Kiedy jestem w Lublinie, zawsze wracam do...

W dyskusji udział biorą:

  • Julia Jaremczuk (Ukraina) - muzyk zespołu Atmasfera
  • Ilja Sajtanow (Rosja) - muzyk
  • Brendan Monaghan (Irlandia) - muzyk, kompozytor
  • Tetiana Kuszka - organizator festiwalu ArtPole


    Julia Jaremczuk (Ukraina) muzyk zespołu Atmasfera

    Kiedy przyjeżdżam do Lublina zawsze wracam do przyjaciół naszego, do lubelskich fanów i wspomnień o jednych z naszych najlepszych koncertach na Lubelskiej Starówce Dzięki bliskim przyjaciołom wracamy do Lublina jak do drugiego domu





    Ilja Sajtanow (Rosja) muzyk

    Najczęściej odwiedzam Lublin podczas "Mikołajków Folkowych", więc można powiedzieć, że zawsze wracam do "Chatki Żaka". A jednak moje ulubione miejsce w Lublinie to skraj Starówki nad Bystrzycą, wzgórze gdzie stoi Teatr Lalki i Aktora im. Andersena. Może jest trochę zaniedbane, ale wyraźnie żywe. Długo da się tam siedzieć i patrzeć tak w dół na rzekę i miasto. Czuję się tak, jak bym tam przychodził na randkę - nie wiem tylko z kim. Chyba z Lublinem. Na Starówce zawsze też odwiedzam sklep z upominkami "Proszę Słonia", z powodów oczywistych. Od dziecka mam ksywę "Różowy Słoń". Szkoda ze nie ma już pięknego szyldziku odpowiedniego kształtu, ale i tak tam ciągle wracam. Zawsze tez przeglądam stragany z książkami na placu przy dworcu autobusowym i pod zamkiem. Pociąga mnie to, choć wybór nie jest bogaty, lecz nawet sam widok książek mnie cieszy. Kiedyś kopiłem tu siebie jeden z pierwszych słowników polsko - rosyjskich. Też blisko dworca jest wzgórze ze starym cmentarzem żydowskim. Jest prawie zupełnie zaniedbane, nawet trudno go dostrzec wejście, ale jest to miejsce bardzo niezwykłe. Jak z bajek o lasach wyrosłych na miejsce byłych miast. Można byłoby kręcić tu filmy adaptacje powieści Tolkiena, z tymi macewami które wrosły w olbrzymie drzewa. Stoi w tej pustce już od stu lat, i póki istnieje, będę starał się tam przyjść i złożyć hold byłemu Lublinowi - wspólnemu miastu Żydów, Polaków i Rosjan. No i skansen (Muzeum Wsi lubelskiej). Miejsce samowystarczalne - można by tam było zamieszkać. Wiec doceniam każda godzinę tam spędzona.


    Brendan Monaghan (Irlandia) muzyk, kompozytor

    Kiedy jestem w Lublinie, zawsze wracam na wspaniałe Stare Miasto. To miejsce wiąże się dla mnie z wieloma pięknymi wspomnieniami. Wydarzeniem które szczególnie utkwiło mi w pamięci był czas po śmierci bł. Jana Pawła II. Przez miasto przeszła procesja a msza pod lubelskim zamkiem była bardzo poruszająca. Wielokrotnie występowałem dla mieszkańców Lublina, którzy zawsze odnoszą się do mnie i mojej muzyki bardzo ciepło i z sympatią. Koncertowanie dla publiczności w każdym miejscu na świecie jest dla mnie zaszczytem, jednak Lublin zajmuje wyjątkowe miejsce w moim sercu. Wszystko zaczęło się parę lat temu od koncertu na festiwalu Mikołajki Folkowe, potem występowałem w wielu innych miejscach Lublina. Zawsze lubię wracać do tego pięknego miasta.


    Tetiana Kuszka organizator festiwalu ArtPole

    Do Lublina zwykle trafiam w zimnej porze - jesienią lub w zimie i dlatego wybór miejsc do których ciągle powracam, w pewien sposób jest określony przez zimowy sezon. Przecież wracać możemy tam gdzie już byliśmy, gdzie przeżyliśmy ważne, pamiętne i emocjonalne momenty naszego życia.Nie przyciągają mnie ogrody i skwery. Wszystko co zdarzało mi się w mieście, zdarzało się głównie w pomieszczeniach. Dlatego chcę wracać przede wszystkim tam, gdzie jest mi ciepło. W znaczeniu dosłownym, jak i w przenośnym. Chatka Żaka, ulubiony lokal Aviator, mnóstwo innych kafejek, kawiarenek i knajp. Miejsca, gdzie spotykasz się z przyjaciółmi, których dawno nie widziałeś, i gdzie można się napić (i to koniecznie) grzanego piwa - bardzo mi tego brakuje w Kijowie. U nas nie ma zwyczaju picia piwa "na gorąco", większość Ukraińców uważa, że piwo smakuje tylko na zimno. Zawsze jest mi ciepło na Starym Mieście. Nie wiem dlaczego, zawsze mnie tam ciągnie. Kiedy błąkam się małymi uliczkami, odczuwam średniowiecze pod podeszwami butów. Starówka nie przypomina mi muzeum, jest to miejsce bardzo żywe, niewystawne, mimo że w zasadzie jest zorienowane na turystów. Nie zauważam tych zewnętrznych ozdób, atrakcji turystycznych, w moim odczuciu jest to ogromna istota żywa, z którą nawiązujesz kontakt, chodząc starymi wąskimi uliczkami. Poznając siebie nawzajem, wchodzimy w bliższe relacje. Stare Miasto odkrywa przede mną swoje labirynty, a ja coraz lepiej się w nich orientuję. To coś w rodzaju dialogu. Stare Miasto mówi do mnie: "Witaj - przechodzisz przez bramę otwartą, jak się masz"? "W porządku, dzięki" - idziesz do góry ulicą Grodzką... "A ja tu, zanim Ciebie nie było..." Patrzysz na Lublin z tarasu widokowego obok Placu po Farze. "Wiesz, jeszcze coś - zobacz!" - nagle odkrywasz, że po przejściu przez jedną wcześniej niezauważoną bramę, podwórko, pasaż i jeszcze jedną bramę, nieoczekiwanie znalazłeś się na Rynku. Po drodze zauważasz przeróżne galerie, sklepiki, kawiarnie. Później, pod wrażeniem takiego ciepłego, bliskiego kontaktu mówisz: "Pa, do widzenia!" i wychodzisz przez Bramę Krakowską. Dlaczego to miejsce zawsze mnie przyciąga? Chyba dlatego, że się przyjaźnimy, a do przyjaciół ciągle chce się wracać.


Skrót artykułu: 

W sondzie udział wzięli:

  • Julia Jaremczuk (Ukraina) - muzyk zespołu Atmasfera
  • Ilja Sajtanow (Rosja) - muzyk
  • Brendan Monaghan (Irlandia) - muzyk, kompozytor
  • Tetiana Kuszka (Ukraina) - organizator festiwalu ArtPole
Dział: 

Dodaj komentarz!