Polak - Węgier

W stołecznym studiu koncertowym PR im. W. Lutosławskiego, 29 listopada tego roku wystąpił Ferencs Sebo ze swoim zespołem oraz Brathanki. Po oficjalnych powitaniach Sebo, akompaniując sobie na lirze korbowej, zaśpiewał pieśń "Europa regi bangja" rozpoczynającą pierwszą cześć koncertu. Kawałek ten ma swe korzenie w dawnej madziarskiej muzyce chłopskiej - początkowo skoczny, potem nieco zwalnia i przechodzi w muzykę rodem ze średniowiecza. Następny utwór - "Ad notam" - był już zupełnie inny, bardziej dworski, z gitarami i lekko zaciągającym z arabska fletem węgierskim. Na marginesie dodam, że wszystkie teksty Sebo Egyuttes są poezjami różnych, najczęściej węgierskich twórców (m. in. Balinta Balassiego i Laszlo Nagya). Kolejny kawałek pobrzmiewał z włoska, a to za sprawą mandoliny - był po prostu sympatyczny, z wesoło pogrywającą piszczałką i skocznym rytmem. Muzycy przepływali od klimatu do klimatu, w pewnym momencie przeszła mi przez głowę myśl: "O rany! To przecież brzmi jak wczesna Omega, tylko bardziej akustycznie!". Później zrobiło się bardziej bułgarsko, najpierw Sebo użył gitary jako instrumentu perkusyjnego, a następnie wszyscy zagrali bardzo szybki, z kopem w stylu Orkiestry Dni Naszych, utwór z szalejącymi mandolinami i fletem.

Po tym nastąpiło to, co nastąpić musiało. I bardzo dobrze. Węgrzy zagrali oryginalną wersję "Czerwonych Korali" ( trochę w klimacie naszej... Dikandy) i okazało się, że węgierski tekst jest tłumaczeniem horacjańskiego "Do Julii". Na jednym Horacym się nie skończyło i był jeszcze drugi utwór na ten temat, ale już bardziej w klimacie "poezja śpiewana z zacięciem folkowym". Nagle nastąpił przeskok czasowy w XVIII wiek, w którym wybrzmiewać miały jeszcze rytmy dawnych pieśni (Sebo świetnie naśladował głosem klarnet). Rozległy się rytmy nieco przypominające flamenco, a następnie trzy pieśni z repertuaru tekstowego Sandora Veresa, Michalya Csokonaiego i Atilli Jozsefa skierowane do dzieci: szybki utwór w klimacie naszych Jorgów; wolny i troszkę pompatyczny kawałek; skoczna piosenka, znana u nas jako "siebie dam po ślubie". Na zakończenie zespół wykonał utwór w klimacie Starego Dobrego Małżeństwa oraz jeszcze jeden, z którego korzystały Brathanki.

Sebo Egyutes zebrali burzę w pełni zasłużonych oklasków. Potem nastąpiła około dwudziestominutowa przerwa.

Po tym czasie na scenę weszli Halinka & CO. Zagrali: "Czerwone Korale", "Gdzie ten, który powie mi", "Modliła się dziewczyna", "Potok wody toczy" i na koniec, razem z Sebo "...bobita, bobita almos...", mało folkowe "Baba się pożarła z babą", coś o padaniu w ramiona i "Siebie dam po ślubie", gdzie Halinka śpiewała po naszemu, a Sebo po madziarsku.

Technicznie wypadli niby dobrze, ale bezpłciowo. Szkoda mi było Ferencsa Sebo, który, moim zdaniem, robił dobrą minę do złej gry. Wspólne granie nie wypadło najlepiej ponieważ elektryczne Brathanki zagłuszyły kompletnie akustycznego Sebo (podobnie jak Namysłowski grupę Siwy Dym). Przy okazji: wężowe ruchy Halinki są dobre przez pierwsze pięć minut, potem ten cały aerobik staje się lekko irytujący (mogłaby albo nauczyć się porządnie tańczyć, albo przynajmniej zmienić choreografię, to co dobre na castingu, nie zawsze musi być dobre live).

Do relacji dołączę jeszcze garść informacji o Ferencu Sebo zamieszczonych w programie koncertu:


"Urodzony w 1947 roku w Szekszard. Inżynier budowlany, kompozytor oraz muzykolog, jeden z inicjatorów ruchu Domów Tańca na Węgrzech. W 1970 roku ukończył Politechnikę w Budapeszcie, a następnie w 1989 roku Wydział Muzykologii w Akademii Muzycznej. W latach 1970 - 1972 pracował jako architekt w Biurze Projektowym Rady Narodowej Komitetu Pest. W tym samym roku zajmował się kompozycją w "Teatrze 25". Od 1973 roku był pracownikiem badawczego Instytutu Oświaty Ludowej, kierownikiem Krajowego Domu Tańca i kierownikiem muzycznym Zespołu Tańca im. Bartoka. Pracował również w Redakcji Muzycznej im. F. Liszta w Budapeszcie. Jako współpracownik Instytutu Muzykologii Węgierskiej Akademii Nauk prowadzi prace badawcze i równocześnie spełnia funkcje kierownika artystycznego Węgierskiego Państwowego Zespołu Ludowego.

(...) W pierwszym składzie Sebo Egyuttes swoją karierę rozpoczynała Marta Sebestyen oraz Peter Eri, którzy obecnie występują w składzie zespołu Muzsikas. Członkami zespołu Ferenca Sebo są: Ivan Borvich, Geza Orczy, Laszlo Perger, którzy stali się znani z interpretacji folkloru bałkańskiego w zespole Zsarantok. Ich gra na instrumentach strunowych, perkusyjnych oraz dętych tworzy harmonijne towarzyszenie śpiewanej muzyce węgierskiej (...)".

Skrót artykułu: 

W stołecznym studiu koncertowym PR im. W. Lutosławskiego, 29 listopada tego roku wystąpił Ferencs Sebo ze swoim zespołem oraz Brathanki.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!