Od Redakcji

Czy wieś stworzy swoją nową, odrębną, spójną kulturę? Myśl tę rozważał Jan Stanisław Bystroń (1892-1964) - polski socjolog i ludoznawca, w poświęconemu zagadnieniom przyszłości rozdziale książki Kultura ludowa (Warszawa 1947, s. 437-446). Mówiąc o bezpowrotności minionej kultury ludowej, prognozował możliwość zaistnienia nowej kultury wsi w przyszłości - tworzonej przez lud i dla ludu. Pisał: "Żadnej kultury, a więc także i ludowej, nie można wskrzesić, nie można zrekonstruować tak, by nadać jej życie. Kultura musi być żywa; nigdy z eksponatu muzealnego, choćby najlepiej technicznie opracowanego, nie można otrzymać organizmu żywego. [...] Gdy żywe źródło twórczości wyschnie, wyschnie również i strumień kultury, pozostawiając jedynie łożysko, które przez wieki wyżłobi. Uczony może, badając łożysko, odtworzyć dzieje strumienia, ale prądu wody już w nim ożywić nie zdoła". I dalej: "Być może, że w nowym ukształtowaniu warunków wytworzy się nowa kultura, ściśle związana z życiem ludu wiejskiego, przezeń stworzona i zadowalająca jego ambicje twórcze, a więc również kultura ludowa, nowa kultura ludowa, nie będąca kontynuacją dawnej, zapominanej i przebrzmiałej. Rozmaite zjawiska, które możemy obserwować w życiu ludu w ostatnich czasach, zdawałyby się wskazywać, że istnieje tendencja do wytworzenia tych nowych form kulturowych, specyficznie wiejskich, w przeciwstawieniu do kultury miasta czy inteligencji".

Dziś można zastanawiać się, czy przypuszczenia Bystronia się sprawdziły. Biorąc pod uwagę coraz bardziej zatarte odrębności pomiędzy wiejskim a miejskim stylem życia, trzeba odpowiedzieć, że nie... Należy zauważyć takie zjawiska jak pisarstwo ludowe, czy młodsze formy obrzędowości religijnej, jednak wieś nie stworzyła nowej, specyficznie wiejskiej kultury ("nowa kultura nie może być przejęta z miasta ani z zagranicy, nie może być kopią czy rekonstrukcją, lecz musi być stworzona, musi być rezultatem wysiłku twórczego [...] całością zharmonizowaną logicznie i estetycznie"). Ale dawna kultura wsi, w wielu swoich przejawach, znalazła odbiorców w mieście. Nie tylko biernych obserwatorów, ale i tych tworzących na jej podstawie nową jakość, na przykład muzyczną. Ciekawe, czy Bystroń podejrzewał powstanie takiego nurtu w muzyce?

Pierwszy numer, w którym witałam się z Czytelnikami "Gadek" jako ich redaktor (35/36), na początku 2002 roku, w dużej mierze poświęcony był Bułgarii - krainie słońca, tańca, śpiewu, muzyki i dobrego wina, jak ją wówczas opisywaliśmy. W numerze tamtym nie zabrakło też, za sprawą relacji i wywiadów z artystami - wieści z Węgier, Białorusi, Ukrainy, Słowacji, a także materiałów o folklorze warszawskiej Pragi czy o folku w punku. Mam nadzieję, że w kolejnych wydaniach tematyka była nie mniej różnorodna i że podtytuł pisma - "Tradycja. Muzyka świata i okolic" - znajdował trafne odbicie w zawartości z każdego z nich. Bułgarskiego słońca z numeru 35/36, muzycznych wędrówek przez najdalsze zakamarki świata, a przede wszystkim szczerego folkowego ducha - który zasłużyłby na pochwałę samego Jana St. Bystronia - życzę "Gadkom" na przyszłość oddając już redaktorską pałeczkę.

Skrót artykułu: 

Pierwszy numer, w którym witałam się z Czytelnikami "Gadek" jako ich redaktor (35/36), na początku 2002 roku, w dużej mierze poświęcony był Bułgarii - krainie słońca, tańca, śpiewu, muzyki i dobrego wina, jak ją wówczas opisywaliśmy. W numerze tamtym nie zabrakło też, za sprawą relacji i wywiadów z artystami - wieści z Węgier, Białorusi, Ukrainy, Słowacji, a także materiałów o folklorze warszawskiej Pragi czy o folku w punku. Mam nadzieję, że w kolejnych wydaniach tematyka była nie mniej różnorodna i że podtytuł pisma - "Tradycja. Muzyka świata i okolic" - znajdował trafne odbicie w zawartości z każdego z nich. Bułgarskiego słońca z numeru 35/36, muzycznych wędrówek przez najdalsze zakamarki świata, a przede wszystkim szczerego folkowego ducha - który zasłużyłby na pochwałę samego Jana St. Bystronia - życzę "Gadkom" na przyszłość oddając już redaktorską pałeczkę.

Dział: 

Dodaj komentarz!