Po ormiańsku

W ramach XII Przeglądu Dorobku Artystycznego Mniejszości Narodowych i Etnicznych „Wspólnota w Kulturze”, który miał miejsce między 23 a 25 października w ośrodku kultury „Arsus” na warszawskim Ursusie (należy go odróżnić od „Etnicznych Inspiracji – Wspólnota w Kulturze”, które odbyły się miesiąc później na Rakowcu), piątek poświęcony był w całości kulturze ormiańskiej.

Koncert zagrali, występując na przemian, Amali z kapelą. Śpiewy okraszono kilkoma tańcami ormiańskimi w wykonaniu trzech dziewcząt o słowiańskiej urodzie. Kapela była „ludowa”, siedziała skromnie w kącie sceny i grała na bębenkach, akordeonie, klarnecie i – niestety – keyboardzie. Całość jednak przyjemna dla ucha i bardzo „w klimacie”. Mistrzowie bębenków wykazali się prawdziwą wirtuozerią. Amali, jak głosiła ulotka, „ormiańska Tina Turner”, to człowiek-orkiestra. Śpiewa, zapowiada, tańczy – wyglądała na główną sprężynę Dnia Ormiańskiego. Piosenki, wykonywane solo pod muzykę z playbacku, to typowy pop weselno-festiwalowy. W niektórych kawałkach dołączała kapela i wtedy nawet fajnie brzmiało, większość jednak bardziej przypominała „radziecki festiwal gwiazd”. Styl muzyczny trudno zdefiniować, bo obok kawałków, które wyraźnie zdradzały „ludowe pochodzenie”, trafiało się i ormiańskie tango, i lekko indyjska lambada o wiośnie.

GOK-owska siermiężność „Arsusa” narzuca trochę styl tutejszych imprez. Wszystko nawzajem się przenika – klimat skromnych dożynek, starsze panie z lokalnego klubu emeryta, galanteria profesjonalnego prezentera i artyści, trochę jakby z wesela wyjęci. Kawałek wioski w dużym mieście.

Skrót artykułu: 

W ramach XII Przeglądu Dorobku Artystycznego Mniejszości Narodowych i Etnicznych „Wspólnota w Kulturze”, który miał miejsce między 23 a 25 października w ośrodku kultury „Arsus” na warszawskim Ursusie (należy go odróżnić od „Etnicznych Inspiracji – Wspólnota w Kulturze”, które odbyły się miesiąc później na Rakowcu), piątek poświęcony był w całości kulturze ormiańskiej.

Dział: 

Dodaj komentarz!