Trwa okres wakacyjny, więc wielu czytelników zapewne wybrało się bądź wybierze w najbliższym czasie na dłuższą lub krótszą, wakacyjną wyprawę. Jedni odwiedzą dobrze sobie znane okolice, być może takie, do których z chęcią powracają co roku, inni będą podróżować do miejsc jeszcze nieodkrytych. Pisząc o podróżowaniu, można skupić się na opisywaniu punktów, do których turyści wybierają się, by odetchnąć trochę od codzienności lub spróbować przyjrzeć się bliżej temu, jak podróżujemy i jaką przestrzeń przebywamy, zdążając do celu. Według niektórych bycie w drodze jest ciekawsze czy ważniejsze niż dotarcie na miejsce. Można także zastanowić się nad charakterem przestrzeni rozciągających się pomiędzy punktem A (tam, skąd wyruszamy) a punktem B (tam, dokąd zmierzamy).
Francuski etnolog i antropolog kulturowy, dyrektor École des hautes études en sciences sociales – Marc Augé, w pracy „Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności”1 podjął się badań nad globalnymi zmianami kulturowymi. Początkowo zajmował się analizą kultur z terenów Wybrzeża Kości Słoniowej, Togo i Ameryki Łacińskiej, następnie zwrócił się ku społeczeństwu paryskiemu, gdzie szybko zauważył, że zachowania paryżan mają wiele wspólnego z zachowaniami ludzi w innych metropoliach. Dopiero wtedy rozpoczął etap rozważań o charakterze globalnym. Proces prowadzący do zainteresowania się badacza kulturą współczesną, potocznością, był więc eo ipso podróżą poprzez konteksty badawcze.
Z nazwiskiem Augé łączy się termin nie-miejsca. Chociaż nie ma pewności co do tego, czy posłużył się nim jako pierwszy2, to jednak on przedstawił kompleksową teorię hipernowoczesności, zbudowaną m.in. w oparciu o wspomnianą figurę. Termin ten powstał jako opozycja do klasycznie rozumianego w socjologii i antropologii miejsca – jako przestrzeni związanej z jakąś konkretną, lokalną kulturą. Czym zatem jest nie-miejsce w ujęciu francuskiego badacza? „»Nie-miejsca« tworzą zarówno rozwiązania niezbędne do przyśpieszonego przemieszczania się osób i dóbr (drogi ekspresowe, bezkolizyjne skrzyżowania, porty lotnicze), jak i same środki transportu, wielkie centra handlowe, ale także obozy przejściowe, w których stłoczeni są uchodźcy z całej planety”3 – mówi Augé. Cechą tych niby-miejsc jest ich tranzytowy charakter – znajdujemy się w nich tylko przez chwilę, wchodzimy w nie tylko po to, by za moment je opuścić. Przestrzeni takich człowiek doświadcza przeważnie indywidualnie. Komunikacja ma w tym przypadku najczęściej charakter jednostronny4, jednostka po prostu wykonuje polecenia lub wybiera jedną z pozostawionych jej do wyboru opcji. Nie-miejsca cechuje obecność swoistych instrukcji obsługi, „które wyrażają się zależnie od przypadku jako zalecenia (»trzymać się prawej strony«), zakazy (»zakaz palenia«) czy informacje (»wjazd do Beaujolais«). […] w ten sposób ustanawiane są zasady poruszania się w przestrzeniach, w których przewiduje się, że jednostki będą wchodziły w interakcje wyłącznie z tekstami tylko takich nadawców jak podmioty prawne czy instytucje (porty lotnicze, linie lotnicze, Ministerstwo Transportu, spółki handlowe, policja drogowa, władze miejskie)”5.
Jedną z cech charakterystycznych nie-miejsc jest to, że „wszystko zaczyna przypominać wszystko”6, więc dość łatwo jest nam się odnaleźć na dowolnej autostradzie czy lotnisku na świecie. Nie można jednak zapominać o tym, że twórcy tych przestrzeni często chcą sprawić, by przypominały one znane obiekty, a ich forma była zbliżona do związanych z konkretną kulturą miejsc. Najlepszym tego przykładem są aranżacje wnętrz centrów handlowych, w których coraz częściej wyznacza się nazwy ciągów pieszych analogiczne do nazw ulic, wstawia się ławeczki, fontanny i inne elementy małej architektury, które mają stworzyć wrażenie „miejsca”7.
Czy jednak wszystkie nie-miejsca są do siebie aż tak bardzo podobne, że nie zauważamy ich lokalnego kolorytu? Alain de Botton w książce Sztuka podróżowania tak pisze o swojej podróży do Holandii: „[…] zaraz po wylądowaniu na amsterdamskim lotnisku Schipol, ledwie wszedłem parę kroków w głąb terminalu. Rzuciła mi się w oczy tablica informacyjna pod sufitem, wskazująca drogę do hali przylotów, wyjścia i stanowisk transferowych. Jest to jaskrawożółta tablica, metr wysokości na dwa metry szerokości, nieskomplikowana graficznie płachta plastiku osadzona w podświetlonym aluminiowym pudle, zawieszonym na stalowych rozpórkach pod sufitem […] mimo swej prostoty, czy wręcz prozaiczności, zachwyca mnie. Źródło owego zachwytu najtrafniej opisuje słowo »egzotyczna«, choć użycie go w danym kontekście może się wydać nieco niezwykłe. Egzotyczność skupia się w konkretnych obszarach: podwójnym »a« w Aankomst, sąsiedztwie »u« i »i« w Uitgang, w użyciu angielskich odpowiedników, w słowie oznaczającym stanowiska, balies, i w zastosowaniu modernistycznych czcionek Frutiger i Univers. Uczucie przyjemności, wywołane widokiem tablicy informacyjnej, zawdzięcza swą siłę po części temu, iż stanowi ona pierwsze namacalne świadectwo znalezienia się w nowym miejscu. Symbolizuje zagranicę. Mimo, że na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, w tej konkretnej formie nie mogłaby zaistnieć w moim kraju”8.
Jak wynika z opisu de Bottona, już na lotnisku, a więc w przestrzeni tranzytowej, nie-miejscu, dostrzec można lokalny koloryt miejsca, do którego się przybyło. Czy jednak nie jest to fałszywa lokalność, podobna do fałszywej familiarności wytwarzanej podczas oglądania serialu telewizyjnego9? Warto w czasie wakacyjnych podróży zastanowić się trochę nad tym, w jaki sposób i przez jakie miejsca podróżujemy oraz co konstytuuje przestrzenie, w których się znajdujemy. Bon voyage!
Ewelina Grygier
1 M. Augé, Non-lieux. Introduction à une anthropologie de la surmodernité, Paryż 1992; wydanie polskie: Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności, Warszawa 2010.
2 W. J. Burszta, Samotność w świecie nadmiaru. Przedmowa do wydania polskiego, [w:] M. Augé, Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności, Warszawa 2010, s. XI.
3 M. Augé, Nie-miejsca…, s. 20.
4 Chociaż nierzadko zdarza się, że w pewnych przestrzeniach o charakterze nie-miejsc, jak lotniska czy publiczne środki transportu, ludzie bywają otwarci na poznawanie i rozmawianie z nieznajomymi.
5 M. Augé, Nie-miejsca…, s.65-66.
6 W. J. Burszta, dz. cyt., s.XII.
7 Tamże, s. XII.
8 A. de Botton, Sztuka podróżowania,
Warszawa 2010, s. 67.
9 M. Augé, Nie-miejsca…, s. 19.
Trwa okres wakacyjny, więc wielu czytelników zapewne wybrało się bądź wybierze w najbliższym czasie na dłuższą lub krótszą, wakacyjną wyprawę. Jedni odwiedzą dobrze sobie znane okolice, być może takie, do których z chęcią powracają co roku, inni będą podróżować do miejsc jeszcze nieodkrytych. Pisząc o podróżowaniu, można skupić się na opisywaniu punktów, do których turyści wybierają się, by odetchnąć trochę od codzienności lub spróbować przyjrzeć się bliżej temu, jak podróżujemy i jaką przestrzeń przebywamy, zdążając do celu. Według niektórych bycie w drodze jest ciekawsze czy ważniejsze niż dotarcie na miejsce. Można także zastanowić się nad charakterem przestrzeni rozciągających się pomiędzy punktem A (tam, skąd wyruszamy) a punktem B (tam, dokąd zmierzamy).