Nalewka na orzechu

Tak samo z orzecha sie robi też taki bardzo smaczny, do wódki przepyszny jest nawet, aromatyczny, ale daji si tylko dwie kropelki. Ale jest coś wspaniałego. No i przy chorobie żołądka to, to tylko z orzecha. To orzech zielony musi być, niedojrzały. Owoc zielony i wtedy zasypuji si cukrem i powstaje bardzo smaczny sos, sok. Taki koloru bardzo ciemnego, ale jest wspaniały. No, pare kropel do tego, do kieliszka czy tam do szklanki i wypić bez wody, bez niczego, czy tak na łyżeczke, to bardzo dobry jest na żołądek.


Lublin to dobry adres dla zainteresowanych folklorem. Przekonał się o tym każdy, komu zależało na bliższym kontakcie z kulturą ludową. Ci o muzycznych duszach sycą się "Festiwalem Kapel i Śpiewaków Ludowych" w Kazimierzu nad Wisłą oraz "Mikołajkami Folkowymi" (zakładam, że tutejszych zespołów folkowych nie trzeba przedstawiać). Blisko stąd do redakcji dwóch pism "na temat" - "Twórczości ludowej" i "Gadek z Chatki", nawet ogólnopolskie Stowarzyszenie Twórców Ludowych ma swój sztab główny w Lublinie. A najbardziej na tym poletku mogą poszaleć studenci. W "Dziwnym Chórze Ence Pence" kierowanym przez "Mikołaje" śpiewają sobie pieśni ludowe na przekór wszystkim innym modom i pokusom kultury młodzieżowej. Każdego lipca wybywają na "Imieniny Sołtysa" do Jawornika, opuszczonej i zapomnianej łemkowskiej wsi w Bieszczadach, która odżyła obudzona muzyką jej odkrywcy - "Orkiestry św. Mikołaja".

Mało tego! Na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie działa od wielu lat Studenckie Koło Naukowe Etnolingwistów (do którego należy między innymi pisząca te słowa). Etnolingwiści raz lub dwa razy do roku wyruszają na wyprawy badawcze. Penetrują tereny po obu brzegach Bugu w poszukiwaniu dawnych pieśni, wierzeń i obrzędów. Wyprawy te są tym ciekawsze, że udało się nawiązać współpracę ze studentami o podobnych skłonnościach z Ukrainy, Białorusi, Niemiec i Litwy. Satysfakcji dużo, a i trud nie idzie na marne - archiwum etnolingwistyczne UMCS liczy sobie już grubo ponad tysiąc kaset magnetofonowych nagranych przez studentów i pracowników naukowych.

Przytoczony na początku tekst o orzechowej nalewce pochodzi z książki "Przestrach od przestrachu" autorstwa Stanisławy Niebrzegowskiej - opiekuna lubelskiego koła etnolingwistów. Publikacja jest zbiorem tekstów o roślinach pojawiających się w ludowych przekazach ustnych, pochodzących głównie z obszarów Polski wschodniej. Teksty te stanowią wybór materiałów z wyżej wspomnianego archiwum UMCS, zgromadzonych tam w latach 1960-1997. Rośliny, ich nazwy i wyobrażenia występują w takich gatunkach jak pieśni żniwne i dożynkowe, przyśpiewki weselne, kolędy, ale też przepowiednie, zagadki, przysłowia i legendy.

Odnaleźć tu można wiele ciekawych wiadomości z zakresu wiejskiej kultury duchowej. Okazuje się, że z ludowego punktu widzenia radzi się np. zaczynać żniwa w sobotę, lnu i pszenicy nie siać przy "dwóch światłach" (kiedy na niebie jest jednocześnie księżyc i słońce), a po zakończeniu siewu zrobić na polu znak krzyża - na urodzaj. Pod żadnym pozorem nie należy prząść w Środę Popielcową: Nie przędło sie w Środe Popielcowe, bo len miał przysuchy na następny rok. Do łodygi przysychało. W ten dzień był suchy post i nie trza było prząść, bo len uschnie.

Rośliny, gdy się przyśnią mogą zapowiadać coś dobrego (zboże, białe kwiaty) lub złego (róża, siano), mogą też być tematem zagadek (np. Pod jabłonio było cztery jabka. Śli brat z siostro, mąż z żono, i wzieli se po jednym jabku. I jedno jabko zostało. Jak to sie stało?). Jednak przede wszystkim są doskonałym panaceum na rozmaite dolegliwości zdrowotne. I tak: kora dębowa pomaga na bóle zębów, babka na skaleczenia, a w leczeniu przeziębień należy stosować napar z suszonego kwiatu lipowego.

W zapisach praktyk i wierzeń ludowych zbioru "Przestrach od przestrachu" jest mowa o wierzbie, która - Gałęzie ma wiszące takie i zreszto jeszcze wierzba szybko próchnieje, a powiadali kiedyś, że w takiej wierzbie dziurawej diabeł siedzi. I dlatego ni sadzo blisko domu, jest też o pewnych ziołach, których nie należy święcić, o przestrodze przed ścinaniem drzewa kasztana i o tym, dlaczego piorun nie strzela w lipy. Wiecie co ma wspólnego chrzan z gwoździami krzyża Chrystusowego? Otóż: Mówili tak, ze Judasz, czy ktoś tam jakiś, jak Pana Jezusa przybijali do krzyża, to ktoś tam schował gwoździ, zakopał. Te gwoździe zakopał, to z tych gwoździ, to sie zrobił chrzan.

Dzięki lekturze prezentowanej książki, czytelnik dowie się ponadto, w jakim celu "Jerzy" stoi w polu, dlaczego gospodarzom zdarza się bić swoje drzewka owocowe wigilijnymi pierogami i czym tak naprawdę różni się "przestrach" od "przestrachu"!

Stanisława Niebrzegowska oprócz "Przestrachu od przestrachu" jest autorką "Sennika ludowego" i współredaktorką "Słownika symboli i stereotypów ludowych". Wszystkie te pozycje gorąco polecam zarówno tym spod znaku folkloru, jak i tym - "folkiem obudzonym". Satysfakcja murowana.


Stanisława Niebrzegowska,
"Przestrach od przestrachu. Rośliny w ludowych przekazach ustnych",
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie - Skłodowskiej,
Lublin 2000.

Skrót artykułu: 

Tak samo z orzecha sie robi też taki bardzo smaczny, do wódki przepyszny jest nawet, aromatyczny, ale daji si tylko dwie kropelki. Ale jest coś wspaniałego. No i przy chorobie żołądka to, to tylko z orzecha. To orzech zielony musi być, niedojrzały. Owoc zielony i wtedy zasypuji si cukrem i powstaje bardzo smaczny sos, sok. Taki koloru bardzo ciemnego, ale jest wspaniały. No, pare kropel do tego, do kieliszka czy tam do szklanki i wypić bez wody, bez niczego, czy tak na łyżeczke, to bardzo dobry jest na żołądek.

Dział: 

Dodaj komentarz!