Jaskółka i dzwonki, czyli misja „Szczedryka”

Felieton. Grzegorz Józefczuk

Ukraińska poczta zamknęła rok 2022 emisją znaczka poświęconego setnej rocznicy amerykańskiej premiery ukraińskiej pieśni świąteczno-noworocznej „Szczedryk”, inspirowanej dawnymi, prostymi wiosennymi śpiewami obrzędowymi zwanymi szczedriwkami, z czasem też popularnie kolędami. Znaczek ten symbolizuje pewną przesyłkę: został intencyjnie naklejony na adresowaną do nas – tak to sobie komentuję – pasjonującą historię, pełną emocji i dramatów, opowieść bardzo współczesną z folklorem w roli głównej i z zaskakującą, że och!, niespodzianką w finale, o czym Drogi Czytelnik zaraz się przekona. Zdradzę ten finał: każdy z Was zna „Szczedryka”!
Nie lekceważmy znaczków pocztowych. O ich magii wiele wiedział Bruno Schulz, pisząc, że zamykają w sobie świat. W Ukrainie walczącej z rosyjskim agresorem filatelistyczne fakty wykraczają daleko poza swój pocztowy status.
Pochodzący z Podola kompozytor i badacz folkloru Mykoła Łeontowycz (1877–1921) wydobywał z dawnych pieśni, zachowując ich ludowe korzenie, nową jakość, tworząc oryginalne kompozycje, przede wszystkim chóralne. Nad „Szczedrykiem” pracował kilka lat, aż powstało arcydzieło: prosta, składająca się z czterech nut, powtarzająca się dynamicznie melodia. Premiera odbyła się 29 grudnia 1916 roku w Kijowie w wykonaniu chóru uniwersyteckiego pod batutą wybitnego dyrygenta Ołeksandra Koszyca (1875–1944).
Nadchodził czas niezwykle gorący dla Ukraińców: walka o własne państwo – proklamowanie 22 stycznia 1918 roku Ukraińskiej Republiki Ludowej. Dla historii „Szczedryka” kluczowa jest postać Symona Petlury, który kierował rządem i armią URL od 13 lutego 1919 roku. Ataman doceniał rolę promocji kultury, dlatego zaproponował misję kierowaną do władzy, elit i opinii publicznej za granicą. Aby dla Europy odkryć Ukrainę i jej tożsamość narodowo-kulturową, wysłał na Zachód chór, sam będąc pod wrażeniem jego repertuaru! „Piosenka wkroczyła na arenę ukraińskiej dyplomacji” – pisze Tina Peresuńko, założycielka Instytutu Łeontowycza, autorka książki Dyplomacja kulturalna Symona Petlury: „Szczedryk” przeciw „ruskiemu mirowi”. Misja kapeli Ołeksandra Koszyca (1919–1924) (zobacz: ukrainer.net/shchedryk/). Po raz pierwszy Ukraińska Republikańska Kapela Chóralna wystąpiła za granicą 11 kwietnia 1919 roku w Pradze. Uwielbiam takie ciekawostki: zachowała się fotografia studyjna ponad 70 chórzystów wykonana w atelier J.F. Langhansa przy ulicy Vodickovej 37, istniejącym pod tym szyldem do dziś! W listopadzie 1919 roku koncertowano nieprzypadkowo w Paryżu. Było już wiadomo, że traktat wersalski ustalił nowy porządek Europy bez Ukrainy. Niebawem Kijów trafi na pół wieku pod władzę Kremla.
Chór pełnił swoją misję dalej. Ołeksandr Koszyc rozumiał, że na nim spoczywa odpowiedzialność za pokazanie światu, jak sam pisał, „duszy zniewolonego narodu – jej uroku, potęgi, prostoty, ale i zagadkowości”. Tina Peresuńko wyliczyła, że przez dwa lata grupa wystąpiła w 45 miastach 10 krajów Europy. Koncerty cieszyły się wielkim powodzeniem, przyciągając dyplomatów, ludzi kultury i sztuki oraz najlepszych… menadżerów. Śpiewając ponownie w Paryżu 23 stycznia 1921 roku, chór zapewne bisował i wówczas, jak zazwyczaj, zaśpiewał jeszcze raz „Szczedryka”. Nikt nie wiedział, że Mykoła Łeontowycz został tego dnia we wsi Markówka (obwód winnicki) zastrzelony i obrabowany przez osobnika przedstawiającego się jako współpracownik Czeka.
5 października 1922 roku od występu w Carnegie Hall rozpoczął się jeszcze lepszy od europejskiego amerykański etap koncertowych wojaży zespołu Koszyca, teraz Ukraińskiego Narodowego Chóru. Wcześniej zarejestrowano pieśni dla wytwórni Brunschwick, więc tego przed wiekiem śpiewanego po ukraińsku „Shtchedryka” – jak napisano na krążku – można posłuchać i dziś. W ciągu kilku lat chór wystąpił w 115 miastach 36 stanów, zjeździł obie Ameryki od Kanady po Brazylię i Argentynę.
I oto czas na wisienkę na torcie, chociaż ta wisienka zmienia się w tort jeszcze większy. Kiedy chór zakończył działalność, niemal zapomniano o „Szczedryku” i o jego ukraińskim, folkowym rodowodzie, lecz nie do końca. W 1936 roku Peter J. Wilhousky (1902–1978), kompozytor i dyrygent ukraińskiego pochodzenia, zrobił dla piosenki nową aranżację, napisał nowy tekst i nadał jej nowy tytuł: „Carol of the Bells”. Jaskółka, symbol wiosny, zapowiadająca gospodarzowi dobry rok, zmieniła się w dzwoneczki zwiastujące każdemu domowi święta, sprawiając, że wszyscy stają się pogodni i weseli.
Popularność ukraińsko-amerykańskiej „Kolędy dzwonków” przypieczętowało pojawienie się melodii w latach 70. XX wieku w reklamie szampana André (a potem w reklamach Coca-Coli, Burger Kinga, Hondy, Toyoty, Audi, a nawet Tequili i Victoria’s Secret). Ma ona wielu znanych wykonawców, przywołam jedynie Plácido Domingo, Al Di Meolę oraz… U.S. Air Force Band. A filmy! Kto nie oglądał „Kevina samego w domu”!?
„Szczedryk” Łeontowycza śpiewany dzisiaj jako „Carol of the Bells” Wilhousky’ego stał się symbolem wsparcia walczącej Ukrainy, a 4 grudnia 2022 roku wrócił do Carnegie Hall na koncert z okazji stulecia amerykańskiej premiery, a tym samym – stulecia premiery „Carol of the Bells”. Na finał tego ważnego wydarzenia Trevor Weston wykonał premierowo swoją kompozycję do angielskiego przekładu przejmującego wiersza Długo, pióra najwybitniejszego współczesnego poety ukraińskiego, obrońcy Charkowa – Serhija Żadana. Utwór zaczyna się frazą: Długo-długo gasną ognie w pustych domach… Tak, to wiersz o domu, o płonącym domu i o pamięci, nigdzie dotąd niepublikowany.
Co zastanawiające, wydanie znaczka, od którego zacząłem, zbiegło się również z wizytą Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego w USA. Ileż jeszcze jest historii w tym małym znaczku? Dziękuję Wierze Meniok, schulzolożce-kolekcjonerce, że mi o tym przypomina.

Grzegorz Józefczuk

Sugerowane cytowanie: G. Józefczuk, Jaskółka i dzwonki, czyli misja „Szczedryka”, "Pismo Folkowe" 2022, nr 163 (6), s. 27.

 

Skrót artykułu: 

Ukraińska poczta zamknęła rok 2022 emisją znaczka poświęconego setnej rocznicy amerykańskiej premiery ukraińskiej pieśni świąteczno-noworocznej „Szczedryk”, inspirowanej dawnymi, prostymi wiosennymi śpiewami obrzędowymi zwanymi szczedriwkami, z czasem też popularnie kolędami. Znaczek ten symbolizuje pewną przesyłkę: został intencyjnie naklejony na adresowaną do nas – tak to sobie komentuję – pasjonującą historię, pełną emocji i dramatów, opowieść bardzo współczesną z folklorem w roli głównej i z zaskakującą, że och!, niespodzianką w finale, o czym Drogi Czytelnik zaraz się przekona. Zdradzę ten finał: każdy z Was zna „Szczedryka”!

Dział: 

Dodaj komentarz!