fot. Kids Design Space
Jej książka otrzymała nominację w konkursie na Najlepszą Książkę Roku 2019, wyróżnienie w konkursie „Świat przyjazny dziecku” i wiele innych prestiżowych nagród. Sama mówi o sobie, że czuje się bardziej poszukiwaczem opowieści niż autorem. O najnowszych projektach, pracy z dziećmi, interpretacji dziedzictwa – z Moniką Michaluk rozmawiała Małgorzata Wielgosz.
Małgorzata Wielgosz: W swoich projektach dotyka pani zagadnień związanych z polską kulturą ludową i etnografią. Dlaczego akurat tę wiedzę zdecydowała się pani promować?
Monika Michaluk: Niewątpliwie praca autora jest dla mnie podróżą. To podróż w czasie, która jest możliwa dzięki historiom i ludziom, jakich spotykam na swojej drodze. Samo zainteresowanie etnografią pojawiło się w moim życiu późno – dopiero gdy zaczynałam pracę nad swoimi pierwszymi międzypokoleniowymi projektami. Doszłam do wniosku, że aby zainteresować najmłodsze pokolenie tematami związanymi z dziedzictwem, sama powinnam sięgnąć do źródeł. Zaczęłam odwiedzać muzea, poszukiwać świadków i specjalistów, głównie etnografów, by móc się z nimi konsultować. Kontakt z człowiekiem i wymiana myśli zawsze były dla mnie bardzo ważne. Każde z tych spotkań było przygodą. Mogę powiedzieć, że czuję się bardziej poszukiwaczem opowieści niż autorem. Staram się znajdować linki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Poszukuję tego, co łączy – nici, którą można zawiązać między słowami poprzez dzielenie się opowieściami. Każdy temat, z którym miałam do czynienia, był inny. Uczę się za każdym razem, gdy opracowuję nowe zagadnienie. Obok narracji wspomnieniowych moich rozmówców to właśnie wiedza jest dla mnie punktem wyjścia do układania koncepcji projektu, bo umożliwia świadomą interpretację. Można zatem powiedzieć, że moja praca polega na ciągłym uczeniu się. To również podróżowanie w przeszłość – jakiś czas temu miałam okazję zgłębić fragment historii Poznania, w którym od wielu lat mieszkam. Na zaproszenie Wydawnictwa Miejskiego Poznania powstały Etnoilustracje bamberskie – cykl dwunastu opowiastek przedstawionych w formie wizualnej. Projekt opowiada o historii Bambrów, potomków małej wspólnoty migracyjnej. To szczególna opowieść i przykład tego, jak ludzie o różnym pochodzeniu mogą wypracowywać wspólną kulturę i razem tworzyć – zarówno miejsca, jak i wartościowe relacje społeczne. Projekt ukazał się w postaci wydawniczej, ale został też opracowany w formie wystawy. Etnoilustracje bamberskie przypominają o tym, że wielokulturowość również jest naszym wspólnym dziedzictwem. Teraz współpracuję z Muzeum Etnograficznym im. Franciszka Kotuli w Rzeszowie. Tym razem będziemy zgłębiać wątki biograficzne związane z postacią patrona muzeum. Kotula należy do najwybitniejszych badaczy kultury ludowej i jest ważną postacią na terenie Podkarpacia. Zebrane w trakcie badań obiekty i materiały będą dla nas podstawą do zaprojektowania lekcji muzealnych.
W książce Etnogadki za pomocą wierszowanych form przekazuje pani instrukcje wykonania pisanek batikowych, aniołka wyplatanego ze słomy, zielnika czy wianków na noc świętojańską. Czy dawne rękodzieło ma rację bytu we współczesnym, „zabieganym” i skomercjalizowanym świecie?
Wspólne wytwarzanie drobnych przedmiotów może być ciekawą alternatywą dla komercyjnych rozrywek i gotowych zabawek, których jakość, a także wartość sentymentalna nigdy nie dorówna rzeczom, jakie możemy wykonać sami. Wielką inspiracją okazały się dla mnie doświadczenia i wspomnienia z własnego dzieciństwa. Pamiętam, że w moim domu prace ręczne były na porządku dziennym. Już jako małe dziecko byłam uczona również tego, jak przyszyć zerwany guzik czy ozdobić haftem sukienkę dla lalki. Rzadko wyrzucaliśmy rzeczy. W pierwszej kolejności naprawialiśmy je lub zdobiliśmy. Współcześnie wielu z nas coraz częściej wraca do takich praktyk – czasem ze względów ekologicznych, czasem ze zmęczenia nadmiarem „gotowców”, które są dostępne w każdym sklepie. Wspólne wytwarzanie drobnych przedmiotów z dziećmi, szczególnie w sytuacjach świątecznych pomaga też budować relacje i odkrywać talenty. Odkąd ukazały się Etnogadki, spotykam wielu małych i dużych czytelników. Wiele razy słyszałam, że moja praca zachęca do wspólnych eksperymentów z rękodziełem, co wspiera wymianę międzypokoleniową. Bardzo mnie to cieszy, szczególnie że właśnie taki był cel publikacji.
Do kogo są skierowane pani projekty?
Z założenia moje projekty mają dotrzeć do przedstawicieli trzech pokoleń – dziadków, rodziców i dzieci. Z kilku powodów. Współcześnie, w obliczu zmian wynikających z szybkiego rozwoju nowych technologii, utrzymanie dialogu międzypokoleniowego staje się prawdziwym wyzwaniem naszych czasów. Pokolenia oddalają się od siebie jak nigdy dotąd – reprezentują nie tylko odmienne modele realizowania więzi społecznych, ale też zupełnie inaczej funkcjonują w codzienności. Dawniej, a szczególnie w społecznościach wiejskich, to właśnie seniorzy i ich opowieści odgrywali ważną rolę w procesie edukacji małego dziecka. Dziś konkurują z internetem. Jednak ja wierzę, że właśnie teraz – mimo szybkich przemian społeczno-kulturowych – najmłodsi wciąż mogą się wiele nauczyć od starszych, a przekazana wiedza ma szansę stać się dla nas źródłem odpowiedzi na ważne, współczesne pytania. Przykładowo: dziś poszukujemy receptur i wskazówek, jak żyć i działać w zgodzie z naturą. Mówimy, że coś jest „hand made”, „naturalne”, „lokalne”, „eko”. Tymczasem dla naszych babć i dziadków ręczne wytwarzanie przedmiotów codziennego użytku, ich naprawa lub np. samodzielna hodowla roślin, z których potem powstawało jedzenie, a czasem surowce – były normą. Teraz jako wypaleni konsumenci próbujemy tę normę na nowo zdefiniować. Czasem wydaje nam się, że dokonujemy nowych odkryć, a przecież bywa, że odkrywamy zaledwie na nowo to, co dawne. Poszukujemy równowagi w świecie, w którym np. kryzys klimatyczny przestaje być już tylko narracją, a staje się naszym realnym doświadczeniem. Nowa rzeczywistość wymaga od nas zmiany nawyków i stylu życia, a to prawdziwe wyzwanie. Poprzez moją pracę staram się pokazać małym i dużym odbiorcom, że na szczęście nie musimy wymyślać świata od nowa, by móc się w nim odnaleźć. I właśnie opowieści mogą nam w tym pomóc. To one na zawsze pozostaną naszym wspólnym dziedzictwem. Podobnie umiejętności i wiedza naszych poprzedników, związana na przykład z zarządzaniem najbliższym otoczeniem i codziennymi dobrami, takimi jak jedzenie czy przedmioty użytkowe. Współcześnie tracimy naturalny dostęp do tej wiedzy, podczas gdy dzisiaj to właśnie od nas – tu i teraz – zależy, jakie relacje z naturą zbudujemy, jak wychowamy swoje dzieci, jakie wartości im przekażemy. Warto pielęgnować swoją łączność z dziedzictwem, ale też warto zadawać sobie dziś pytania o to, jakimi przodkami sami jesteśmy.
W książce Etnogadki widać wielką, twórczą pasję. Co najbardziej zafascynowało panią podczas pracy nad tą publikacją?
Książka Etnogadki powstała w wyniku długich poszukiwań, jest ona dla mnie swego rodzaju wehikułem. Dzięki niej mogłam na nowo odkrywać różne miejsca, między innymi swój dawny, rodzinny dom. W pewnym sensie praca nad tą publikacją skłoniła mnie do tego, aby sięgnąć do własnych korzeni. Sama pochodzę z małej miejscowości, a najpiękniejsze wspomnienia mojego dzieciństwa wiążą się z domem mojej babci. Do stworzenia samych tekstów zainspirowały mnie właśnie pamiątki po niej, w postaci dawnych, rymowanych piosenek, które kiedyś moja babcia wyśpiewywała na pomyślność plonów. Domyślamy się, że nauczyła się tych tekstów we własnym, rodzinnym domu, nigdy jednak nie zdążyliśmy o to zapytać. Natomiast do opracowania wszystkich pozostałych treści, jakie znalazły się w książce – tj. stworzenia makiet, planu narracji, szkiców koncepcyjnych ilustracji, które potem opracował w wektorze Michał Stachowiak – długo zbierałam materiały źródłowe, odwiedzając biblioteki i muzea. Jednymi z ważniejszych znalezisk były dawne kalendarze solarne i obiekty etnograficzne, których zdjęcia długo kolekcjonowałam. Przedmioty te niejednokrotnie pojawiają się w scenach z książki jako rekwizyty obrzędowe lub narzędzia, którymi posługują się bohaterowie małej, etnogadkowej wioski.
Na warsztatach dla dzieci, które cyklicznie pani prowadzi, zaskakuje swoich odbiorców wciąż nowymi pomysłami. Skąd je pani czerpie?
Praca z dziećmi jest dla mnie nie tylko źródłem satysfakcji, ale też prawdziwą wyprawą w nieznane. W tym roku zaczęłam eksperymentować ze scenariuszem cyklu moich warsztatów „Etnogadki, podróż w czasie”. Udało się nawiązać współpracę z kilkoma muzeami. Dzięki temu mogłam wyjść poza ramy dotychczasowej koncepcji i włączyć do zabawy etnograficzne i archeologiczne obiekty muzealne. Bardzo dobrze wspominam pracę z zespołem Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza w Zielonej Górze z siedzibą w Świdnicy. Tam udało się stworzyć wydarzenie, które okazało się międzypokoleniowym spotkaniem na styku dwóch dyscyplin – archeologii i etnografii. Rozkołysane wskazówki magicznego, etnogadkowego zegara przeniosły nas w czasie aż do pradziejów. Kluczem do przygody były opowieści. Wraz z muzeum zorganizowaliśmy też miniwystawę obiektów, z którymi pracowaliśmy – były to eksponaty i repliki z epoki brązu, kamienia i żelaza związane z kultem słońca i cyklem agrarno-wegetacyjnym. Dzieciaki mogły ich dotykać, co było dla nich wielką frajdą. Potem wzięliśmy udział w oprowadzaniu po wystawach – czasowych i stałych. Myślę, że zarówno dla mnie, jak i dla Działu Edukacji Muzeum to spotkanie było czymś zupełnie nowym. Poza tym bardzo lubię pracować lokalnie, w małych miejscowościach. Takie spotkania obfitują w wiele ciekawych doświadczeń, związanych z uwalnianiem opowieści wspomnieniowych w niewielkich społecznościach.
Jakie ma pani plany?
Ten rok miał być dla mnie rokiem wystaw i międzypokoleniowych spotkań. Niestety pandemia pokrzyżowała wiele planów. Mimo to już teraz, wraz z kilkoma instytucjami, planujemy wystawy i wydarzenia. Na pewno mogę zapowiedzieć, że już wiosną 2021 roku ukaże się duża wystawa „Między światami – magia obrzędów wiosennych”, opracowana z Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli. Celem projektu jest przedstawienie sylwetek oraz pracy podkarpackich rzemieślników i twórców ludowych. Ważnymi obiektami, oprócz rzeczy związanych z obrzędowością wiosenną i cyklem agrarno-wegetacyjnym, będą surowce naturalne, które od zawsze służyły ludziom do wykonywania przedmiotów użytkowych. To między innymi drewno, wiklina, gałęzie wierzby czy glina. Każdy z nich ma głęboką symbolikę. Wystawie będą towarzyszyć spotkania z rzemiosłem. W tym celu, podczas ekspozycji, jedna z sal zostanie przeznaczona na działania edukacyjne. Dzieci pod okiem etnografów będą miały okazję same tworzyć przedmioty, a także aranżować z nich własne ekspozycje, będące przedłużeniem wystawy. Dzięki temu najmłodsi staną się ważnymi współtwórcami wydarzenia. Koncepcje kolejnych projektów właśnie powstają. Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie wiele pięknych, nowych realizacji.
Sugerowane cytowanie: M. Michaluk, Podróż w czasie, rozm. M. Wielgosz, "Pismo Folkowe" 2020, nr 149 (4), s. 6-7.
Jej książka otrzymała nominację w konkursie na Najlepszą Książkę Roku 2019, wyróżnienie w konkursie „Świat przyjazny dziecku” i wiele innych prestiżowych nagród. Sama mówi o sobie, że czuje się bardziej poszukiwaczem opowieści niż autorem. O najnowszych projektach, pracy z dziećmi, interpretacji dziedzictwa – z Moniką Michaluk rozmawiała Małgorzata Wielgosz.
fot. Kids Design Space