Masło, które uśmiecha się do mieszczanek, sprzedaje się bez słów

fot. J. Michniuk

Przyjmuje się, że już 3 tys. lat p.n.e. ludzie wytwarzali masło. Starożytni Grecy i Rzymianie używali go przede wszystkim jako leku, dlatego wchodziło m.in. w skład maści[i].

U Serbołużyczan masło odgrywało dużą rolę, zwłaszcza jeśli chodzi o zwyczaje związane ze ślubem i weselem. Kiedyś przygotowania do nich trwały kilka tygodni, w czasie których ludzie znosili do domu panny młodej mleko i śmietanę jako podarunki[ii]. Tydzień przed ślubem do domu, w którym miało odbyć się wesele, przynoszono również tzw. křińčki, czyli kawałki masła uformowane jako owieczki lub baranki za pomocą specjalnych drewnianych foremek[iii]. Masło było bowiem potrzebne do wypieków weselnych, a żadne gospodarstwo nie dysponowało samodzielnie tak dużą ilością. Zwyczaj przynoszenia baranków i owieczek z masła jako prezentów na ślub i wesele zachował się w nieco zmienionej formie do dzisiaj. Obecnie na Górnych Łużycach (Budziszyn i okolice) baranki lub kurki z czerwonymi lub niebieskimi wstążkami mają wróżyć liczne potomstwo, które ma narodzić się państwu młodym. Kiedyś specjalne formy znajdowały się w każdym serbołużyckim gospodarstwie. Kształt masła miał także wpływ na jego cenę na rynku, dlatego tamtejsze gospodynie ładnie je modelowały, dzięki czemu mogły na tym samym produkcie zarobić więcej (por. przysłowie przytoczone w tytule: ładnie uformowane masło niejako się uśmiecha, tudzież wywołuje uśmiech kupujących, dzięki czemu jest na nie większy popyt). Jeszcze dziś na sobotnim targu w mieście Cottbus/Chóśebuz na Dolnych Łużycach można kupić ozdobne masło z motywami roślinnymi, które cieszy się dużą popularnością[iv].

Zwyczaj masła w kształcie owieczki ewoluował w okolicach Schleife (serbołuż. Slěpo) do darowania państwu młodym glinianej owcy jako symbolicznego prezentu. Najprawdopodobniej stało się tak w czasach głodu na przełomie XVII i XVIII wieku,  kiedy brakowało wszystkich produktów spożywczych. Taką glinianą owieczkę można było pięknie ustroić i w przeciwieństwie do maślanej można ją było zachować na zawsze. Kiedy nadeszły lepsze czasy, znów formowano zwierzęta z masła. Dzięki modyfikacji tej tradycji piękne, ozdobione koralikami owieczki zachowały się do czasów współczesnych. Inaczej pewnie nie wiedzielibyśmy, jak dużą wagę Serbołużyczanie przykładali do zdobienia tego typu podarunków. Podobnie było z serbołużyckimi pisankami. Dawniej również pięknie je zdobiono, aby potem dzieci bawiły się w tzw. bitwy jajek (serbołuż. walkowanje jajow). Polegały one na tym, że pisanka spuszczana z góry na dół, która uderzyła jak najwięcej innych, wygrywała. Zwycięzca mógł zjeść wszystkie trafione jajka. Dlatego w miejscach, gdzie tak bawiły się często serbołużyckie i niemieckie dzieci, pozostawało wiele skorupek. Te ozdobione fragmenty młodzi Niemcy zabierali czasem z podziwem do domu, aby pokazać je rodzicom. Śmiały się z tego dzieci serbołużyckie, nie mogąc pojąć takiego zachowania[v]. Współcześnie pięknie zdobione serbołużyckie pisanki (wydmuszki) przeznaczone są często na sprzedaż, zaś jajka do bitwy nie są tak fantazyjnie malowane jak kiedyś.

Czy jednak zwyczaj formowania masła znany był/jest jedynie u naszych słowiańskich sąsiadów? Nie, drewniane foremki do masła były również znane w całej Polsce, a jak podpowiedział mi pewien beskidzki rzemieślnik, moda na nie właśnie powraca. Pan Krzysztof Kukuczka prowadzi pracownię stolarsko-artystyczną w Istebnej, w Beskidach, niedaleko znanej wszystkim wioski Koniaków słynącej z koronek. W ofercie pana Kukuczki znajdują się też piękne formy do masła. W korespondencji mailowej napisał on następujące słowa: „[…] formy do masła są jak najbardziej kultywowaną tradycją. W mojej rodzinie przynajmniej od trzech pokoleń. Rzeźba na śćwiertce zależy od rejonu, gdzie została wykonana. Prawdą też jest, że na rynku pojawiły się produkty wykonywane maszynowo pod klienta, bo »taka moda«”[vi]. Również mój dziadek, Jan Stokłosa (rocznik 1930) pamięta, że jego mama miała kilka foremek na masło. W ich gospodarstwie przy jednej krowie i dużej liczbie dzieci masło przeznaczone jednak było wyłącznie na sprzedaż w mieście.

W Wielkopolsce czy w okolicach Bydgoszczy znany jest również zwyczaj przygotowywania na Wielkanoc baranka do święcenia nie z cukru czy ciasta, ale właśnie z masła. Jest on wytwarzany zarówno we wspomnianej drewnianej formie, co demonstrują liczne filmy na YouTubie, jak też formuje się go ręcznie. Co ciekawe, na stronie internetowej szwedzkiej Polonii znajdziemy informację, że podobne formy do masła były znane również w Szwecji. Robiono w nich najczęściej maślane baranki. Pełniły one jednak inną funkcję, a mianowicie służyły jako dekoracja stołu–bufetu, szwedzkiego smörgåsbord, zjawiska i słowa wyeksportowanego poza granice Szwecji, znanego nam pod nazwą szwedzki stół. Koncept opiera się na tym, że jedzenie ma nie tylko służyć do spożycia, ale także cieszyć oko. Na uginającym się stole bufetowym powinny się znaleźć także potrawy przeznaczone wyłącznie do ozdoby, a część przeznaczona do konsumpcji powinna być równie dekoracyjna. Formowano więc i masło, najczęściej właśnie na kształt baranków, o czym świadczą i tutaj znalezione formy, będące dziś muzealnymi eksponatami[vii]. Maselniczki do formowania masła pełniły w przeszłości, oprócz funkcji dekoracyjnej, także rozliczeniową: kwartki, półfontki (ok. 250 g).

Warto wspomnieć również o legendach ludowych związanych z mlekiem i masłem. Znane mi z rodzinnych stron opowieści przytacza także dr Barbara Ogrodowska w swojej wyśmienitej książce Tradycje polskiego stołu. W rozdziale poświęconym mleku i jego przetworom znajdziemy następujący fragment, wskazujący na ogromną rolę, jaką odgrywały te produkty w dawnej Polsce: „Zarówno z brakiem mleka, jak i niewytłumaczoną jego obfitością, której zazdroszczono sąsiadkom, posądzając je o konszachty w diabłem, wiązał się cały bogaty folklor mleczarski, niezliczone wierzenia o czarownicach odbierającym krowom mleko, dojącym je (oczywiście za sprawą sił nieczystych) ze sznurów zawieszonych u powały, przemieniających mleko w poranną rosę itp., a także ochronne praktyki i zaklęcia (tzw. szeptuchy) mające zapobiec utracie mleka”[viii]. Historię o czarownicy, zamieszkującej wieś Wieprz, okolice góry Grojec na Żywiecczyźnie, opowiedział mi kilkakrotnie mój Dziadek. Jego rodzina, podobnie jak wiele innych, trudniła się rolnictwem i żyła w bardzo skromnych warunkach. Dlatego krowa była traktowana jako żywicielka rodziny i jej największy skarb. Dziadek mówił, że w pewnym momencie przestała dawać mleko, nie chciała jeść i wyglądała na chorą. Tymczasem sąsiadka, która nie posiadała żadnych zwierząt hodowlanych, nagle miała w domu masło i ser. Jak złamać zły czar, poradził rodzinie mojego Dziadka pewien nieznajomy stary człowiek. Kazał on włożyć pod próg domu i obory talerze z wodą święconą. Od tego czasu krowie wróciły siły i znów dawała tyle mleka co poprzednio. Również w folklorze angielskim oraz niemieckim znajdziemy historie, mówiące o kradzieży masła i śmietany przez czarownice, które miały przemieniać się w motyle. Ma to odzwierciedlenie zarówno w niemieckim określeniu motyla, der Schmetterling (dialektalne słowo Schmetten oznacza śmietanę), jak i w angielskim słowie butterfly (ang. butter to masło).

Jak już powyżej nadmieniłam, formy do masła wracają do łask; można je kupić bezpośrednio u rzemieślników lub w sklepach internetowych. Dziś, kiedy zwracamy uwagę jedynie na aspekt estetyczny i pragniemy, by produkty na naszym stole cieszyły oko, warto pamiętać o historii masła, jego znaczeniu w codziennym życiu oraz w tradycji, a także roli, jaką kiedyś odgrywało.

Justyna Michniuk

 

[i] W tytule przysłowie górnołużyckie: Butřička, kiž so na měšćanki směje, so bjez rěčow předa. Tłumaczenie własne J.M.

[ii] B. Šeferowa, Butra ma w Serbach wosebity wuznam, „Serbske Nowiny, Předźenak”, 31.05.2019, s. 3.

[iii] Wyjaśnienie słowa křińčka za: https://www.mdr.de/serbski-program/rozhlos/recny-kucik/artikel123318.html, [online], [dostęp: 14.02.2020].

[iv] Targ odbywa się w soboty od rana do południa obok ewangelickiego kościoła św. Mikołaja, (niem. Evangelische Oberkirche St. Nikolai) i starego rynku. Przypis własny J.M.

[v] Wspomnienia Wernera Měškanka z Chociebuża w rozmowie z J.M.

[vi] Korespondencja mailowa autorki J.M z panem K.K z dnia 17.02.2020. Strona internetowa rzemieślnika: http://www.galeriakukuczka.pl

[vii] Polonia Info, Baranek wielkanocny, 2007, [online], [dostęp: 18.02.2020]: https://www.poloniainfo.se/artykul.php?id=820

[viii] B. Ogrodowska, Tradycje polskiego stołu, Warszawa 2010, s. 189.

 

Sugerowane cytowanie: J. Michniuk, Masło, które uśmiecha się do mieszczanek, sprzedaje się bez słów, "Pismo Folkowe" 2020, nr 148 (3), s. 36-37.

Skrót artykułu: 

Przyjmuje się, że już 3 tys. lat p.n.e. ludzie wytwarzali masło. Starożytni Grecy i Rzymianie używali go przede wszystkim jako leku, dlatego wchodziło m.in. w skład maści.

fot. J. Michniuk

Dział: 

Dodaj komentarz!