co już na wcześniejszych płytach było charakterystyczne, tu jednak dodatkowo słyszalne dzięki półakustycznym aranżacjom, w które zespół włożył całe serce i jeszcze więcej.
VZ
Magda Kuraś Quintet
„Tryptyk biłgorajski”
2023, Asfalt Records
„Tryptyk biłgorajski” to niezwykły płytowy debiut kwintetu Magdy Kuraś, który w pełni oddaje artystyczne pasje liderki. Album jest rezultatem głębokiego zamiłowania do rytuałów oraz bogactwa muzyki etnicznej. Magda wybiera pieśni z okolic rodzinnego miasta, malowniczego Biłgoraja.
„Tryptyk biłgorajski” jawi się jako niezwykła płyta, zaskakująca słuchacza za każdym razem, gdy poddaje się jej dźwiękom – to niczym rytuał muzyczny, szamańska podróż, tajemnicza opowieść, wielowarstwowe doświadczenie, będące drogą ku oczyszczeniu, zrozumieniu i pogodzeniu się z sytuacją. W tej wyjątkowej podróży dźwiękowej mocną stroną jest kapitalny skład instrumentalistów, na czele z Dominikiem Kisielem, jednym z najlepszych młodych pianistów jazzowych. Na płycie usłyszymy także Ziemowita Klimka, znanego z Immortal Onion i współpracy z Hanią Rani, oraz Jakuba Krzanowskiego, grającego również z zespołem Klawo, którego fenomenalne możliwości gry tu prezentują się o wiele bardziej emocjonalnie, pełne wyczucia i delikatności.
Inspiracją dla tego zespołu jest wiejska kapela, ale jego muzyka prezentuje się niezwykle lirycznie i dostojnie, z daleka od surowości. Zauważamy to już na samym początku, w utworze „Tęskno”, gdzie fortepian Dominika Kisiela splata się z delikatnymi pociągnięciami smyka po kontrabasie Ziemowita Klimka, co wywiera imponujące wrażenie. To pełne rozpaczy wykonanie, w którym odnaleźć można ludowe lamentacje oraz proces odczarowywania tego, co niepowodzeniem zostało nazwane.
Przez całość albumu, niczym duch czy narrator, przewija się Maciej Świniarski. Jego wokalne akompaniowanie Kuraś sprawia, że staje się jak powidok, wspomnienie czy towarzysz dialogujący z opowiadaną historią.
„Nasiałam se rutki” wyróżnia się najbardziej ludowym brzmieniem i charakternym zawodzeniem. To oszczędne muzycznie aranżacje, które w finale przekształcają się w bardziej folkowy klimat. Utwór ten stanowi swoiste kulminacyjne doświadczenie, gdzie brzmienie i zawartość łączą się w pełni, tworząc chwile zarówno nostalgii, jak i refleksji.
Warto zwrócić uwagę na istotną postać, będącą siłą napędową tego muzycznego przedsięwzięcia – Magdalenę Kuraś, absolwentkę gdańskiej Akademii Muzycznej, która wyróżnia się jako jedna z najbłyskotliwszych wokalistek młodego pokolenia. Jej głos to prawdziwe spektrum możliwości. Artystka wydobywa dojrzałe i potężne brzmienie, ujawniające pełen zakres emocji poprzez lament, szeptanie, krzyk, wołanie i zagubienie. W jej wokalu drzemie niezwykłe napięcie, zwłaszcza w momentach takich jak wykrzykiwanie „i pisała, i płakała” w utworze „Gdzież moje kare konie”, który stanowi jedno z najmocniejszych przeżyć na całej płycie. To wysoki, pełen płaczliwej intensywności rejestr, sięgający do głęboko ukrytych zakamarków uczuć, który niesamowicie koresponduje z kontrabasem Klimka, niespodziewanie wysoko grającego echo lamentu.
Ewa Jagiełło
Tuatha de Danann „The Nameless Cry”; Silent Stream of Godless Elegy „Jiná”; Magda Kuraś Quintet „Tryptyk biłgorajski”