Jorgos Skolias i Bronisław Duży

w Teatrze Małym

10 maja w stołecznym Teatrze Małym wystąpił duet Jorgos Skolias i Bronisław Duży. Rozległ się szelest muszelek, przygasło światło, panowie pojawili się na scenie. Skolias zapowiedział standardy jazzowe i zaczęli kawałkiem "Where you've been gone", czyli bluesikiem z mocno schizowym, puzonowym wstępem. Bronkowy puzon po chwili nabrał takich pogłosów, że brzmiał niczym rasowa elektronika. Rozkręcili się, zagrali na przeszkadzajkach "czikaczika" nie tylko za pomocą rąk, bo Duży miał do nóg przytroczone etniczne przeszkadzajki. Całość przeszła w chlorujacego bluesa i improwizację. Momentami nastrój jako żywo przypominał acepiorundecowe "Let There Be Rock", tylko Jorgos wydawał z siebie coraz dziwniejsze odgłosy, by na koniec kawałka już charakterystycznie mruczeć. Poleciał następny standard "Colo" z wesołym początkiem, po czym przeszedł w wschodniobrzmiącą wokalizę, całość była bardzo dynamiczna. Następnie zagrali jeszcze znany utwor "Bluestro", w którym zataczający się z lekka puzon wspomógł bluesujący falset ("... drink a bottle of wine..."), dalej klimat przeszedł w rytmy "She's got the ball" (AC/DC), by z czasem stać się bardziej oldschoolowym bluesem.

Nastąpiła lekka zmiana geografii - rozległ się płaczliwie wykonany kawałek grecki z delikatnie schizującym puzonem i jeszcze bardziej delikatnymi "czikaczikami" i nagle stop - solo na puzonie, melorecytacja. Z Grecji panowie przenieśli nieliczną publikę do Afryki - "Afrika!". Transowy wstęp z pokrzykiwanym tekstem, co prawda w suahili (podobno), ale po polsku brzmiącym nieco hm... wulgarnie, został podparty instrumentem wyglądającym jak świnka-skarbonka a brzmiącym jak wirujący dzwonek. Następny utwór też był trochę etniczny (wschodniobrzmiący "Pentagon"), chlorujący wokal przeszedł w nieco żywszy, ale wciąż Skoliasowy ("... mama, call me, call me, call me...") blues.

Chwila na brawa, pogaduszki, łyk wody i już leciał wolny, rytmiczny, grany pauzami wstęp. Uśmiech Skoliasa zdawał się sugerować nadchodzący "przekręcik". Istotnie. Kawałek przeszedł w brzmienie Indie-Pakistan plus trochę bluesowego chlorku. Szok. Do tego wokalista nucił gardłowo. Kawałek był dość długi, toteż Skolias ocierał pot z czoła Dużego. Na koniec zagrali... "Foxy Lady" Jimmiego Hendrixa z parodią Presleya i całą masą dźwiękonaśladowczej dźwięków - Jorgos naśladował drumlę, kontrabas, marszowy taraban, jamnika pani Zosi spod czternastki i śmiejącego się histerycznie wariata... Brawo! To się musiało skończyć bisem! Koncert był naprawdę świetny. Szkoda, że tak mało ludzi przyszło i że raczej nie łapali grypsów Skoliasa. A ma on specyficzne poczucie humoru, wszystkie jego zapowiedzi dotyczące kawałków, które grali, były czystą fantazją, choć podane tak przekonująco, że niedoświadczony słuchacz może się nabrać.


Jeszcze o samych muzykach: Bronisław Duży - absolwent i wykładowca Akademii Muzycznej w Katowicach na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w klasie puzonu, 15 lat na scenie jazzowej, od 1987 nie schodzi ze szczytu ankiety "Jazz Forum" w kategorii puzonu, współpracował z całą masą kapel, m. in. Z Twinkle Brothers, Free Cooperation, Irek Dudek Blues Band, Young Power..., brał też udział w wielu festiwalach, m. in. Jazz Jamboree, Jazz Nad Odrą, Jarocin, (nieszczęsny) Picnic Country w Mrągowie, a także w wielu zagranicznych. Jorgos Skolias - działalność muzyczną rozpoczął w latach 70. współpracą z wrocławskimi kapelami jazzowymi i rockowymi, potem współpracował z zespołem Krzak (płyta "Krzaki") a także z między innymi Tie Break, Basspace, Ossian , Young Power..., potem zaangażował się w artystyczne przedsięwzięcie o nazwie Zulu, czyli we współpracę z muzykami grającymi akustycznie, między innymi właśnie z Bronkiem Dużym (najnowsza płyta "Do It!", taki też tytuł miał ten koncert), brał udział w wielu festiwalach nie tylko w Polsce. Jest najoryginalniejszym polskim wokalistą znanym z wypracowanej przez siebie techniki śpiewania wielogłosowego.

Skrót artykułu: 

10 maja w stołecznym Teatrze Małym wystąpił duet Jorgos Skolias i Bronisław Duży. Rozległ się szelest muszelek, przygasło światło, panowie pojawili się na scenie.

Dział: 

Dodaj komentarz!