Olga Arefiewa

W tęczy twórczych działań

Fenomen Olgi Arefiewej zaprzecza wszelkim stereotypom. Bard, wokalistka, poetessa, tancerka, pisarka, eseistka, fotografik... Urodziła się 21 września 1967 roku w Wierchniej Sałdzie na Uralu jako córka inżynierskiego małżeństwa (mama - meteorolog, ojciec - metrolog). Szkoły nie wspomina specjalnie miło. Tam ceniono wartości kolektywne i konformizm, a Olga pragnęła szczególnego traktowania. Takie postawy zazwyczaj prowadzą do twórczości albo do samotności. Albo też do jednego i drugiego, tym bardziej, że te dwa żywioły lubią iść w parze. Studiowała przez jakiś czas fizykę na uniwersytecie w Swierdłowsku (obecnie Jekaterynburg). Z tych studiów "przemknęły" do jej tekstów poszczególne wyrażenia, wzbogacając i tak bogatą leksykę. Następnie studiowała wokalistykę estradową w swierdłowskiej muzycznej uczelni, a edukację muzyczną ukończyła w Moskwie, w prestiżowym Instytucie im. Gniesinych, także w klasie wokalistyki estradowej. Jeszcze na Uralu związała się z awangardą rockową. Przy czym pojęcie to oznaczało w Rosji coś innego niż na Zachodzie. Bardziej "fusion", jak byśmy to dziś powiedzieli. Z wyraźnymi etnicznymi elementami (forma, skale, harmonizacja). Rock - to przede wszystkim protest i wyzwanie dla stylu życia, a czasem muzyka sama dla siebie (przykłady: Janis Joplin, Jimi Hendrix). Protest Olgi (podkreślmy: to nie było syte, "burżuazyjne", demokratyczne społeczeństwo) polegał nie na degradacji, a na kreacji.

Założyła grupę Kovcheg (ros. arka), z którą występuje do dzisiaj. Zespół przybiera różne postaci, w zależności od realizowanych projektów. Akustyczny Kovcheg to oprócz, śpiewającej i grającej na gitarze Olgi, wiolonczela, na której gra niezwykły Piotr Akimov, absolwent petersburskiego konserwatorium. Na fortepianie (akustycznym i elektronicznym) gra Sergiej Perminov. Perkusja należy do Michaiła Smirnova. Może też być "elektryczny Kovcheg", wtedy Piotr Akimov obsługuje klawisze. Ciekawy jest u Olgi program etniczny. Rosyjskie pieśni ludowe, kanty. Odbywa się to we współpracy z Piotrem Nowożyłowem (wynalazca instrumentów!) i jego zespołem. Olga śpiewa także a capella solo oraz w trójgłosie z Julią Teunikową i Adrianem, którego barwa i artykulacja głosu wyróżniają się stylowością. Ciekawym projektem jest Chanson-Kovcheg. Nazwa mówi sama za siebie. Zespół instrumentalny wzorowany jest na składach towarzyszących bardom kręgu romańskiego, a zwłaszcza Francji. Do grupy dołącza... najlepszy bajanista świata, laureat fundacji im. Mścisława Rostropowicza, Ajdar Gajnullin. Chanson-Kovcheg brzmi jednak oryginalnie. Barwa bajana i wiolonczeli, dominacja "miotełkowej" gry perkusisty, a przede wszystkim niezwykła zespołowa współpraca muzyków, stwarzają znakomity klimat, tło pieśni Olgi Arefiewej. Royal-Kovcheg (royal = fortepian) to program złożony z pieśni różnych autorów. W każdej pieśni przedstawiony jest inny obraz kobiety. Dochodzą rekwizyty, motywy taneczne. Są jeszcze dwa projekty zrobione przez Olgę wspólnie z Julią Teunikową (prywatnie żoną wiolonczelisty Piotra Akimova). Jeden z nich to religijne śpiewy prawosławne. Drugi - pieśni cygańskie.

Muzyka Olgi jest jedną wielką emocją... Bardzo charakterystyczne jest to, co powiedziała o swoim stosunku do etnicznych korzeni: sama jestem przedstawicielem narodu, dlatego, cokolwiek bym nie zrobiła, ma to charakter etniczny. Pieśni Olgi harmonicznie nie są złożone. Zdarza się, że powstają na bazie jednego, dwóch akordów. Sprawiają wrażenie wręcz ubogich, surowych. Podkreśla to instrumentacja, która skupia się na funkcjonowaniu dźwięku w przestrzeni (typowa cecha rosyjskiego tak zwanego etnofuturyzmu) i na jego barwie. Towarzysząca często wiolonczela, jest w pewnym sensie analogią wokalu. Ekspresyjne progresje Piotra Akimova przypominają dramatyczny śpiew, a intonacje szeroką wibracją zahaczają o ćwierćtony, co nadaje wykonaniom specyficzny, nie spotykany gdzie indziej klimat. Wiolonczela Piotra to nie miękki, "potulny" instrument z klasycznego kwartetu smyczkowego, a "dziki zwierz", to ujarzmiany, to wypuszczany na wolność. Głos Olgi to absolutna szczerość wyznania, tak jak w krzyku. Możliwości wokalne, diapazon - to wszystko ma znaczenie, ale w jej przypadku są to sprawy pomocnicze. Dźwięk rodzi się gdzieś głębiej, następuje odrzucenie wstydu, jaki pojawia się przy uzewnętrznianiu. Olga zdaje się powiadać: nie mam nic do ukrycia, mój głos - to jestem ja. Moje słowa - to jestem ja. Moja melodia - to jestem ja. Dlatego nie zgadza się, aby jej pieśni wykonywali inni. Co prawda zrobiła wyjątek. Na moskiewskim festiwalu "Złota Maska" występowała z byłym basistą grupy King Crimson, Tony Levinem. Później, gdzieś na drugim końcu świata, po przesłuchaniu jej pieśni "Glukoza", całą noc nie spał z wrażenia. Poprosił, aby Olga zezwoliła mu na jej wykonanie. Artystka zgodziła i posłała mu fonetycznie napisany rosyjski tekst.

Olga Arefiewa kojarzona jest z reggae. Nic dziwnego. Ale jej reggae miało stosunkowo mało wspólnego z tym, co robił Bob Marley. To było reggae znakomitych autorskich tekstów, które traktowały boga Jah z dystansem, ale nie bez sympatii. Natomiast Olga zawsze była blisko tego, co przypomina w człowieku jego tajemny związek ze światem przyrody. Coś między fantasy i dark folk: stapianie się z zielonymi murawami, przemiana w istotę (zdarza się, że jest nią Oboroten' czyli Werewoolf, to znaczy Wilkołak), której nie lękają się ni pticy, ni zveri (ani ptaki, ani zwierzęta). Jej świat jest wertykalną antropozoficzną drabiną do nieba. Zakłada obecność Boga, Kogoś tajemniczego, o którym mówią między innymi jej pieśni: "Vielikiy Vsyo" (Wielki wszystek) albo "Tot" (Ten). Pierwiastek ziemski to Kobieta. Istota z krwi i kości, ze swoimi przeżyciami, ze swoją samotnością ("Ne dlya menya" albo "Ne ver'te mne"). W jej pieśniach pojawia się dramat rozczarowania ("Myłovar"), ale i piękne przykłady afirmacji ("Alliłuja"). Występuje pastisz ("Frederik" - o Chopinie i Georges Sand) i zachwycający madrygał ("Khochu obniat'" - Pragnę objąć).

Interesujący jest sposób traktowania etniki przez Olgę Arefiewą. Jej wyobraźnię kształtują autentyczne przykłady śpiewów, które przetrwały w pamięci najstarszych mieszkańców wsi. Artystka je zbiera, bada, analizuje. Pozostaje wrażenie, że poszukuje pomostu między tym co archaiczne, a wrażliwością współczesnego człowieka. Oczywiście, tym samym zabiera głos w nienowej polemice na temat zakresu i sensu stylizacji i uwspółcześniania. Podstawą jest melodia i jej skala. Pozostałe elementy można modyfikować, na przykład przez podkreślenie cech rytmu albo odpowiednią aranżację. Jest oczywiste, że "przekładanie" wielogłosowego chóru na głos z towarzyszeniem instrumentów jest "grzechem" wobec oryginału. Ale już z kolei "źródłowa" wokaliza z elektronicznym tłem, które stylowo "poszerza" akustyczną przestrzeń (tak jak robiła na przykład w Bułgarii Stefka Subotinova) ma zupełnie inny wydźwięk estetyczny. Konserwatyści ganią Olgę za jej sposób podejścia do oryginałów. Ale właśnie do ludowej wielogłosowości (a jest ona wielkim skarbem rosyjskich etnosów) Olga odniosła się jak najbardziej z szacunkiem. Owocem tego była współpraca z Kozackim kręgiem albo wspomniane już trio. Pewną ciekawostką u Olgi jest rzadko spotykana praktyka dołączania na końcu współczesnej pieśni, fragmentu etnicznego. Rzecz, wydawało by się kontrowersyjna, jednak w tym przypadku pokazuje raczej ukryte powinowactwa między różnymi gatunkami, a także proces twórczej metamorfozy od duchowego świata współczesnej artystki do kulturowych korzeni. Podróż do źródeł czasu...

Twórcza postawa artystki przypomina "muzykę świata" - przez swoją otwartość, sięganie do różnych motywów, nawiązywanie do mającej ogromny wpływ na współczesną kulturę fantastyki. Stworzyła ona, poprzez praktyki czerpiące między innymi z japońskiego buto własny teatralny ośrodek o nazwie "Kalimba", którego spektakl został uznany przez gazetę "Niezawisimaja" najwybitniejsze współczesne wydarzenie teatralne roku 2006 w Moskwie. Rzadko się zdarza, że jeden artysta łączy w sobie tak wiele różnych form wypowiedzi i ich ranga jest równie istotna. Dźwięk, ruch, obraz. Ale także - słowo. Olga, oprócz tekstów pieśni pisze ciekawe, trochę "gotyckie", trochę surrealistyczne wiersze, jak na przykład ten:


Poranek
U krańca nocy
Nastaje poranek
I nocni stróże idą spać
Dozorcy krew z asfaltu zmywają
Tych, co nie umieją a latają
Do szkoły suną senne nogi
Tramwaje na boku leżą
Posągi mędrców zawinięte w togi
Do szynku i warsztatu
Stanęły w pół drogi
I tylko Logos w zasmuceniu
Trwa.
(przekł. z ros. Lech Koczywąs)

Napisała też książkę - poetycką opowieść z gatunku realizmu magicznego. Nazywa się "Efrosinia" (Efrozyna), która niedługo ma ukazać się drukiem. Jest także autorką pięknych esejów (na przykład o słynnej grupie teatralnej Derevo) oraz ciekawego reportażu z Izraela, gdzie była na koncertach. Jedną z największych zasług Olgi Arefiewej jest umiejętność zjednywania, łączenia podobnie myślących ludzi. Można określić nawet, nieco żartobliwie, słowami pewnego blogera, że istnieje coś w rodzaju "dziwnej sekty Arefiewej" - ludzi mieszkających na całym świecie, dla których jej praca nie jest obojętna. Spadkobierczyni i kontynuatorka wielkiej tradycji rosyjskiej pieśni autorskiej, stworzyła własny, oryginalny świat, który łączy "wczoraj" i "dzisiaj". Świat głębokiej, filozoficznej refleksji nad kondycją człowieka. Świat współobecności żywiołów i różnych elementów: Głosu i Ruchu, Myśli i Ciała. A kiedy jej twarz rozjaśnia uśmiech, topnieją lody Antarktydy i tajemnicza królowa Amona Fe, bohaterka jednej z pieśni, przestaje być chłodną, wyniosłą pięknością. Olga Arefiewa wypełnia świat między Tolkienem a Szekspirem.

Skrót artykułu: 

Fenomen Olgi Arefiewej zaprzecza wszelkim stereotypom. Bard, wokalistka, poetessa, tancerka, pisarka, eseistka, fotografik... Urodziła się 21 września 1967 roku w Wierchniej Sałdzie na Uralu jako córka inżynierskiego małżeństwa (mama - meteorolog, ojciec - metrolog).

Dział: 

Dodaj komentarz!