Prezentacje

NeoKlez „Manowce”
2015, Fundacja Smaki Kultury

NeoKlez to lubelski zespół łączący muzykę żydowską i bałkańską z czym się tylko da: popem, drum'n'bassem, funkiem, rockiem. W skład instrumentarium wchodzą skrzypce, akordeon, kontrabas na zmianę z gitarą basową, perkusja i klarnet. Zespół powstał w 2008 roku i kręci się raczej na obrzeżach rodzimego nurtu folkowego. Zahaczył o Mikołajki Folkowe i Nową Tradycję. W 2012 roku wydał debiutancki album „Pięć stron świata”, pod koniec 2015 roku ukazały się „Manowce”. To świetny tytuł dla tej eklektycznej pod względem repertuarowym płyty. Sześć kompozycji instrumentalnych opartych na tradycyjnych tematach klezmerskich, usiłujących stworzyć jakąś całość, poprzedzielane jest utworami z udziałem gości, a goście ci – każdy z innej bajki. Tytułowe „Manowce” wykonują znajomi z Chonabibe, czyli hip hop, R&B i ciut reggae. Istota NeoKlez objawia się tu klezmerującym klarnetem. „Wyszła Dziewczyna” to z kolei nawiązanie do rodzimego folkloryzmu (lider zespołu jest związany rodzinnie z Zespołem Pieśni i Tańca UMCS). Tu też elementem wiążącym jest klarnet. Jest jeszcze klezmersko/bałkańsko/reggae'owe „Drugie piętro”, które powstało we współpracy z Paprodziadem, no i „Tam dom twój, gdzie serce twoje” z Janem Niezbendnym i Czesławem Mozilem – chyba najciekawszy kawałek, choć pasujący do poprzednich jak kwiatek do kożucha. Trudne w całości do przebrnięcia.
TOC

 

Breabach „Astar”
2016, Breabach Records

Breabach to flagowa szkocka kapela, tradycja w pigułce. Solistka, Megan Henderson, nie tylko śpiewa, ale też gra na skrzypcach i stepuje. Towarzyszy jej na kontrabasie James Lindsay; James Duncan – na szkockich dudach, fletach i whistle’ach; Calum MacCrimon – na szkockich dudach, whistle’ach i buzuki; Ewan Robertson – gitara i wokal. „Astar” to już 5 krążek istniejącej ponad 11 lat kapeli. Tym razem do udziału zaprosili muzyków z Australii, Nowej Zelandii, Norwegii i Kanady – z krajów, w których zespół gościł. Pod kierownictwem Grega Lawsona powstało 12 na wskroś szkockich kawałków, w które sprytnie zostały wplecione motywy z innych kultur. Płytę otwiera utwór „The Midnight Sun”, który powstał po letniej wizycie w Norwegii. „Muriwai” inspirowany jest maoryskim śpiewem Haka. „The White Sands of Jervis Bay” to aborygeńska uroczysta pieśń zdobywcy miodu. „Les pieds youeux” (szczęśliwe stopy) to taneczna melodia nawiązująca do tradycji stepu w Quebecu. Na płycie znalazły się też tradycyjne pieśni szkockie śpiewane po gaelicku – o przemytnikach whisky czy znana w wielu wariantach „Coisich a'Rúin”. Ta zarejestrowana na płycie to połączenie 2 wątków: „sekretny kochanek” i „zazdrosna kochanka”. Piosenka w trochę popowej aranżacji długo pozostaje w pamięci dzięki toczącemu się jak koło motywowi. Jeśli tylko będzie szansa na przesłuchanie płyty, nie ma na co czekać.
TOC

 

Forndom „Dauðra Dura”
2016, Nordvis Produktion

Płyta „Dauðra Dura” to mroczna i nostalgiczna neofolkowa podróż przez zakamarki i bezdroża skandynawskiego folkloru, pogańskich wierzeń i (pra)starych tradycji. To także okraszona archaicznym duchem, potężna dawka filozoficznych przemyśleń nad istotą życia i śmierci – w ujęciu głęboko pogańskim. Te, na swój sposób melodyjne, melorecytacje połączone z głęboko surowym, ambientowym brzmieniem tego stricte ludowego, ale i tego okołoludowego instrumentarium majestatycznie prowadzą przez spowite mgłą krainy. Ukryte przed cywilizacją miejsca pełne drewnianych chat, w których wciąż tkwi prastary duch Skandynawii czasów Wikingów, gdzie runami wyrytymi w drewnie i kutymi w kamieniu wciąż zapisuje się mijający czas. I nie tylko czas... Krążek „Dauðra Dura” to nie jest typowy, gitarowy neofolk. Nie jest to także typowy dark ambient. To jest oddanie głębi piękna smutnego i mrocznego brzmienia folku północy naszego kontynentu. To jest to, co w skandynawskich brzmieniach najbardziej archaiczne, głębokie, chłodne, surowe – ale i pokryte charakterystycznym zdobnictwem skandynawskim, muzycznym i artystycznym. „Dauðra Dura” to nie tylko muzyka – to obraz, to duch, to filozofia, to kult. To ciary na plecach. To otchłań lasu i skalistość fiordów. To Forndom.
VIT

 

Tomáš Kočko & Orchestr „Velesu”
2016, Indies Scope

Dziewiąty (jak ten czas leci!!!) album studyjny czesko-morawskiej formacji Tomáš Kočko & Orchestr jest przemyślaną i konsekwentną kontynuacją drogi obranej przez lidera zespołu wiele, wiele już lat temu. Tym razem motywem przewodnim krążka jest Weles oraz – w mniejszym stopniu, lecz wyraźnie zaznaczeni – słowiańscy bogowie chtoniczni. Nie brakuje tu, podobnie jak w poprzednich albumach T.K.O, nawiązań do Świętej Góry Goduli. Album rozpoczyna się utworem „Do Navu”, utrzymanym brzmieniowo w klimatach mediewalnych (do którego został nakręcony promocyjny teledysk dostępny w serwisie YouTube), a tytułowe „Velesu” to bardzo charakterystyczne, melodyjno-folkowo-poetyckie brzmienie, do jakiego T.K.O. przyzwyczajali fanów od lat. Płyta jest pełna częstych zmian nastrojów – od nostalgiczno-smutnych po skoczno-energetyczno-chóralne. Zresztą muzyka Tomka Kočki i jego orkiestry od lat wymyka się jednoznacznemu zaszufladkowaniu. To jest folk, ale z wieloma elementami innych gatunków muzycznych – od poezji śpiewanej, etno jazzu i folk metalu aż po szczyptę muzyki klasycznej. Krążek „Velesu” jest naprawdę wspaniałym i bardzo rozbudowanym brzmieniowo materiałem, który swe piękno i moc odkrywa powoli jak spowite mgłą tajemnice dawnych, słowiańskich (a w tym przypadku w dużej mierze morawskich) legend.
VIT

 

Skrót artykułu: 

NeoKlez „Manowce”; Breabach „Astar”; Forndom „Dauðra Dura”; Tomáš Kočko & Orchestr „Velesu”

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!