Po co oni to robią?

(Folk a sprawa polska)

Można na przykład tak: Josif Brodski pisał w jednym ze swych znanych wierszy: Znając nasze dość niskogatunkowe czasy / przybijam dumny stempel Ťtowar drugiej klasyť, / na swe najlepsze myśli; i niech jutro młode / przyjmie te doświadczenia z walk o każdy oddech. Że czasy się zmieniły nikt nie ma chyba wątpliwości. Że bynajmniej nie przestały być „niskogatunkowe” – chyba również.

Może być też inaczej. W książce „Zabawić się na śmierć” pisze Neil Postman o dwóch odmiennych wizjach antyutopii u George’a Orwella i Aldousa Huxleya: Orwell lękał się tych, którzy zakażą wydawania książek. Huxley zaś obawiał się, że nie będzie powodu do ustanawiania podobnego zakazu, ponieważ zabraknie kogokolwiek, kto zechce książki czytać. Orwella przerażali ci, którzy pozbawią nas dostępu do informacji. Natomiast przedmiotem obaw Huxleya byli ludzie, którzy dostarczą nam informacji w takiej ilości, że staniemy się bierni i egoistyczni. Orwell bał się, że nasza kultura przeistoczy się w kulturę niewolników. Huxley zaś lękał się, że ogarnie nas kultura banału, zajmująca się jakimiś ekwiwalentami doznań, Ťorgią – porgiąť i wirówką infantylnych igraszek. Jak się okazuje dawne wizje nie tracą na aktualności, może wręcz przeciwnie – są zadziwiająco trafne i adekwatne do naszych czasów. I nie ulega wątpliwości, że – przynajmniej w tej perspektywie interpretacyjnej – wizja Huxleya okazuje się o wiele bardziej prawdziwa. W naszym „nowym wspaniałym świecie”.

Albo na przykład tak. Milan Kundera pisze w „Nieśmiertelności” o „imagologii”, która jest silniejsza niż rzeczywistość, która kreuje nas, nasze wyobrażenia i poglądy na świat: Sondaże opinii publicznej są kluczowym instrumentem władzy imagologicznej i pozwalają jej żyć w doskonałej harmonii ze społeczeństwem. Imagolog bombarduje ludzi pytaniami: jak się miewa gospodarka francuska? czy we Francji istnieje rasizm? czy rasizm jest rzeczą dobrą czy złą? czy Węgry leżą w Europie czy w Polinezji? który ze wszystkich mężów stanu jest najbardziej seksowny? A zważywszy na to, że rzeczywistość jest dzisiaj kontynentem mało odwiedzanym i niezbyt, co zresztą słuszne, lubianym, sondaż staje się rodzajem rzeczywistości wyższej; albo, mówiąc inaczej, staje się prawdą. [...] Jego misją jest wytwarzanie prawdy.

Zapytać ktoś może, jak powyższe refleksje mają się do folku? Może tak samo, jak folk do rzeczywistości? Bo jeśli te diagnozy przedstawione w języku poezji, eseju czy prozy powieściowej mówią choć część prawdy o naszej współczesności, to może warto się nad nimi pochylić. Również w perspektywie muzyki folk, która w szerokim kontekście kultury traktowana jest przez wielu jako działalność – przepraszam za wyrażenie – niszowa. W czasach „niskogatunkowych”, gdy twórcy kreując swe największe dzieła mają świadomość, że są one towarem drugiej klasy. Gdyż koniunktury, którymi rządzą sondaże opinii publicznej nie są dla tych twórców łaskawe. Gdyż w świecie infantylnej konsumpcji i duchowej bierności coraz mniej dla nich miejsca.

I w tej perspektywie, która – upierałbym się – jest naszą perspektywą tu i teraz, tym bardziej dziwić i zachwycać może aktywność ludzi, którzy robią coś wbrew trendom i modom, nie po to, by dopisać się do listy aktualnych przebojów, ale z wewnętrznej potrzeby. Nie mając wsparcia w większości publicznych mediów czy instytucjach, które niby po to są, by tego wsparcia udzielać.

Więc kiedy czytam na przykład o kolejnych propozycjach warszawskiego Domu Tańca; kiedy słucham nowych płyt – „Junctions” Sarakiny, „Wykorzenienia” Kapeli ze Wsi Warszawa czy „Meditation” Yerby Mater, a nawet „Masali” czy „Past Forward” Grażyny Auguścik (która tym razem pięknie i z sukcesem zmierzyła się z polską tradycją); kiedy w mieście Poznań słucham koncertów wspomnianych Kapeli ze Wsi czy Yerby Mater, Wędrowca, Orkiestry św. Mikołaja czy Swoją Drogą to myślę, że może to – na przekór wszystkiemu – szczęśliwy czas i szczęśliwy kraj. Że mozolny trud tych wszystkich (i ilu jeszcze) ludzi ma właśnie w takim kontekście dodatkowy sens i wartość.

Choć oczywiście życzę im wszystkim większego zainteresowania ich dokonaniami ze strony mediów, wspomnianych instytucji, publiczności wreszcie. Co niech nastąpi, wbrew marketingowym strategiom imagologów!

Skrót artykułu: 

Można na przykład tak: Josif Brodski pisał w jednym ze swych znanych wierszy: Znając nasze dość niskogatunkowe czasy / przybijam dumny stempel Ťtowar drugiej klasyť, / na swe najlepsze myśli; i niech jutro młode / przyjmie te doświadczenia z walk o każdy oddech. Że czasy się zmieniły nikt nie ma chyba wątpliwości. Że bynajmniej nie przestały być „niskogatunkowe” – chyba również.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!