Orszak weselny / Żałobny rapsod

50. Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, który odbywał się w ostatnich dniach czerwca tego roku, zafundował swoim fanom mnóstwo atrakcji. Jedną z nich był spektakl „Orszak weselny / Żałobny rapsod” w reżyserii Dariusza Błaszczaka – odpowiedzialnego również za projekcje multimedialne – według scenariusza Jacka Hałasa, zajmującego się również opracowaniem muzycznej strony spektaklu. Singspiel po raz pierwszy był prezentowany w 2014 roku w Studiu Koncertowym im. W. Lutosławskiego w Warszawie z okazji zakończenia Roku Oskara Kolberga. Bodźcem do stworzenia śpiewogry stała się zapisana w „Dziełach wszystkich” Kolberga anegdota o niefortunnym spotkaniu się dwóch orszaków – weselnego i pogrzebowego, co uważane było za złą wróżbę dla młodych. W pieśniach towarzyszących obu rytuałom przejścia można znaleźć wiele podobieństw. Ich tropienie jest bardzo pasjonujące. Niejednokrotnie zaślubiny porównywane są do śmierci, a ostatnie tchnienie do ślubu z kostuchą.
„Orszak weselny / Żałobny rapsod” – wystawiany na kazimierskim Małym Rynku, na tle ciemnej drewnianej ściany koszernych jatek – zyskał oprawę szczególną. Pierwszą jego częścią był wymarsz obu konduktów – wesele ruszało spod kościoła farnego, a pogrzeb spod kościoła pw. Św. Anny i Świętego Ducha. Weselnicy nieśli siedzącą na krześle słoneczną dziewczynę – życie – z przepiękną, inspirowaną folklorem ukraińskim, kolorową kwietną koroną na głowie. Towarzyszyła im kapela Tęgie Chłopy i zespół śpiewaczy Jarzębina z Kocudzy. Na czele konduktu pogrzebowego niesiony był – w otoczeniu śpiewaków z Godziszowa i Orkiestry ze Zdziłowic – ciemno ubrany młodzieniec w ciemnym kapeluszu – śmierć. Po lewej stronie ustawili się weselnicy, po prawej żałobnicy, Jacek Hałas pośrodku. Odezwała się drumla i na scenę wpadły słomiane kolorowe draby, rozbrzmiała „Gołębica” – piękna pieśń o zagubionej duszy. Hałasowi w słowo weszły Tęgie Chłopy, grając dwa utwory: „Filmowy” i skoczną polkę przejętą od ich mistrza Stanisława Witkowskiego. Po nich włączyła się Jarzębina z piosenką „Oj, ta diadena”, a następnie na przemian: „Jasny” Tęgich Chłopów, dwie piosenki Jarzębiny i znów Tęgie Chłopy. Wesele trwało w najlepsze, aż nagle zagrała marsza żałobnego Orkiestra ze Zdziłowic, a śpiewacy z Godziszowa zaintonowali legendarną pieśń pogrzebową „Zaczynam lament więźniów jęczących”, która w latach stanu wojennego zyskała zupełnie inną wymowę. Kolejny marsz kapeli i pieśń zegarowa, podczas której umierający żegna się ze światem, i zaraz „Na grobie matki” Orkiestry ze Zdziłowic. W końcu oba orszaki się spotykały i pieśni oraz melodie zaczęły się przeplatać: „Polka Bugajskiego” – Tęgie Chłopy, z pieśnią „Ogromny jest głos” – zespół z Godziszowa, „Bal duchów” – Tęgie Chłopy, już smutniejsza „Zieleni się trawka” – Jarzębina, „Ostatnia przysługa” – Zdziłowice. Jeszcze nie wybrzmiała ostatnia zwrotka śpiewana przez panie z Kocudzy, a już śpiewacy z Godziszowa zaintonowali żałobnie „O jak fałszywe wszystko”, która to pieśń mieszała się ze skocznym „Pięknym” Tęgich Chłopów. W finale smutna pieśń weselna „Carno chmura” Jarzębiny przeplatała się z „Rzewnym” Tęgich Chłopów i „Żegnam cię” Godziszowa, a melodia „Odpoczywaj" Zdziłowic – z „Dołem, dołem” Jarzębiny. Z chaosu wyłonił się „Dunaj” śpiewany przez Jacka Hałasa – łączący lubelską pieśń dunajową z utworem wygrzebanym z „Dzieł Wszystkich” Kolberga, którego wątkiem przewodnim są „śmiertelne zaślubiny” w rzecznych odmętach.
„Orszak weselny / Żałobny rapsod” został odegrany przez śmietankę tradycyjnych muzykantów i tych, którzy inspirują się muzyką ludową. Po stronie życia stała Jarzębina. Panie z Kocudzy zapamiętali chyba wszyscy, bo to one stworzyły przebój „Koko, koko, Euro spoko”, ale na swym koncie mają też wiele innych dokonań. Od 1990 roku pod kierownictwem Ireny Krawiec grupa kontynuuje tradycyjną kulturę śpiewaczą wsi Kocudza i okolicy (pogranicze powiatów janowskiego i biłgorajskiego) – zarówno w jej wymiarze religijnym, jak i świeckim. Dowodem uznania dla pań są aż trzy najwyższe nagrody, Złote Baszty, na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym (2001, 2007, 2011) czy prestiżowa Nagroda im. Oskara Kolberga (2003). Źródłem bogatego repertuaru zespołu jest głównie tradycja ustna, w tym przekazy rodzinne, wioskowe, jak również stare zapisy i nagrania archiwalne, tzw. zeszyty z tekstami religijnymi oraz druki ulotne i śpiewniki nabożne. W naturalny sposób śpiewaczki używają gwary kocudzkiej oraz dawnego języka muzycznego – od pokoleń przekazywanych w kręgu rodziny i wsi. Nie stronią od śmiałych eksperymentów i współpracy z różnymi środowiskami artystycznymi. Po tej samej stronie przygrywały Tęgie Chłopy – zespół kontynuujący tradycje muzyki tanecznej Kielecczyzny w jej autentycznej i niestylizowanej formie. Repertuarem i instrumentarium nawiązuje do najlepszych wzorów – tradycyjnych kapel ogrywających dawniej wesela i wiejskie zabawy w okolicach Łagowa i Opatowa. Kapelę tworzą muzycy zaangażowani w organizację Kieleckiego Taboru Domu Tańca w Sędku koło Łagowa (2013). Większość z nich współtworzy wiele cenionych muzycznych projektów i działań animacyjnych w świecie polskiej muzyki tradycyjnej.
Pieśni żałobne wykonywał Męski Zespół Śpiewaczy z Godziszowa, którego tradycja sięga lat 70. ubiegłego wieku. Repertuar grupy tworzą jej członkowie, wykorzystując najczęściej ustny przekaz tradycyjnych pieśni i melodii znanych najstarszym mieszkańcom Godziszowa i okolic. Zespół wykonuje archaiczne utwory i obrzędy ludowe regionu janowskiego. Towarzyszyła mu Orkiestra Dęta ze Zdziłowic wygrywająca dostojne, żałobne marsze. Obecnym kapelmistrzem jest Eugeniusz Skrzypek. Na repertuar orkiestry składają się tradycyjne melodie, takie jak podróżniaki, oberki, polki, kujawiaki, mazury czy marsze. Panowie grywają także fokstroty, cza-cze, slow-foxy, walczyki.
Pośrodku pojawiał się Jacek Hałas – dziad-przewoźnik, jeden z autorów scenariusza, znakomity muzyk, śpiewak o pięknym glosie i niesamowitych umiejętnościach, tancerz oraz animator działań opartych na folklorze. Zaczynał wraz z żoną w legendarnym Bractwie Ubogich. Oboje współtworzą też zespół Muzykanci. Jacek Hałas od lat poszukuje śladów pieśni dziadowskich w żywej tradycji, zapisach etnografów, domowych archiwach i praktykuje grę na tradycyjnym instrumencie wędrownych śpiewaków – lirze korbowej.
Spektaklowi towarzyszyły monochromatyczne projekcje wyświetlane na ścianach budynków okalających Mały Rynek. Były to motywy występujące w wykonywanych pieśniach, zaczerpnięte ze świata ludowych wycinanek, haftów, ornamentów, ale także inskrypcji nagrobnych, tańców śmierci i starych cmentarzy. Po przedstawieniu wszystkich zebranych zaproszono na „weselny” poczęstunek i trzeba powiedzieć, że wszyscy najedli się do syta. Niektórzy uczestnicy tęsknili za zwyczajową sobotnią zabawą taneczną. Trzeba powiedzieć, że ten mistyczny spektakl był godnym podkreśleniem obchodów 50. edycji festiwalu. Zarówno temat, jak i wykonanie były fascynujące, choć wydawało się, że „weselny” team radzi sobie lepiej od „pogrzebowego”.

Agnieszka Matecka-Skrzypek

Skrót artykułu: 

50. Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, który odbywał się w ostatnich dniach czerwca tego roku, zafundował swoim fanom mnóstwo atrakcji. Jedną z nich był spektakl „Orszak weselny / Żałobny rapsod” w reżyserii Dariusza Błaszczaka – odpowiedzialnego również za projekcje multimedialne – według scenariusza Jacka Hałasa, zajmującego się również opracowaniem muzycznej strony spektaklu. Singspiel po raz pierwszy był prezentowany w 2014 roku w Studiu Koncertowym im. W. Lutosławskiego w Warszawie z okazji zakończenia Roku Oskara Kolberga. Bodźcem do stworzenia śpiewogry stała się zapisana w „Dziełach wszystkich” Kolberga anegdota o niefortunnym spotkaniu się dwóch orszaków – weselnego i pogrzebowego, co uważane było za złą wróżbę dla młodych.

Dział: 

Dodaj komentarz!