Od redakcji...

Kiedy rok temu nasza redakcyjna koleżanka przygotowywała pracę licencjacką z animacji kultury o współczesnym ruchu folkowym, miała duże problemy z częścią, w której należało zdefiniować główne pojęcia, jakimi się zajmowała. Ani z animacją, ani z kulturą oczywiście problemów nie było, wystarczyło sięgnąć do pierwszej z brzegu naukowej pozycji poświęconej odpowiedniemu zagadnieniu. Ale co zrobić z folkiem? Sprawa wcale nie jest prosta. Wiedzą o tym z pewnością wszyscy ci, którzy próbowali w sposób naukowy zająć się wszystkim tym, co łączy się z muzyką folkową – czym jest, skąd pochodzi, z czym się wiąże, jakie jest jej miejsce we współczesnej kulturze.

Nie ma wiele tego typu opracowań. Jeszcze całkiem niedawno, gdy ktoś ze studenckiej braci decydował się na podjęcie takiego tematu w swojej pracy magisterskiej, jego pomysł uchodził za oryginalny, nietuzinkowy i rzadki. Jedną z pierwszych analiz zjawiska folku w Polsce była praca magisterska Ewy Wróbel, której fragmenty publikowaliśmy w 16 nr „Gadek” z 1998 roku („Imiona folku”).

Wspomniana wyżej redakcyjna koleżanka posiłkowała się „Encyklopedią folku” wydaną za granicą i tłumaczoną na polski. Tuż przed oddaniem numeru do druku przewertowałam cały regał z wszystkim dostępnymi encyklopediami czytelni humanistycznej naszej lubelskiej uczelni. Na próżno szukać hasła „folk” w encyklopediach wydanych w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych, gdzie można odnaleźć jedynie pojęcia „folklor”, „folklorystyka”, „folkloryzm”. Wzmianek na ten temat nie ma także w „Nowej Encyklopedii Powszechnej” PWN z roku 1995. Na ślad trafiłam w publikacji z 1999, „Encyklopedii PWN w trzech tomach”, gdzie widnieje hasło „Folk Music” z podaniem polskich odpowiedników „muzyka folk” i „muzyka folkowa”. Pojęcie definiowane jest jako: „rodzaj muzyki popularnej zbliżony początkowo do amerykańskiego country and western music; obecnie także coraz bardziej popularna w Europie i innych częściach świata tzw. wtórna muzyka ludowa, tzn. nawiązująca do tradycyjnych ludowych wzorów, lecz uprawiana poza ośrodkami wiejskimi i często przez profesjonalnych muzyków”.

Obszerniejsze hasło, bo zajmujące aż jedną czwartą strony słusznej wielkości, pojawiło się w dziewiątym tomie „Wielkiej Encyklopedii” PWN, wydanej w 2002 roku. Znaleźć tam można, jako „folk music”, opis rozwoju tego nurtu muzycznego w Ameryce począwszy od lat czterdziestych. Z polskich wykonawców autor hasła podaje, jako najbliższych temu rodzajowi muzyki, m.in. Skaldów, No To Co, Trubadurów, Breakout, Rodowicz, podkreśla znaczenie śpiewogry „Na szkle malowane” Gärtner i Brylla, dodając, że współcześnie tradycje stylu folk music podtrzymują doroczne festiwale muzyki country w Mrągowie.

Myślę, że encyklopediowy wątek folkowy warty jest śledzenia. Kto wie, być może za jakiś czas będziemy mogli odnaleźć tam to, co z naszego punktu widzenia wydaje się istotą zjawiska, być może znajdą się tam nazwy takich zespołów jak Syrbacy, Osjan, Kwartet Jorgi jako tych, którzy współtworzyli nową artystyczną jakość. Nową kulturę. Póki co, dobrze się dzieje, że powstają prace magisterskie entuzjastów folku, osób bezpośrednio uczestniczących w zjawisku, które opisują, a przez to całkiem rzetelnie historycznie go dokumentujących.

Skrót artykułu: 

Kiedy rok temu nasza redakcyjna koleżanka przygotowywała pracę licencjacką z animacji kultury o współczesnym ruchu folkowym, miała duże problemy z częścią, w której należało zdefiniować główne pojęcia, jakimi się zajmowała. Ani z animacją, ani z kulturą oczywiście problemów nie było, wystarczyło sięgnąć do pierwszej z brzegu naukowej pozycji poświęconej odpowiedniemu zagadnieniu. Ale co zrobić z folkiem? Sprawa wcale nie jest prosta. Wiedzą o tym z pewnością wszyscy ci, którzy próbowali w sposób naukowy zająć się wszystkim tym, co łączy się z muzyką folkową – czym jest, skąd pochodzi, z czym się wiąże, jakie jest jej miejsce we współczesnej kulturze.

Dodaj komentarz!