Len na salonach.

O ubiorach inspirowanych folklorem

"Toć-ci jest owo złoto, które z owego siemienia, com ci je dał, wyróść miało. Len to był, ubogiego narodu bogactwo, com go z ziemi twojego królestwa dobyć chciał" - mówi mędrzec do króla w bajce Marii Konopnickiej "Jak to ze lnem było". Rzeczywiście, trudno nie docenić wartości lnu i jego różnorodnych zastosowań. Ziarno lnu od stuleci wykorzystywano jako lekarstwo, pożywienie, paszę, a także wytłaczano z niego olej jadalny, służący do wyrobu mydła, kitu i pokostu. Z włókna lnianego już w epoce kamiennej tkano różnego rodzaju płótno - pierwsze warsztaty tkackie istniały już w paleolicie.

Tkaniny lniane od wieków służyły różnym warstwom społecznym - trafiały na królewskie dwory, gdzie z tych najcieńszych szyto delikatne i przewiewne koszule i bieliznę, a z grubszych pościel i obrusy; jednak prawdziwym bogactwem były dla prostego ludu, także w Polsce. Len uprawiano od wieków we wszystkich regionach naszego kraju. W każdej wsi tkano płótno.

Szycie i zdobienie ubioru było istotnym elementem ludowej kultury materialnej - to właśnie on był zewnętrznym wyróżnikiem przynależności do danej społeczności lokalnej. Współczesne kostiumy zespołów folklorystycznych mają niewiele wspólnego z dawnymi strojami regionalnymi. Dziś chyba żaden widz oglądający popisy wymalowanych tancerek ze sztucznymi warkoczami nie wie, że niegdyś układ tasiemek naszywanych na spódnicy stroju krzczonowskiego, często mylnie zwanego lubelskim, pozwalał rozpoznać miejscowość, z której pochodziła dana panna. Wykonanie koszuli zamykało się w obrębie jednego gospodarstwa - trzeba było len posiać, zebrać, namoczyć, wysuszyć, wymłócić, wybrać z niego włókna, utkać płótno, wybielić i w końcu przystąpić do szycia i ozdabiania koszuli. Do wszystkiego używano prostych narzędzi, krój także był uproszczony, opierał się na regularnych formach, a jednak wiele z tych ubiorów, szczególnie odświętnych, do dziś zachwyca precyzją i niezwykłą misternością wykonania. Nie można było się spieszyć, wszystko musiało dokonać się we właściwym czasie i odpowiednim tempie, przy użyciu siły rąk i według zasad przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Nie dziwi więc fakt, że samodzielnie wykonana koszula, którą dziewczyna ofiarowywała chłopakowi, była znakiem i dowodem miłości - ten motyw z życia codziennego często pojawia się w ludowych podaniach i pieśniach.

Współczesna masowa produkcja włókiennicza może z pobłażaniem odnosić się do dawnych metod wykonywania odzieży, jednak mimo ciągłych innowacji technologicznych nie wynaleziono tkaniny doskonalszej niż naturalny len - przewiewnej, higroskopijnej, przyjaznej alergikom i szlachetnie wyglądającej. Po czyste lny sięgają wielcy projektanci jak Enrico Benetti czy Karl Lagerfeld, ale coraz częściej len z pokazów kreatorów schodzi na ulicę w różnych odmianach eleganckiej odzieży biznesowej, jak i w romantycznych wariacjach, połączony z delikatnymi tkaninami, koronkami, gipiurami, haftami. Inspiracje etniczne nie po raz pierwszy przeżywają swój renesans; moda minionego wieku kilkakrotnie sięgała do kultury ludowej. Były więc powiewne szaty dzieci kwiatów, kożuchy w wideoklipie Skaldów i kaszubskie hafty na sukienkach z trzech falban, noszonych przez nasze mamy. W środowisku folkowym również moda przechodzi transformacje od oryginalnych, najlepiej starych, huculskich koszul po zgrzebne prasłowiańskie suknie wykonywane najczęściej samodzielnie.

Dla mnie tworzenie ubrań z lnu jest wypadkową wielu czynników - z jednej strony zauroczenia światem wielkiej mody, z drugiej fascynacji prostymi formami i bogatym zdobnictwem strojów ludowych, szczególnie z rejonu Europy Środkowej i Wschodniej. Gotowe wzorce traktuję jako źródło inspiracji dla własnych pomysłów. Zaczęłam od wiernego odtwarzania dawnych motywów, ale z czasem powstały moje własne ornamenty, które dziś są najważniejszym wyróżnikiem wykonywanej przeze mnie odzieży autorskiej. Początkowo była to zabawa i formą, i tradycją. Szybko okazało się, że nie tylko znajomi, obdarowywani przy różnych okazjach, są zainteresowani tego rodzaju twórczością. W strojach mojego autorstwa występowali muzycy Orkiestry św. Mikołaja, a obecnie wystawiam swoje ubiory w dwóch bieszczadzkich galeriach: "Barak" i "Fantasmagoria". Choć nie jest to masowa produkcja, znajduje ona swoich amatorów - ludzi, którzy szukają ubrań wykonywanych w jednym egzemplarzu, ręcznie zdobionych. Proces tworzenia nawiązuje do dawnych sposobów - ubiór wykonuje jedna osoba, od projektu, poprzez szycie, po zdobienie i wykończenie. Taka nawiązująca do tradycji, a jednocześnie unikatowa sukienka czy koszula daje wyjątkową możliwość kreowania własnego stylu tym, którzy będąc na fali nowoczesnych trendów optują za tak modnym ostatnio nurtem slow life, a dla mnie jest artystycznym spełnieniem i radością tworzenia.

Skrót artykułu: 

"Toć-ci jest owo złoto, które z owego siemienia, com ci je dał, wyróść miało. Len to był, ubogiego narodu bogactwo, com go z ziemi twojego królestwa dobyć chciał" - mówi mędrzec do króla w bajce Marii Konopnickiej "Jak to ze lnem było". Rzeczywiście, trudno nie docenić wartości lnu i jego różnorodnych zastosowań. Ziarno lnu od stuleci wykorzystywano jako lekarstwo, pożywienie, paszę, a także wytłaczano z niego olej jadalny, służący do wyrobu mydła, kitu i pokostu. Z włókna lnianego już w epoce kamiennej tkano różnego rodzaju płótno - pierwsze warsztaty tkackie istniały już w paleolicie.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!