Mirowaja dieriewnia

Rosja

Już po raz drugi odbył się w Rosji festiwal „Mirowaja Dieriewnia” („Światowa Wioska”). Miejsce wybrano nieprzypadkowo – przysiółek Roszyno, położony w malowniczych okolicach Pojezierza Karelskiego, około 50 km. od Sankt Petersburga. Czegoś takiego nie udało mi się wcześniej zaobserwować na polskim czy też europejskim gruncie.

Jadąc tam (jako Grupa Muzyczna OVO) nie wiedzieliśmy wiele o ludziach, miejscu czy formie zdarzenia, w którym mieliśmy się znaleźć. Nie mieliśmy przygotowanego żadnego programu występu, scenariusza. Pragnęliśmy śpiewać, poznać lepiej kozacką tradycję u jej źródeł. Po przyjeździe troskliwie się nami zaopiekowano (podróż rosyjską koleją zresztą nie jest męcząca), po czym znaleźliśmy się w bardzo malowniczym miejscu wśród jezior i lasów, gdzie spędziliśmy kilka następnych dni. Powoli zaczęło zjeżdżać się tam coraz więcej ludzi z całej Rosji (oraz krajów dawnego ZSRR), aż w końcu cały obóz tętnił życiem. Mężczyźni poubierani w tradycyjne rubaszki, kobiety w wielobarwnych serofanach, chustach, przepaskach. Rzadko jednak można było ujrzeć w ich rękach instrumenty – ich zainteresowania muzyczne koncentrowały się na muzyce wokalnej a cappella.

W oficjalnym programie festiwalu było miejsce na wyjazdowe koncerty, spotkania z mediami czy wielki finał pt. „Swadźba swadzieb” z ogniem i fajerwerkami. Lecz to, co stanowiło esencję festiwalu, ukryte było przed oczami publiczności. Całe życie skupiało się właściwie w bazie, gdzie mieszkaliśmy razem z kilkuset innymi uczestnikami. Po występach zbieraliśmy się w lesie, nad brzegiem jeziora lub w sali ośrodka, gdzie następowała wymiana. „Dawaj paznakomimsja. Pokaż mi co robisz... i ja Ci coś pokażę” – tego typu rozmowy dało się słyszeć najczęściej.

Do południa odbywały się warsztaty twórcze, na których wszystkie zaproszone grupy opowiadały o swojej pracy, inspiracjach, drodze, po czym zazwyczaj śpiewano kilka pieśni w celu demonstracji. Pozostali uczestnicy-słuchacze nie pozostawali obojętni, nagradzali siebie nawzajem oklaskami, zadawali pytania czy wręcz zdecydowanie ingerowali w prezentacje, pokazując jej słabe punkty i uświadamiając, jak należy dalej pracować i co robić, żeby pieśń brzmiała bardziej autentycznie, prawdziwie. Przez cały czas obecni byli tacy fachowcy jak E. Dorochowa, A.M. Miechniecow, A. Kabanow, W. Porwin i inni. Niektórzy sami prosili zebrane na sali autorytety etnomuzykologiczne Rosji o twórcze uwagi. Zespoły prezentowały nurt muzyki tradycyjnej różnych regionów Rosji. Ich członkowie sami zbierają pieśni, budują często już zapomniane instrumenty muzyczne, szyją stroje.

Za inicjatora tego ruchu uznaje się A.M.Miechnicowa (obecnie szef Rosyjskiej Federacji Folklorystycznej). W 1976 roku przy petersburskim konserwatorium stworzył on zespół, który poza teoretycznym opisywaniem skupił się na żywym wykonywaniu tradycyjnych pieśni. Obecnie grupy tego typu rozsiane są po terytorium całej Rosji i festiwal jest dla nich okazją do spotkania się, konfrontacji – to kolejny krok ku ich dalszemu rozwojowi. Każdy może coś podpatrzeć dla siebie.

Najbardziej urzekła wszechobecna wielogłosowa muzyka. Z każdej strony dobiegały pieśni, mieszały się ze sobą, zlewały. Czasem kilka grup zaczynało razem – podkręcając się nawzajem, aż do ekstatycznych tańców. Natomiast w nocy przy ognisku w „braterskim kozaczym kręgu” siadali mężczyźni rozpoczynając swoje długie i poruszające („protiażne”) pieśni, na dźwięk których od razu zbiegały się kobiety i delikatnie (nie naruszając „męskiego” brzmienia) wspierały ich swymi pięknymi głosami. Kiedy w końcu odważyliśmy się zaśpiewać razem z nimi, zostaliśmy uznani za swoich – braci Kozaków ze stanicy Wrocław.

Kolejna edycja „Mirowoj Dieriewni” odbędzie się wiosną 2003 roku – w 300. rocznicę zbudowania Petersburga. Zapraszam do Roszyna.
(Więcej informacji na stronie internetowej www.ovo.prv.pl).


Witold Kozłowski - Grupa Muzyczna OVO &nbsp&nbsp&nbsp&nbsp&nbsp
Skrót artykułu: 

Już po raz drugi odbył się w Rosji festiwal „Mirowaja Dieriewnia” („Światowa Wioska”). Miejsce wybrano nieprzypadkowo – przysiółek Roszyno, położony w malowniczych okolicach Pojezierza Karelskiego, około 50 km. od Sankt Petersburga. Czegoś takiego nie udało mi się wcześniej zaobserwować na polskim czy też europejskim gruncie.

Dział: 

Dodaj komentarz!