Lubelszczyzna egzotyczna

Z Grzegorzem Rąkowskim - autorem kultowych przewodników "Polska Egzotyczna", o podróżach, pisaniu i spotkaniach na pograniczach rozmawia Mateusz Dobrowolski

Znajdujemy się w dosyć niezwykłym miejscu, w Instytucie Ochrony Środowiska…
Na co dzień zajmuję się obszarami chronionymi, rezerwatami, parkami narodowymi, parkami krajobrazowymi, obszarami natura 2000, ochroną różnorodności biologicznej, a także współpracą międzynarodową w tych dziedzinach.

Często odwiedza Pan Lubelszczyznę?
Bardzo często. To jeden z moich ulubionych regionów. Bywam tam co najmniej kilka razy w roku. Krócej, dłużej. Różnie. Ale lubię tam być. Od innych regionów różni się przede wszystkim specyficznym krajobrazem i wielokulturowością. Nie wszystkie regiony mają to szczęście posiadać tyle elementów kulturowych związanych z różnymi grupami etnicznymi, narodowymi. Poza tym jest tam piękna przyroda i krajobraz. Są wyżyny, są bagna, Polesie, Dolina Bugu, Dolina Wisły, Roztocze. Dzięki temu Lubelszczyzna jest regionem specyficznym.

A jakieś ulubione miejsce?
Jest wiele takich miejsc. Jednym z najbardziej ulubionych jest Dolina Bugu. Rzeka niesamowita, bo tej wielkości rzeki w Europie już dawno zostały wyprostowane. Tymczasem Bug jest dziki. W tym roku miałem okazję przepłynąć cały graniczny odcinek Bugu, więc mam zupełnie świeże wrażenia. Jest to po prostu piękna, dzika rzeka. Jest pięknym elementem krajobrazu, a jej dolina stanowi oazę przyrody w mocno zmienionym rolniczym krajobrazie. Poza tym wzdłuż Doliny Bugu są różne smaczki kulturowe związane z różnymi religiami, z różnymi narodowościami.

Od dziecka marzył Pan o podróżach?
Właściwie to nie. Tak naprawdę to moje pasje podróżnicze i turystyczne zaczęły się na pierwszym roku studiów, kiedy związałem się z klubem turystycznym "Unikat" na Uniwersytecie Warszawskim. W szkole, w liceum, gdzieś tam sobie jeździłem, ale raczej podróżowałem indywidualnie i na niewielkie odległości. "Unikat" organizował ciekawe wyjazdy w różne miejsca związane z wielokulturowością, co było ewenementem w tamtych czasach, w których turystyka studencka była głównie turystyką górską. Klub na złość postanowił w ogóle nie jeździć w góry, tylko na takie tereny, które uważano za zupełnie nieturystyczne, czyli na Białostocczyznę, na Lubelszczyznę, na Mazury.

Jest Pan autorem wielu różnych książek i przewodników. Czy jest jakiś klucz, według którego tworzy Pan każdą książkę?
Nie ma takiego klucza. Po prostu staram się w moich książkach zawrzeć swoje fascynacje. W pierwszej kolejności opisuję te tereny, które mnie najbardziej zafascynowały. Tak powstała Polska egzotyczna. To są właśnie reminiscencje z czasów studenckich, gdzie jeszcze wtedy nie można było jeździć za wschodnią granicę i to była nasza namiastka kresów wschodnich z wielokulturowością. W czasach studenckich często jeździliśmy tutaj, na tereny przygraniczne. Tam można było spotkać się i z mniejszościami narodowymi i ich kulturą. Ukraińcy, Białorusini, Tatarzy, staroobrzędowcy, Litwini... Były świątynie różnych wyznań, prawosławne, unickie, monastyry staroobrzędowców, meczety tatarskie. To było fascynujące, bo jeżeli porównało się te tereny z resztą kraju, z Polską centralną, te były świeży i intrygujące.

Czy ludzie, których Pan spotkał i uczynił bohaterami przewodników reagują na to co przeczytają?
Tak. Otrzymywałem i otrzymuję w dalszym ciągu sporo listów i maili od swoich czytelników. Nie otrzymałem żadnego negatywnego komentarza, wszyscy piszą raczej pozytywnie i z entuzjazmem. Największą satysfakcję sprawiają mi listy, w których czytelnicy piszą, że kiedyś jeździli tylko w góry i uważali, że reszta kraju jest nieciekawa, ale przypadkiem trafili na Polskę egzotyczną i pojechali tam. To ich tak zafascynowało, że teraz jeżdżą tylko tam. Odzywają się do mnie również osoby opisywane w książkach, mieszkańcy miejsc które odwiedzam. Często uzupełniają informacje, które podałem, przytaczają różne ciekawostki, które w następnych wydaniach wykorzystuję. To bardzo sympatyczne i pozytywne.

Z jakich informacji stara się Pan korzystać w podróży?
Przede wszystkim trzeba własnymi nogami schodzić te tereny, o których się pisze i rozmawiać z ludźmi, którzy tam są, oglądać wszystko na własne oczy. Wtedy dokładnie penetrować te tereny, po których się chodziło. Wędrując, zawsze staram się oglądać ciekawe miejsca, świątynie, cmentarze, dwory, parki i zawsze w takich miejscach znajduję ciekawe rzeczy, miejsca, pomniki, jakieś kamienie z napisami. Często spotyka się ludzi, którzy opowiadają historie związane z miejscami i obiektami, które tam stoją, których nie da się wyczytać ani znaleźć, tylko w tych bezpośrednich kontaktach z miejscowymi można te informacje zdobyć.

Kluczem są ludzie?
Nie tylko ludzie. Ludzie i kultura są oczywiście fascynujący, ale ja jestem także przyrodnikiem. Z wykształcenia jestem biologiem, więc mnie fascynują również krajobrazy, przyroda. Właśnie na wschodzie jest taka egzotyka krajobrazu, której nie ma nigdzie indziej. Obok ludzi, przyroda i krajobraz jest jednym z motorów, który pcha mnie w te tereny. Krajobraz w innych częściach Polski jest już dość mocno przekształcony, a na Wschodzie są tereny, które zachowały się w naturalnym kształcie.

Przewędrował Pan pogranicze polsko - ukraińskie. Czy pogranicza zachodnie są Panu obce?
Nie, nie są mi obce. Je też przewędrowałem i też je znam i uważam, że są bardzo ciekawe, tak jak kiedyś powiedział Piłsudski, że Polska jest jak obwarzanek, czyli to, co najciekawsze jest na obrzeżach. Oczywiście, one też są bardzo ciekawe i również mają wielokulturowość. Mieszkają tam przesiedleńcy z Kresów, z różnych regionów i to też jest ciekawe, ale ma troszkę inny wydźwięk. Ludzie, którzy tam mieszkają to przesiedleńcy, czyli brak tego elementu ciągłości kultur, który jest tutaj na Wschodzie. Tutaj nie było przesiedleńców lub może w mniejszym stopniu i ludzie, którzy są związani z daną kulturą, w dalszym ciągu są na miejscu. Tam jest to również fascynująca historia. Ludzie z różnych regionów przesiedleni w jedno miejsce wrastają i zaczynają się pomału identyfikować i poznawać kulturę tych, którzy byli tam przed nimi. Po okresie negacji kultury poprzednich mieszkańców, następuje okres fascynacji. Oni odkrywają ja na nowo, remontują stare cmentarze, pałace, które są w tej chwili przystosowane do nowej funkcji. To też jest fascynujące, ale ja jednak zostaję przy wschodzie, bardziej mnie pociągającym.

Czy uchyli Pan rąbka tajemnicy o publikacji, którą Pan przygotowuje?
Ma to być tak zwana hasłowo Polska egzotyczna "zero", czyli odcinek między Zalewem Wiślanym a Suwalszczyzną, wzdłuż granicy z obwodem kaliningradzkim. Jest to teren ciekawy, dlatego że to niby Mazury, ale właściwie to obszar nieodwiedzany zupełnie przez turystów. Jest tam stosunkowo mało jezior, a turyści koncentrują się raczej na południowej części Mazur. Ale jest tam też wiele ciekawych miejsc, jest piękny krajobraz, piękna przyroda, są pozostałości konstrukcji sprzed pierwszej i drugiej wojny światowej, jest kanał mazurski, który kiedyś miał połączyć wielkie jeziora mazurskie z Bałtykiem. Są pozostałości kwater niemieckich z okresu drugiej wojny światowej, ogromne kompleksy bunkrów dobrze zachowane. Jest też wielokulturowość, dlatego że wzdłuż północnej granicy osiedlano Ukraińców i Łemków z południowo- wschodniej Polski, wysiedlonych stamtąd po akcji "Wisła". Kultura ukraińska nieźle się tam rozwinęła, działają zespoły folklorystyczne. Do tego dochodzi kultura osiedleńców z Wileńszczyzny. Są osoby, które identyfikują się jako Mazurzy, ale jest ich już niewiele. Elementy kultury mazurskiej są w dalszym ciągu widoczne. Obecne są jeszcze elementy kultury starszej, pruskiej, w postaci grodzisk, cmentarzysk. Są elementy kultury niemieckiej, bo Niemcy są, że tak powiem, odpowiedzialni za piękny krajobraz kulturowy Mazur. To zupełny ewenement w skali kraju. Zabudowania, elementy techniczne, linie kolejowe są tak pięknie wbudowane w krajobraz, że stanowią z nim harmonijną całość. Wędrowanie po takich miejscach jest naprawdę fascynujące. Zwłaszcza teraz, kiedy większość z tych linii jest już nieczynna, są to znakomite szlaki wędrówki, gdzie spotyka się stare, opuszczone stacyjki, jakieś zardzewiałe semafory czy właśnie wiadukty. No i jest to teren zupełnie nieznany, turystów tam nie ma i myślę, że warto tym zainteresować.

Kiedy można spodziewać się wydania?
Najpierw wydany zostanie cykl związany z Karpatami ukraińskimi, czyli myślę, że za dwa, trzy lata.

Cykl przewodników po Ukrainie zachodniej i w ramach tego jest podcykl dotyczący ukraińskich Karpat. Obejmie cztery tomy. Pierwszy jest w opracowaniu redakcyjnym, pisanie drugiego kończę, trzeci już też jest w dużym stopniu zaawansowany. Kiedy skończę Karpaty, wezmę się za Polskę egzotyczną zero.


Jakieś ciekawe anegdoty z podróży?
Pamiętam jak kiedyś właśnie gdzieś w rejonie Roztocza południowego wylądowaliśmy przy granicy z Ukrainą. I widzieliśmy, że ludzie jakoś dziwnie na nas patrzą. Rozbiliśmy namioty, zrobiliśmy biwak, a w okolicy byli pasterze, którzy paśli krowy. Zaprosiliśmy ich do ogniska i zaczęliśmy wypytywać skąd taka nieufność, a oni powiedzieli, że myśleli, że jesteśmy komuną narkomanów. Ale kiedy powiedzieliśmy co tutaj robimy i co nas interesuje, było bardzo miło, opowiedzieli nam mnóstwo ciekawych rzeczy związanych z terenem, powiedzieli co warto zobaczyć, gdzie są kapliczki, gdzie jest ciekawy cmentarz. Przygód było sporo, przede wszystkim w czasach komunistycznych przy granicy ścigał nas WOP, bo wtedy pilnie strzeżono, a my przed tym WOP-em się kryliśmy i uciekaliśmy i to była zabawa z dreszczykiem. Ponieważ oni byli wtedy dość słabo wyposażeni na ogół udawało nam się.

Czy zdarzają się jeszcze wyprawy, które Pana rozczarowują?
Rozczarowują? Na pewno tak, zwłaszcza do miejsc, które pamięta się sprzed lat. Jeżeli widzi się, że krajobraz jest zniekształcony, bo powstają jakieś domki - potworki… Niestety zdarza się tak, że piękne wsie, które kiedyś miały harmonijną, drewnianą zabudowę tracą swój charakter, wystarczy, że powstaną dwa, trzy nowe domy, pudełka zupełnie niepasujące do reszty. Niestety coraz więcej takich miejsc się spotyka, chociaż we wschodniej części kraju jest ich stosunkowo niewiele. Niestety to się nasila z roku na rok.

Czyli najbliższe plany to jest Ukraina, Polska egzotyczna zero, jeszcze jakieś pomysły?
Święta Żmudź z cyklu smak kresów, później chciałbym napisać o polskich Inflantach. Plany są obszerne, zobaczymy.
Skrót artykułu: 

Z Grzegorzem Rąkowskim - autorem kultowych przewodników "Polska Egzotyczna", o podróżach, pisaniu i spotkaniach na pograniczach rozmawia Mateusz Dobrowolski

Dział: 

Dodaj komentarz!