Kazimierz w pandemii

Maria Baliszewska

fot. z arch. L.A. Biały: Zuzia Walawender

Jednym z nielicznych festiwali, jakie odbyły się w tym szczególnym roku na żywo, był 54. Festiwal Kapel, Śpiewaków i Instrumentalistów Ludowych w Kazimierzu Dolnym. Byłam, słuchałam, widziałam. Oczywiście, były wszelkie zabezpieczenia. Scena nie znajdowała się na kazimierskim rynku, a w namiocie przy Rynku Małym. Zamiast ogromnej publiczności uczestniczącej w festiwalu było skromne audytorium dystansujące się do siebie, wykonawcy i jurorzy. Przyłbice, rękawiczki, płyny dezynfekujące. Ale muzyka wciąż ta sama i porywająca! Wirus SARS-CoV-2 zupełnie nie przeszkodził w pojawieniu się prawie normalnej liczby wykonawców z całej – też prawie – Polski, a ich poziom we wszystkich kategoriach – przypomnę: śpiewaków solistów, solistów instrumentalistów, kapel i zespołów śpiewaczych – zadziwił. Serio. Ta sceptyczka, która siedzi we mnie od lat, jeśli chodzi o przetrwanie żywej muzyki ludowej, została skarcona przez tegoroczny festiwal i to, co tam zostało zaśpiewane, zagrane. Bo po raz pierwszy podczas festiwalowych dwóch dni wystąpiło w głównym konkursie i jego czterech kategoriach oraz konkursie „Mistrz i uczeń” bardzo wielu młodych wykonawców! Przewaga starszych już nie była tak dojmująca i tak widoczna jak w latach poprzednich, a jakość wykonania – bardzo dobra. Jury festiwalowe, którego od dwudziestu ośmiu lat mam honor być członkiem, ocenia każdy występ, kierując się dwoma kryteriami – repertuarem i wykonaniem, czyli doborem pieśni czy utworów instrumentalnych i walorami głosowymi bądź jakością gry. Ale ocenia też inne integralne cechy ludowej muzyki – gwarę w pieśniach, związek z regionem, z którego pochodzi wykonawca, nawet strój, czyli lokalny ubiór. Warto postarać się, sięgnąć do pamięci współmieszkańców starszego pokolenia czy nawet utworzyć parę „Mistrza z uczniem”. A gdy tak się stanie, to nie tylko my, jurorzy mamy frajdę, słuchając i oceniając, ale jaką przyjemność mają sami wykonawcy, wiedząc, że stają się częścią TRADYCJI. I wtedy inaczej brzmią słowa kolejnych pieśni sięgających swą historią w daleką przeszłość: „Zaszumiała w sadeńku traweńka, zabolała Marysie główeńka” (Damian Balcer), „Rozsypali mi się siwe gołębisie” (Ewelina Szymanowska) albo „Oj przyleciała siwa zezula, jak sady zakwitali” (odmłodzony zespół z Kumowa Majorackiego). Słowa i melodie stają się osobiste i opowiadają, że ta muzyka przetrwa. Przetrwają nie tylko pieśni, ale także instrumentarium, za które biorą się już bez kompleksów młodzi: Łukasz Murzański, który pięknie gra na złóbcokach, Karolina Maksim na suce biłgorajskiej, Barbara Sowa na skrzypcach czy Jakub Czapla na cymbałach. Idzie młodość! Także wśród kapel – świetne Cmolaskie Chłopaki, Młodzieżowa Kapela z Dynowa z mistrzem Andrzejem, kapele z Wielkopolski – Jana Prządki i Michała Umławskiego.
Ale wciąż arcymistrzami są najstarsi wykonawcy kazimierzowskiego festiwalu: Anna Andruszkiewicz i jej pieśni śpiewane naturalnie, lekkimi ornamentami, Majdaniacy – wspaniały męski zespół śpiewaczy, skrzypek Zdzisław Marczuk, który choć wiele razy był w Kazimierzu, to grał w tym roku jak natchniony. Wszyscy mają uczniów, jest więc nadzieja!

Maria Baliszewska

 

Sugerowane cytowanie: M. Baliszewska, Kazimierz w pandemii, "Pismo Folkowe" 2020, nr 149 (4), s. 20.

Skrót artykułu: 

Jednym z nielicznych festiwali, jakie odbyły się w tym szczególnym roku na żywo, był 54. Festiwal Kapel, Śpiewaków i Instrumentalistów Ludowych w Kazimierzu Dolnym. Byłam, słuchałam, widziałam. Oczywiście, były wszelkie zabezpieczenia. Scena nie znajdowała się na kazimierskim rynku, a w namiocie przy Rynku Małym. Zamiast ogromnej publiczności uczestniczącej w festiwalu było skromne audytorium dystansujące się do siebie, wykonawcy i jurorzy. Przyłbice, rękawiczki, płyny dezynfekujące. Ale muzyka wciąż ta sama i porywająca! Wirus SARS-CoV-2 zupełnie nie przeszkodził w pojawieniu się prawie normalnej liczby wykonawców z całej – też prawie – Polski, a ich poziom we wszystkich kategoriach – przypomnę: śpiewaków solistów, solistów instrumentalistów, kapel i zespołów śpiewaczych – zadziwił. Serio.

fot. z arch. L.A. Biały: Zuzia Walawender

Dział: 

Dodaj komentarz!