Nie marzę o niczym innym niż to, co właśnie robię!

Ibrahim Maalouf jest libańskim trębaczem młodego pokolenia. Obecnie mieszka we Francji. Znany z wielu interpretacji muzyki klasycznej (jest zdobywcą licznych nagród) i tej inspirowanej folklorem. Pochodzi z niezwykłej i muzykującej profesjonalnie rodziny (ojciec - trębacz, matka - pianistka). Artysta komponuje i aranżuje nowe utwory, rozpoznawalny dzięki swym niekonwencjonalnym połączeniom jazzu i muzyki świata oraz unikatowym technikom wydobywania dźwięku. W roku 2011 wydał płytę Diagnostic, a w 2012 zrealizował kolejny udany projekt muzyczny pt. "Wind". O miejscu trąbki w muzyce arabskiej, odnajdywaniu siebie i planach na przyszłość z Ibrahimem Maaloufem rozmawiał Marcin Piosik.

M. P.: Wydaje się, że trąbka jest raczej niezwykłym instrumentem w Libanie, dla arabskiej kultury. Jak to się stało, że wybrałeś trąbkę?
I. M.: Mój ojciec jest trębaczem, więc w zasadzie to nie był wybór. Przez lata słuchałem jak on grał, z czasem to polubiłem, wtedy jeszcze nie tak bardzo, ale trochę. Kiedy miałem siedem lat poprosiłem go o kilka lekcji. Ale faktycznie to coś niezwykłego grać na trąbce w Libanie. Generalnie w większości krajów arabskich trąbki nie ma prawie wcale w muzyce. To zrodziło się z decyzji mojego ojca, aby ruszyć do Francji, tam uczyć gry na trąbce. On był tam właściwie pierwszym arabskim uczniem trąbki klasycznej. Tak to właśnie do nas przyszło. Dorastałem w rodzinie, w której muzyka była bardzo ważna, szczególnie klasyczna, zachodnia muzyka, a także arabska muzyka klasyczna. Uczyłem się zatem obu tych tradycji w tym samym czasie. To moje dwa ojczyste języki. Potem poznałem wielu ludzi, którzy słuchali różnych rzeczy, włączałem radio, słuchałem popu, rocka, hip hopu, jazzu, world music - odkryłem cały ten przekrój w muzyce świata. Mieszanie tych dwóch tradycji było dla mnie czymś naturalnym.

A jak na to co tworzysz reagują ludzie w Libanie, w krajach arabskich? Dla Ciebie jest to naturalne, znasz wpływy z całego świata, ale jak to jest odbierane tam?
W sumie nie wiem, ale w Europie i w Stanach moja muzyka jest odbierana jako europejska z dużym wpływem muzyki arabskiej, a w krajach arabskich - jako muzyka arabska z dużym wpływem europejskiej i amerykańskiej. To jest jak mówienie z wyraźnym akcentem - ludzie słyszą, że mówisz dobrze, ale masz silny akcent, a inni najpierw zauważają, że masz silny akcent, a potem, że mówisz dobrze - ludzie po prostu dostrzegają te same rzeczy w różnym porządku.

Czy jesteś na bieżąco z tym co dzieje się na libańskiej scenie muzycznej? Słuchasz muzyki stamtąd?
Słucham podziemnej muzyki z Libanu, innej raczej nie. Wiem, że nie powinienem tego mówić w radiu, ale nie lubię za bardzo muzyki pop z Libanu, bo uważam, że jest zbyt prosta. Nie mam nic przeciwko lekkiej muzyce, ale ona nie zmieniła się od trzydziestu lat, jest ciągle taka sama, jak zupa, którą serwuje się w tym samym miejscu. Generalnie nie dzieje się zbyt wiele w libańskiej muzyce - ludzie ledwo mogą przeżyć, życie tam nie jest łatwe. Oczywiście każdego dnia śledzę wydarzenia w Libanie, ale po prosu nie chcę mieszać muzyki z polityką, unikam tego. Chcę robić muzykę, która jest odbiciem moich przeżyć, moich pragnień, bez wkładania do tego słów. Mam tam wielu przyjaciół, którzy tworzą muzykę, większość z nich musi mieć wiele sił, by przeżyć następny dzień, nawet nie myślą, co będą robić za rok czy za dziesięć lat, tak jak my możemy planować w Europie kolejne projekty. Tam większość ludzi musi się zastanawiać, jak przeżyć następny dzień.

Czy utalentowani muzycy z Libanu powinni walczyć o siebie tam na miejscu, czy jak to było w Twoim przypadku - szukać swoich szans zagranicą?
Nie jestem dobrym przykładem, bo dorastałem już we Francji. Gdy byłem młody, oglądałem wojnę domową w telewizji. Nie mogę powiedzieć, że to było trudniejsze niż bycie tam na miejscu, to byłoby nie fair, ale było trudne. Jestem wszystkim, tylko nie przykładem - ja nie musiałem uciekać, miałem to szczęście być już daleko od tego wszystkiego. Myślę, że większość ludzi tam żyjących, robi co może, aby opuścić Liban, ponieważ wiedzą, że zagranicą będą mieli lepsze życie. Nie ma takiej możliwości, więc muszą tam zostać, starać się żyć, pracować. Niektórzy z moich znajomych od piętnastu lat powtarzają mi, że chcą stamtąd wyjechać i nie są w stanie tego zrobić. Jestem z nimi bardzo związany, spędzam tam dużo czasu, jeżdżę kilka razy w roku, ale to nie jest to samo, co bycie tam na miejscu przez całe życie.

W jaki sposób pracujesz? Czy lubisz mieć wszystko poukładane, czy ważniejszą rolę odgrywa improwizacja?
To jest właśnie ta część world music w mojej muzyce - dużo improwizacji. Z drugiej strony jestem z pokolenia, które słuchało dużo elektroniki, popu, hip hopu, rocka - tego wszystkiego, gdzie ważny jest efekt. W mojej muzyce staram się łączyć te dwie rzeczy - tradycję z tym co uważam za nowoczesne, mieszam arabskie skale, tradycyjną szkołę improwizacji w arabskiej muzyce z inną tradycją, którą jest jazz, trąbka w muzyce funk, w rocku, jazzie…

Czy te dwa światy w ogóle do siebie pasują? W Twojej muzyce to działa, ale jak Ty to oceniasz?
Tak długo jak jest to naturalne, gdy twój instynkt pcha cię w tę stronę, można powiedzieć, że to działa, brzmi prawdziwie. To jest coś czemu staram się być wierny.

Czy są jakieś miejsca, do których szczególnie chciałbyś dotrzeć ze swoją muzyką? Czy masz jakieś marzenia związane z koncertami?
Mamy wielkie szczęście, koncertujemy bardzo dużo. Graliśmy już w ponad trzydziestu krajach, od 2006 r. zagraliśmy już około półtora tysiąca koncertów, co dla zespołu jak mój stanowi wysoki wynik. Nie ma jakiegoś określonego miejsca, do którego chcielibyśmy dotrzeć. Chciałbym po prostu trafić z moją muzyką wszędzie, gdzie jest to możliwe. To jest jak głos.

Co z graniem w Libanie i na Bliskim Wschodzie?
Graliśmy w Libanie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Ameryce Południowej, w Azji - gramy wielką trasę, a dziś jest ostatni koncert trasy promującej mój trzeci album - "Diagnostic". Od końca sierpnia ruszamy w kolejną trasę, z nowym albumem. Żyję jak we śnie, nie marzę o niczym innym niż to, co właśnie robię!

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

Skrót artykułu: 

Ibrahim Maalouf jest libańskim trębaczem młodego pokolenia. Obecnie mieszka we Francji. Znany z wielu interpretacji muzyki klasycznej (jest zdobywcą licznych nagród) i tej inspirowanej folklorem. Pochodzi z niezwykłej i muzykującej profesjonalnie rodziny (ojciec - trębacz, matka - pianistka). Artysta komponuje i aranżuje nowe utwory, rozpoznawalny dzięki swym niekonwencjonalnym połączeniom jazzu i muzyki świata oraz unikatowym technikom wydobywania dźwięku. W roku 2011 wydał płytę Diagnostic, a w 2012 zrealizował kolejny udany projekt muzyczny pt. "Wind". O miejscu trąbki w muzyce arabskiej, odnajdywaniu siebie i planach na przyszłość z Ibrahimem Maaloufem rozmawiał Marcin Piosik.

Dział: 

Dodaj komentarz!