20 marca 2002 roku zmarł w Warszawie w wieku 80 lat Andrzej Ibis Wróblewski. Był miłośnikiem muzyki, dziennikarzem, działaczem społecznym na Mokotowie, żołnierzem AK, cenionym za inicjatywność, wytrwałość, inteligencję i humor.
Ibisa poznałem na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, gdzie był jurorem, oceniającym wartość i poziom ludowych artystów. Był jurorem niezwykłym, oryginalnym, odważnym, który wyżej od skansenowskiej wierności skłonny był punktować u ludowych wykonawców globalny efekt artystyczny, poziom wykonawstwa, tę jakąś iskrę, która rozpala entuzjazm słuchaczy. Rozmawiałem z nim na temat perspektyw i przyszłości Festiwalu: Czy można poprzez Festiwale, poprzez kazimierską estradę promować chłopski folklor w środowiskach pozawiejskich, w skali społecznej? Zadawaliśmy sobie pytanie, kto przyjeżdża na Festiwale, kto, komu, na ile wszechstronnie i głęboko przekazuje tradycję? Co z tego przekazu jest dziś żywe, potrzebne, co trafia do ludzi, jest rozumiane i przyswajane? Ibis przyznawał, że miarą sukcesu Festiwalu byłoby wprowadzenie w obieg medialny najlepszych utworów ludowych jako szlagierów, tak jak udało się to kiedyś Sygietyńskiemu („Hej przeleciał ptaszek”, „Jadą goście, jadą”, „Furman” te piosenki znała cała Polska!). Zgadzaliśmy się w tym, że dzisiaj jest to zadanie dla zespołów młodych, także z miasta, nie tyle folklorystycznych co folkowych, a więc nie reprodukujących folklor, lecz raczej inspirujących się nim, przystosowujących tradycyjne utwory do współczesnych upodobań.
Ibis kochał muzykę zarówno rozrywkową, jak i poważną. Zamiłowanie do tej ostatniej podzielał z żoną, znaną śpiewaczką operową Elżbietą Wojnowską.
Andrzej Ibis Wróblewski kochał także język polski. Sam mówił żywo i dowcipnie, pisał jasno i pięknie, był też uważnym obserwatorem zmian zachodzących w polszczyźnie, walczył o czystość języka piętnując na łamach Życia Warszawy „byki i byczki”. Tych felietonów językowych uzbierało się tyle, że w roku 1995 wydano je w postaci książkowej pod takim właśnie tytułem. O poziomie tych krótkich artykulików świadczy fakt, ze ich Autor został wybrany do ekskluzywnej Rady Języka Polskiego przy prezydium PAN.
Miłośnik piękniej tradycji, nie stronił też od innowacji i językowych, i praktycznych. Swe najmłodsze dziecię, ukochanego synka nazwanego staropolskim, książęcym imieniem Mieszko, określał (w swoim czasie) słowem „żabul”. A o pomysłowości życiowej świadczyć może informacja w IV edycji słownika biograficznego „Kto jest kim w Polsce” (2001), że dziennikarz Andrzej Leszek Ibis Wróblewski przerobił urządzenie do masażu brzucha na kosiarkę do trawy.
20 marca 2002 roku zmarł w Warszawie w wieku 80 lat Andrzej Ibis Wróblewski. Był miłośnikiem muzyki, dziennikarzem, działaczem społecznym na Mokotowie, żołnierzem AK, cenionym za inicjatywność, wytrwałość, inteligencję i humor.