Miałam wspanialych mistrzów

Renata Rosa to bez wątpienia jeden z najciekawszych głosów dzisiejszej sceny muzyki świata. W swojej twórczości sięga do tradycyjnych rytmów stanów Alagoas i Pernambuco, gra na strunowym instrumencie smyczkowym rabeca. Sięga po muzykę północno-wschodniej Brazylii, ulega wpływom kultury miejskiej, tworząc wyjątkowe klimaty. Dała blisko dwieście koncertów w renomowanych salach całej Europy. Jej pierwszy album "Zunido da Mata" zdobył nagrodę Choc de l'Année przyznaną przez magazyn Le Monde de la Musique. Drugie wydawnictwo "Manto dos Sonhos" otrzymało nominację do tytułu Najlepszy Album World Music 2012, przyznawaną przez World Music Central. Aktualnie przygotowuje trzecią płytę "Encantacoes". Z Renatą Rosą rozmawia Marcin Piosik.

Marcin Piosik: Jakie są korzenie i inspiracje w Twojej muzyce?
Renata Rosa: Miałam wspaniałych mistrzów muzyki tradycyjnej, z różnych tradycji, obrzędów związanych z określonymi okresami w roku. Dla przykładu podczas świąt Bożego Narodzenia mamy Cavalo Marino, podczas karnawału mamy Maracatu, na świętego Jana mamy Ciranda i Coco. W jednym środowisku jest więc cała gama różnych tradycji. Mam trzech wielkich mistrzów w prowincji Pernambuco. Przyszłam na świat w Sao Paulo, które jest wielką 16-milionową metropolią. Urodziłam się w dzielnicy imigrantów z północnego wschodu, ale poznałam wiele osób z innych regionów, z innych szczepów. Gdy miałam 16 lat, spędzałam z nimi wiele czasu, regularnie do nich jeździłam - pływaliśmy w rzece, bawiliśmy się. W tym plemieniu każdy jest świetnym śpiewakiem, ludzie mają tam wspaniałą tradycję śpiewania polifonicznego. Wieczorami, po kolacji dużo śpiewaliśmy, zwykle w duetach - najpierw ja zaczynam, a potem ty wyśpiewujesz odpowiedź - powstaje więc duet. To był dla mnie raj, a nawet nie myślałam o tym, by zostać muzykiem - to była wielka przyjemność.Nadal działam w tej grupie, śpiewamy razem, oni biorą udział w nagraniach do moich płyt. Śpiewamy również rytualne pieśni, ale to już jest bardziej intymne, nie włączam tego do mojej artystycznej pracy. Ponadto mam kolejnych mistrzów w Pernambuco, gdzie spędzam 2, 3 miesiące w roku. Uczę się tam grać w grupie, ćwiczę grę na rabeca z moim mistrzem, który po paru latach zaprosił mnie do zespołu muzyki tradycyjnej. Poza tym zajmuję się improwizowaną poezją Maracatu. Jestem teraz contra-master, czyli pracuję z mistrzem. Gdy on kończy, zaczynam swój śpiew, a potem odwrotnie…

Mając takie doświadczenia i pochodzenie, żyjąc w wielkiej metropolii Sao Paulo, czujesz się częścią sceny muzyki tradycyjnej, muzyki świata, współczesnej sceny brazylijskiej? Jak się tam w tej chwili odnajdujesz?
Jestem na obu scenach. Gdy jestem na prowincji, improwizując poezję, po prostu o tym nie myślę. Koncentruję się na tym, co w danej chwili robię. Staram się za dużo o tym nie myśleć. Jest wiele różnych wpływów tego, czego słucham w mojej twórczości, nawet jeśli nie zdaję sobie z tego sprawy. Są u mnie silne wpływy muzyki tradycyjnej, ale nie tworzę jej. Tworzę swoją muzykę z całym bagażem doświadczeń.

W tej chwili wszyscy patrzą na Brazylię - mundial, igrzyska olimpijskie, wiele uwagi poświęca się Brazylii. Czy uważasz, że to zainteresowanie jest szansą dla Brazylii, czy może zagrożeniem dla kultury, dla czegoś, co kultywowaliście przez wiele lat?
To może być niesamowita szansa dla Brazylii. Ale w przypadku mundialu zbudowano wiele stadionów, a po to, by one powstały, najpierw wyrzucono z domów wielu ludzi, zwykle bardzo biednych, żyjących tam od dawna. Nie zaoferowano im należytej pomocy. Wszyscy to widzimy, to bardzo boli. To może być duża szansa dla Brazylii, zobaczymy czy Brazylia ją wykorzysta...

Jak widzisz przyszłość? Czy kultura Brazylii nadal będzie czymś wyjątkowym, z czego będziecie dumni przez kolejne lata, czy może ujednolici się i zatrą się wszelkie granice?W tradycyjnym środowisku nie ma takiego oddziaływania, jakie widzi otaczający je świat. Tam ludzie mają własne zasady, własne potrzeby, których jednak wielkie media, wielki świat nie dostrzegają. Ci ludzie są jakby niewidzialni. To wszystko, o czym Ci mówię, jest całkiem niewidzialne. Nawet wielu Brazylijczyków nie wie o ich istnieniu. Tradycja sama w sobie, jeśli jest żywa, ciągle się zmienia, ponieważ ludzie się zmieniają. Jest żywa ze względu na wewnętrzną siłę, którą ma w sobie.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

Marcin Piosik
wywiad przeprowadzony podczas tegorocznej edycji Festiwalu Ethno Port w Poznaniu

Skrót artykułu: 

Renata Rosa to bez wątpienia jeden z najciekawszych głosów dzisiejszej sceny muzyki świata. W swojej twórczości sięga do tradycyjnych rytmów stanów Alagoas i Pernambuco, gra na strunowym instrumencie smyczkowym rabeca. Sięga po muzykę północno-wschodniej Brazylii, ulega wpływom kultury miejskiej, tworząc wyjątkowe klimaty. Dała blisko dwieście koncertów w renomowanych salach całej Europy. Jej pierwszy album "Zunido da Mata" zdobył nagrodę Choc de l'Année przyznaną przez magazyn Le Monde de la Musique. Drugie wydawnictwo "Manto dos Sonhos" otrzymało nominację do tytułu Najlepszy Album World Music 2012, przyznawaną przez World Music Central. Aktualnie przygotowuje trzecią płytę "Encantacoes". Z Renatą Rosą rozmawia Marcin Piosik.

Dział: 

Dodaj komentarz!