
Witt Wilczyński: O czym śnią kruki?
Emilia Chmurska: O wielu rzeczach. Na pewno o słowiańskiej mitologii, o mitycznej górze Triglav, o historii Roszpunki, która spada z wieży i staje się strzygą. Kruki mają bardzo dziwne sny, a my o nich opowiadamy.
Bardzo lubię Słowenię, nie tylko pod względem muzycznym, ale i jako kraj. Skąd wzięła się u was ta inspiracja?
Erwin Rogoża: Czytając mitologię słowiańską, dowiedziałem się, że prawie każda góra była nazywana Triglavem. Natknąłem się również na pewien mit, według którego pierwsza góra tak się nazywała. Zainspirowany tą historią i jej mitologicznymi korzeniami napisałem prosty wierszyk.
Śpiewacie ten kawałek w stworzonym przez siebie języku.
E.R.: Chciałem tak opisać historię, żeby słuchacz czuł, że utwór jest stary i tajemniczy. Pomyślałem, że sięgnę po język prasłowiański. Kiedy tworzyłem, brakowało mi słów i zastanawiałem się, co zrobić. Sięgnąłem zatem jeszcze po słoweński, serbski, polski, czeski, rosyjski, a następnie dopasowałem słowa, żeby ładnie brzmiały. Tak właśnie powstał ten język.
W jednym z waszych utworów pojawia się śpiew gardłowy, to klimaty syberyjskie, azjatyckie. E.R.: Tak, ale podobno takie śpiewy istniały w Skandynawii i na Wschodzie, choć nie przetrwały do dziś. Ta kultura zachowała się w Azji Środkowej.
„Pierwszy lot” to wasz debiutancki album. Czy niesie ze sobą jakieś dodatkowe przesłanie?
E.Ch: Tak, zdecydowanie. Warto zwrócić uwagę na okładkę, na której mamy białego kruka. Jest to niezwykle rzadki ptak. Odnosimy się do znaczeń ptaków w kulturze słowiańskiej. Kruki przynosiły informacje ze świata zmarłych. Natomiast białe ptaki to symbol nadziei, czegoś nowego, początku. Uznaliśmy, że z nadzieją, z początkiem połączymy kruka, który kojarzy się z mrocznym światem. Ta płyta to właśnie nasz początek. Nie tylko okładka, ale także każdy utwór ma swoją grafikę. Widać to na naszym kanale na YouTubie. Designem naszej okładki zajęła się Anna Rząsa. Jest naszą wokalistką, która wyleciała za granicę.
Czy utwory na tej płycie powstały w konkretnym celu, czy to raczej jest zbiór luźnych kawałków?
E.R.: „Pierwszy lot” to zbiór naszych pomysłów, bo wszyscy mieliśmy bardzo różne inspiracje. Ten album przedstawia nas. Na kolejnych płytach będziemy bardziej skupiać się na poszczególnych stylach.
Kiedy słuchałem waszej płyty, miałem wrażenie, że jest bliższa takiemu folkowo-gotyckiemu graniu, typu My Dying Bright, niż skocznym kapelom, jak Korpiklaani czy Fintroll. Tutaj są bardziej mroczne klimaty. Zagrać mrok trzeba umieć, a wam się to bardzo fajnie udało.
E.R.: Jestem fanem Heilung oraz muzyki stonerowej, więc wolę spokojne i mroczne klimaty niż skoczne. Można powiedzieć, że jest to paradoksalne, skoro nawiązujemy do kultury słowiańskiej.
Wasze wykształcenie muzyczne jest całkiem solidne, pochwalcie się.
Bartek Jasiński: Emilia właśnie kończy naukę w szkole muzycznej drugiego stopnia, a ja już ukończyłem. Planuję dalszą edukację na Akademii Muzycznej w Warszawie, gdzie funkcjonuje kierunek World Music. Wiadomo, że człowiek sam też się uczy, ale jeśli ma się „bat nad głową”, to wiedza lepiej do niej wchodzi. Edukacja to jedno, a doświadczenie nagrywania płyty to coś, czego nie nauczą w żadnej szkole. Wiele śladów Erwin dostał do zmiksowania, ja dużo grzebałem przy tym zestawie, żeby go dobrze nagłośnić, a Emi mnóstwo się nauczyła, jeśli chodzi o promocję. Już planujemy, co zmienić przy następnych płytach, żeby były jeszcze lepsze, bo teraz wiemy, co zrobiliśmy źle na samym początku.
Wasz zestaw perkusyjny jest konkretny i bardzo mnie to cieszy, ponieważ wiele kapel w Polsce trochę na tym oszczędza. U was jest to bardzo kompletne.
B.J.: Tak, to Concept Maple. Shell Set nie jest wspaniały, to po prostu dobra półka. Jest bardzo uniwersalny. Ktoś mógłby powiedzieć, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Dla nas to oznacza, że można ten zestaw nagiąć na wszystkie sposoby i do różnych potrzeb. Mogę nagrać ciężki kawałek stonerowy, a kiedy zmienię naciągi, mogę grać jazz. Nad każdym talerzem zawsze zastanawiam się pięć razy. Po pierwsze, myślę, czy go w ogóle potrzebuję. Po drugie, chcę, żeby poszczególne dźwięki się uzupełniały. Z prawej strony zestawu jest blacha, którą lubię nazywać wodospadem, bo brzmi jak szum wody. Z lewej jest sucha blacha, która brzmi po prostu jak grzmot. Kiedy leje się ta woda i uderzy się w ten grzmot, to faktycznie brzmi jak burza. Tutaj każdy element jest przemyślany.
Jak wygląda wasze instrumentarium folkowe?
E.Ch.: Na płycie przedstawiony jest nasz set elektryczny. Staram się tak organizować koncerty, żeby w sezonie wiosenno-letnim grać właśnie takie kawałki, bo w nich czujemy się bardzo dobrze. W sezonie jesienno- -zimowym przechodzimy na set akustyczny. Wtedy Erwin sięga po lirę smyczkową i lirę korbową, a Bartek siada przy cajónie. W mniejszych lokalach to się świetnie sprawdza, bo wtedy nie hałasujemy aż tak bardzo, a jednocześnie klimat jest jeszcze głębszy.
E.R.: Myślimy o tym, żeby w przyszłości bardziej zintegrować instrumenty folkowe z muzyką „podpiętą”. Teraz jeszcze eksperymentujemy i zastanawiamy się, jak to zrobić, żeby brzmiało ładnie. Z mojego doświadczenia w słuchaniu muzyki folkowej wynika, że połączenie akustyki z elektroniką nie zawsze dobrze brzmi. Chcę znaleźć coś, co będzie współgrać ze sobą.
Skoro już mówicie o setach akustycznych, to czy w planach jest jakaś płyta w tym klimacie? Bo coraz częściej jest tak, że zespoły folkmetalowe wydają również albumy akustyczne. Myśleliście o tym?
E.R.: Myśleliśmy o formie nagrań live. Może będziemy je robić we własnym salonie. Wystarczy się omikrofonować i wszystko nagrać.
B.J.: Chcielibyśmy to na pewno uwiecznić, bo akustyczny set kosztował nas dużo prób, nerwów i potu. Wydaje się, że wystarczy zagrać to samo, tylko ciszej i na innych instrumentach. Ale to tak nie działa. To jest zupełnie inna bajka, inne wyczucie. W jednym utworze wystarczyło, że pojawiła się inna linia wokalu, a klimat zupełnie się zmienił. Nasz problem jest taki, że jesteśmy bardzo kreatywni i zamiast myśleć o nagrywaniu akustycznie utworów, już tworzymy drugą płytę.
Czyli czeka nas druga płyta?
E.Ch.: Drugi krążek powstał szybko, dlatego że kończyłam szkołę i w czerwcu miałam koncert dyplomowy. Pomyślałam, że świetnym pomysłem byłoby przygotowanie płyty na dyplom. Tytuł albumu jest wieloznaczny. Będzie brzmiał „ZwierzMiSię” i nawiązywał do zwierzania się, ale również do przyrody, bo każdy utwór będzie miał nazwę danego zwierzęcia. Będą to zarówno domowe, jak i mityczne zwierzęta, takie jak na przykład jednorożec.
„Pierwszy lot” to, jak już mówiłam, biały ptak – symbol początku, czegoś nowego, nadziei... Na grafikach utworów widać dużo dymu, który symbolizuje tajemnicę i odkrywanie nieznanego. Część okładek, na przykład do utworu instrumentalnego „Do zobaczenia w Innym Świecie”, zaprojektowałam ja. Jedna z nich przedstawia konar martwego drzewa, na którym przysiadł na chwilę delikatny motyl o skrzydłach przypominających płomienie. To symbol ulotności.
A czym się zajmujecie oprócz nauki i muzykowania?
E.Ch.: Jestem w kadrze Polski w tai-chi, bo oprócz codziennego grania na basie zajmuję się ćwiczeniem sztuk walki.
E.R.: W wolnym czasie pracuję w Sieci Badawczej Łukasiewicz. Oprócz tego czasami uczę gry na gitarze, lubię także pójść na wspinaczkę skałkową.
B.J.: Poza siedzeniem przy zestawie perkusyjnym sam prowadzę zajęcia. Uczę też w szkole muzycznej. Lubię patrzeć na młodych ludzi, którzy zaczynają w wieku, w którym ja zaczynałem. Mają taką samą zajawkę i chciałbym ich kiedyś zobaczyć na scenie albo usłyszeć w radiu.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Kruczy Sen: Dziękujemy.
„Pasmo Radiowid” (w skład którego wchodzi audycja „Folkomat”) nadawane jest w każdą środę w godzinach 20:00-23:00 i każdy czwartek od 15:00 do około 17:00 w warszawskim, internetowym Radiu Praga (www.radiopraga. pl). Na jego antenie prezentowana jest muzyka etno/folkowa, ludowa, rockowa, metalowa i elektroniczna głównie z europejskiego kręgu kulturowego, ale również z innych kontynentów. Audycja „Pasmo Radiowid” jest kontynuacją Rodzimowierczego Radia Internetowego „Radiowid” i prowadzona jest przez część dawnej ekipy jego DJ-ów.
Kruczy Sen to warszawski czteroosobowy zespół, który poprzez dźwięki autorskiej rockowej muzyki z elementami folku, stonera i bluesa zwierza się ze swoich przemyśleń i emocji. Teksty i melodie artystów pokazują, kim są, czego się boją oraz do czego dążą. W studiu Radia Praga spotkali się muzycy kapeli: Erwin Rogoża – gitarzysta, Emilia Chmurska – basistka i Bartek Jasiński – perkusista oraz prowadzący, Witt Wilczyński.