Prezentacje

Dirty Shirt „Letchology”
2019, Rock Attack Records / Apathia Records

Folkcore’owa ekipa z Marmaroszu wypuściła na rynek muzyczną perełkę! Już od pierwszego kawałka „Latcho Drom” zaczyna się energetyczna fuzja rumuńskiego folku z metalcore’em i wszystkim tym, co da się wmiksować w tę przepyszną, muzyczną mamałygę. „Pălinca” to jeszcze chwilka muzyki wiejskiej prosto z zakrapianej zabawy, ale „Put in on” to już folk/ska/hardcore bliskie klimatom nowojorskim – choć oczywiście utrzymanym w realiach rumuńskich. Dirty Shirt, korzystając z ludowych szlagierów, korygują ich teksty pod rumuńską rzeczywistość. „Fake” to dancing w klimacie Van Halen, w „Nem Loptam” muzycy wracają do brzmień transylwańskich, zahaczając o Węgry. „Hora Lentă” to perełka folkmetalowa z dużymi wpływami turbofolku, a „Killing Spree” to trochę prześmiewczy, a trochę straszny gangsta HC z elementami manele. „Nice Song” to ska/reggae – ale w stylu, w jakim ten miks muzyczny wykonałaby Maria Tănase. Na koniec „Starea Naţiei” stawia kropkę nad i tego muzycznego reaktora. Jest moc! „Letchology” jest doskonale przemyślaną muzyczną hybrydą, gdzie połączenia pasują jak ulał, gdzie proporcje między humorem a zadumą są właściwe, gdzie bunt i zabawa idą w parze. Dodam, że płyta znakomicie sprawdza się na żywo. Przekonałem się o tym osobiście na gigu Dirty Shirt 23 lutego w klubie Form Space w Kluż-Napoka.

VZ

 

Milica Pavlović „Zauvek”
2018, Grand Production

Płyta znanej serbskiej wokalistki Milicy Pavlović to połączenie turbofolkowej tradycji i nowoczesności z uwzględnieniem lokalnych brzmień. Gwiazda turbofolku połączyła na krążku „Zauvek” wszystko to, co w tej muzyce było i jest jej największą siłą. Już pierwszy kawałek „Hej ženo” to jugosłowiańskie dźwięki rodem z wczesnych lat 90. XX wieku, przełożone na współczesne brzmienie serbskiego popfolku – ale z nutką nostalgii. Dalsze utwory to muzyczna podróż po różnych popfolkowych brzmieniach z domieszką delikatnego rocka – gdzie jednak najważniejszy jest głos Milicy. Łatwo wpadające w ucho, ale niebanalne i dopracowane hity stawiają to wydawnictwo w południowoeuropejskiej czołówce szeroko rozumianego popfolku – i to w czasach, kiedy większość wykonawców decyduje się na produkcję singli na YouTubie. To też jest nawiązanie przez Milicę do czasów, kiedy jednak wydawało się longplaye. W „Da me voliš” słychać wyraźnie etno-rockowe wpływy, tytułowy „Zauvek” to puszczenie oka w stronę klasycznej dyskoteki lat 90. „Pacijent” to przepięknie oldskulowe brzmienie lat 80., a „Ovo boli” to klasyczna, turbofolkowa ballada, przy której cała sala wstaje i klaszcze. „Ne secam se” ma wyraźne wpływy orientalno-tureckie z domieszką reggae, „Spacacica” to bujająca fuzja początku XXI wieku z brzmieniem manele, a kończący album kawałek „Perisan od ljubavi” to didżejski ukłon w stronę Bijelo Dugme. Słucha się tego jednym tchem, bo tak zrobiona etnodyskoteka to prawdziwy majstersztyk!

VZ

 

Warszawskie Combo Taneczne „Sto lat Panie Staśku!”
2018, Toinen Music

To trzecia już płyta kapeli Jana Młynarskiego. Została wydana w stulecie urodzin Stanisława Grzesiuka, legendarnego barda Warszawy, nie tylko muzyka, ale też pisarza – autora kultowych książek: Pięć lat kacetu, Boso, ale w ostrogach i Na marginesie życia. Album, a w zasadzie mała książeczka z płytą, to kompendium wiedzy o Grzesiuku. Na kompakt złożyły się 22 piosenki z jego repertuaru, utwory anonimowe i te zaadaptowane przez warszawską ulicę, np. „Bujaj się Fela” – muzyka Tadeusza Kwiecińskiego, słowa Stefana Wiecheckiego „Wiecha” i Aleksandra Antoniewicza, czy „Czarna Mańka” skomponowana przez Feliksa Halperna do słów Czesława Gumkowskiego. Warszawskie piosenki to samograje – do tej pory są zakodowane w pamięci Polaków. Tu wykonują je otrzaskani muzycy, znani świetnie tym, którzy śledzą dokonania na scenie jazzowej i alternatywnej: Piotr Zabrodzki na bandżoli, Tomasz Duda na saksofonie, Wojtek Traczyk na kontrabasie, a także Anna Bojara na pile, Lesław Matecki na mandolinie i gitarze oraz Sebastian Jastrzębski na gitarze. W części utworów wystąpił ojciec Sebastiana, akordeonista Jerzy Jastrzębski, który karierę zaczynał w końcu lat 50. XX wieku na bazarze Różyckiego. No i oczywiście Jan Młynarski – bandżola i śpiew. Pełne szacunku dla oryginałów (nie tylko dla wersji Grzesiuka) wykonanie klasycznych piosenek to zasługa całego składu. Młynarski nie jest pierwszym, który sięgnął po piosenki Grzesiuka. Wystarczy wspomnieć udane rockowe interpretacje Szwagierkolaski. Combo nie jest też jedynym zespołem sięgającym obecnie po folklor warszawskiej ulicy – jest Heniek Małolepszy, jest Warszawska Orkiestra Sentymentalna, trochę bardziej dystyngowana i dancingowa (do ich twórczości nawiązują poprzednie płyty Combo). Jednak Warszawskie Combo Taneczne odróżnia się od innych zespołów, a jeśli kogoś kopiuje, to samego mistrza. Można byłoby się spodziewać po tej płycie taniej komercji, ale tak się nie stało. Widać autentyczną fascynację postacią Grzesiuka. Jan Młynarski gra na odrestaurowanej bandżoli artysty. Ten zrobiony z krzesła i gryfu od mandoliny instrument nie jest wysokiej klasy i trzeba trudu, by zabrzmiał. Perfekcyjnie też nauczył się śpiewać gwarą i podobną barwą głosu jak Grzesiuk czy Wielanek. Robi to naturalnie i swobodnie. Równie dopracowany i wystylizowany jest warsztat instrumentalny całej grupy. Aranżacje brzmią nowocześnie, a jednocześnie bardzo „klasycznie”, tak jak stare nagrania po masteringu. Jan Młynarski otrzymał w tym roku nominację do Paszportu Polityki, a płyta „Sto lat Panie Staśku” Fryderyka 2019 w kategorii Folk, Muzyka Świata. Nie można się tej decyzji przyczepić.

TOC

Skrót artykułu: 

Dirty Shirt „Letchology”; Milica Pavlović „Zauvek”; Warszawskie Combo Taneczne „Sto lat Panie Staśku!”

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!