Jaki jest Twój wizerunek sceniczny?

Folkowa moda

Na pytania o sceniczny wizerunek odpowiadam, siedząc przed szafą z miesięcznym Samuelem na ręku. Przed szafą pełną sukienek i ozdób, wspomnień i niedawnej przeszłości… Z perspektywy mamy, która w szarawarach upatruje sens najbliższej przyszłości.
Tak, bardzo lubiłam się zmieniać, wchodzić na scenę jakby ktoś inny, z innej bajki... Świat etnodizajnu jest mi bardzo bliski, czuję tę estetykę i dobrze się w niej czuję. Lubię proste stroje/suknie z dodatkiem bardzo strojnej biżuterii jak specjalnie szyte kołnierze, koralikowe krywulki, piękne kolczyki. Lubię wyszukiwać w second handach ciekawe kreacje, choć przyznam, że mam ułatwione zadanie, bowiem współtworzę Etno Galerię w Sanoku – w ofercie której mamy mnóstwo etnicznych ciuchów, autorskiej biżuterii, etnicznych akcesoriów. Współpracujemy z ciekawymi rękodzielnikami, dlatego niektóre ozdoby mam szansę nawet wymyślać i realizować dzięki arcyzdolnym dłoniom artystów.
Zostałam nauczona, że scena to coś wyjątkowego i dobrze jest wyglądać na niej nieprzypadkowo. Myślę, że muzyka, którą współtworzę, jest dość eteryczna, liryczna i taką czuję się też osobą. Staram się dobierać stroje właśnie tak, żeby zbudować klimat i przenieść słuchaczy do innej bajki – od dźwięków po ich doznania estetyczne. To dla mnie ważne, żeby być po prostu spójną całością. Dobrze, jeśli muzycy również wchodzą do tej bajki. Mam swoje talizmany i wierzę, że dodają mi kosmicznej siły do bycia tutaj na ziemi...

Angela Gaber
Wokalistka, inicjatorka zespołu Angela Gaber Trio, który działa od 2011 roku, łącząc brzmienia folkowe z muzyką alternatywną. Na swoim koncie ma także muzykę do spektakli, m.in. „Ciemny Las”, „Czekając na Turka”, „Ożenek”. Związana z Sanokiem. Inicjatorka galerii rzeczy i wydarzeń rozmaitych Bazar Sztuki oraz Etno Galerii.

 

Wizerunek sceniczny naszego zespołu opiera się na kobiecości: stroje, które nosimy na scenie, nawiązują do kolorów Matki Ziemi, natury, są w tonach przyrody, która nas otacza. Ubiory nie są krzykliwe, nie mają przerastać swoją formą treści muzyki, którą wykonujemy. Daleko nam do teatralności, do przybierania kostiumu i maski. Zdecydowałyśmy się na określoną paletę „barw scenicznych”, poza którą nie wychodzimy, zgodziłyśmy się również, że każda z nas świetnie czuje się w lejących, przyjemnych dla skóry tkaninach: lnach, bawełnie. Znalazłyśmy więc elementy wspólne, spajające nas wizerunkowo jako zespół. Jednak każda z nas indywidualnie dobiera krój sukni, spódnicy, spodni, góry. To pozwala nam uniknąć efektu „uniformu” – każda z nas jest inna – jedna czuje się doskonale w długiej dopasowanej sukni wiązanej na plecach, inna kocha „pracujące” warstwy: tuniki, nakrycia, szarawary. Intuicyjnie łączymy części garderoby z chustami, koralami, biżuterią etniczną. W naszych strojach dostrzec można inspiracje różnymi etnosami. Nosimy biżuterię indyjską, łączymy ją z południowoamerykańskimi łapaczami snów, kamieniami mocy, piórami, kolczykami i naszyjnikami w stylu wschodnim/południowowschodnim (pojawiają się na nich wzory np. bułgarskie, białoruskie), niektóre z nas noszą proste korale, biżuterię drewnianą, przypominającą tę z naszego obszaru geograficznego. Wykonujemy polifoniczne pieśni z całego świata i to się jakoś przekłada na wizerunek sceniczny.
Z całą pewnością wizerunek artysty, to, w co jest ubrany, jak ucharakteryzowany, jaką ma dynamikę sceniczną, tworzy jego tożsamość – to dotyczy również muzyków. Czy to wszystko wpływa na odbiór muzyki? W kontekście doświadczania muzyki na żywo, podczas koncertu – mamy poczucie, że tak. Wtedy widzimy artystę i słyszymy jego muzykę. Mamy przed oczami spektakl, zdarzenie, które wywiera na nas wpływ, wywołuje emocje, wciąga w swój nurt. Natomiast można by pokusić się czasem o słuchanie muzyki w oderwaniu od wizerunku, od powierzchowności wykonawcy. I to może być bardzo ciekawy eksperyment – włączyć płytę nieznanego muzyka, nie wiedzieć, jak wygląda, ile ma lat – i patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle. Pozwolić sobie na intuicyjne odbieranie dźwięków. A dopiero na kolejnym etapie dołączyć umysł i zapoznać się z jego lub jej wizerunkiem.

Laboratorium Pieśni
Trójmiejski, kobiecy zespół pieśniarek, powstały w 2013 roku. Grupa śpiewa i aranżuje tradycyjne pieśni polifoniczne: ukraińskie, bułgarskie, białoruskie, serbskie, albańskie, bośniackie, polskie, a także gruzińskie, skandynawskie, oksytańskie i wiele innych. Pieśni świata wykonują zarówno a capella, jak i przy akompaniamencie bębnów szamańskich i innych etnicznych instrumentów (m.in. shruti box, dzwonków, przeszkadzajek, fletu, kalimby, mis, gongu).

 

W działaniach zespołu staramy się unikać biesiady w każdym jej wydaniu, zniekształcenia muzyki tradycyjnej. Dotyczy to zarówno sztuki, tworzonej przez Torban, jak i naszego wyglądu zewnętrznego, na scenie i w życiu codziennym. Na koncerty nie wkładamy raczej ubrań inspirowanych strojem tradycyjnym, aczkolwiek takie elementy przenikają w nasze życie w postaci wyrafinowanych akcesoriów, wystroju wnętrz w naszych mieszkaniach. Są to rzeczy z wyższej półki, istniejące w pojedynczym egzemplarzu, robione przez utalentowanych artystów. Do muzyki z wyższej półki zaliczam także twórczość Torbana. Nie ma w naszych ubraniach i w naszym otoczeniu taniej chińszczyzny lub popularnej ludowizny. Robimy to, dlatego że sami swego czasu inspirowaliśmy się zespołami folkowymi, zespołami grającymi muzykę tradycyjną. Teraz to my jesteśmy inspiracją dla innych. Czasem dostajemy wiadomości o treści: „Byłem na waszym koncercie, tak się mi spodobała wasza muzyka, że zacząłem się interesować muzyką folkową i muzyką tradycyjną”. Poprzez naszą twórczość i spójny z nią wizerunek sceniczny kształtujemy smak muzyczny naszych odbiorców. Dlatego też z pieśniami tradycyjnymi pracujemy w bardzo subtelny sposób. Dorabiamy aranżacje, w samym utworze natomiast zmieniamy tylko tempo. Styl naszej muzyki określamy jako postfolkowy, dlatego nasz wizerunek sceniczny jest taki, jaki jest. Nie zawiera on raczej elementów ludowizny. Często są to ultranowoczesne stroje, zaprojektowane przez znanych projektantów, co swoją drogą wskazuje na to, że muzyka folkowa jest ultranowoczesna.

Danuta Zgarda (Naugolnyk)
Fotograficzka, członkini zespołu Torban, stypendystka programu MKiDN Gaude Polonia.

 

Wizerunek sceniczny Percivala jest bezpośrednio związany z rekonstrukcją historyczną. Na początku przyjęliśmy zasadę, że działania zespołu stanowią tło dla imprez historycznych, festiwali rekonstruktorskich, szeroko pojętej formy edukacji, związanej z tą dziedziną. Dlatego to, w czym występujemy, ściśle powiązane jest z epoką, w ramach której przyjęliśmy, że będziemy się poruszać. W związku z tym wizerunek sceniczny jest dla nas bardzo ważny i jest częścią naszej twórczości. Na co dzień nie chodzimy w tych strojach, gdyż nie jesteśmy z nimi emocjonalnie powiązani. To, że strój i wizerunek sceniczny tworzą jedność z muzyką, jaką gramy, powoduje o wiele mocniejszy odbiór całości przez słuchacza. Mogliśmy tego doświadczyć po wielokroć podczas koncertów, również przez porównanie z innymi zespołami. Te nasze doświadczenia z wizerunkiem przenieśliśmy na grunt folkmetalowej formacji Percival Schuttenbach. Ponieważ wszystkie płyty tego projektu to albumy koncepcyjne, stroje nawiązują do historii przedstawionych w albumach. Na przykład podczas koncertów promujących „Dzikie Pola” występowałem w stroju, nawiązującym do XVII-wiecznego kozactwa. Tym samym wizerunek zespołu traktujemy w sposób zbliżony do tego, jak traktuje się kostiumy w teatrze.

Mikołaj Rybacki
Współzałożyciel grupy Rivendell, lider folkowego zespołu Percival i folkmetalowego Percival Schuttenbach, malarz, rysownik, nauczyciel.

 

Muzyka to dla mnie forma opowieści – o sobie, świecie, zjawiskach, emocjach. Wychodząc na scenę, decyduję się pokazać siebie ubraną w przeróżne historie. Jednocześnie chcę je „ubierać”, będąc w pełni sobą i nie udając kogoś innego. Mogę budować na scenie różne światy, stwarzać przeróżne opowieści – punktem wyjścia jestem ja i wszystko, co chcę przekazać, przesiewam przez siebie. Jest we mnie wiele różnych opowieści, różnych doświadczeń i historii. Odkrywam ich coraz więcej i więcej. Każda z nich jest prawdziwa, mimo że każda może być zupełnie inna. Opowiadam je muzyką. Wizerunek sceniczny jest tego przedłużeniem – strój, kolor, rekwizyty opowiadają muzykę razem ze mną. Są podkreśleniem mnie, zatopionej w tych historiach, przedłużeniem wszystkich warstw, aspektów, zmiennych mojej osobowości. Dlatego jestem kimś innym, kiedy wyskakuję z mikrofonem jako Sama Suka, kimś innym, kiedy wychodzę na scenę jako Mehehe, a jeszcze kimś innym, kiedy gościnnie występuję w czyimś projekcie. Jednocześnie za każdym razem jestem w pełni sobą, splatając te wszystkie wątki, kolory i zmienne w moją osobistą historię.

Helena Matuszewska
Multiinstrumentalistka, kompozytorka, wolna dusza. Pochodzi z małej wioski na polskim Spiszu. W swoich projektach w niekonwencjonalny sposób wykorzystuje takie instrumenty jak suka biłgorajska, złóbcoki, rebab turecki czy kaszgarski rawap. Jest współtwórczynią zespołów Mehehe, Same Suki, duetu InFidelis oraz Naneli Lale. Pisze wiersze oraz teksty piosenek, oddycha, maluje, chodzi po lesie, tańczy i dużo czyta.

 

Folkowa moda towarzyszy temu nurtowi od początku jego istnienia. W latach 90. XX wieku rozwijała się w opozycji do zunifikowanych strojów zespołów pieśni i tańca. Kostiumy sceniczne, nawiązujące do folkloru, były szyte przez samych muzyków, z pieczołowitością ręcznie ozdabiane, często wykorzystywano elementy ubrań ludowych. Artyści niejednokrotnie paradowali w przygotowanych przez siebie strojach na co dzień. Inaczej ubierali się i ubierają członkowie ruchu rekonstrukcyjnego. Ci z kolei stylizują się na czasy świetności swoich mistrzów. Panowie noszą kaszkiety, workowate, trochę zużyte marynarki, białe, rozpięte pod szyją koszule, garniturowe spodnie, a panie zakładają sukienki lub bluzeczki i dość szerokie, dobre do tańca spódnice do kolan. Oczywiście moda się zmienia, a więc mieliśmy erę Donatana, a raczej Cleo, z których kostiumów chętnie korzystała młodzież z zespołów regionalnych. Dziewczyny zakładały krótkie marszczone spódnice góralskie na halkach, białe/czarne wydekoltowane bluzki oraz robiły sobie staranne fryzury ze wstążkami. Panowie nosili koszule czy spodnie ze wstawkami z tkanin, wykorzystywanych na Podhalu. Dużym echem odbiły się dekoracyjne kryzy z materiałów czy koralików, inspirowane łemkowskimi krywulkami czy ozdobami z Laponii. Obecnie na scenie króluje słowiańskość. Możemy podziwiać odziane niemal w powiewne łachmany „szeptuchy”, modne są też korony wyplatane ze słomy i kwiatów. Może nowy trend wyznaczy Tulia?

Agnieszka Matecka-Skrzypek
Dziennikarka „Pisma Folkowego”, koordynatorka festiwalu Mikołajki Folkowe, menadżerka Orkiestry św. Mikołaja.

 

Skrót artykułu: 

Na pytania o sceniczny wizerunek odpowiadam, siedząc przed szafą z miesięcznym Samuelem na ręku. Przed szafą pełną sukienek i ozdób, wspomnień i niedawnej przeszłości… Z perspektywy mamy, która w szarawarach upatruje sens najbliższej przyszłości.

(Angela Gaber)

Dział: 

Dodaj komentarz!