Jaka-taka pękata

Tańce wykonywane w strojach bamberskich ma w swoim repertuarze Zespół Folklorystyczny Pieśni i Tańca "Wiwaty" z Pobiedzisk, którego choreografem był Kazimierz Bzdęk oraz zespół "Cepelia" działający pod kierunkiem Henryka Manieckiego. Bamberki posiadają rozmaite ubiory, wdziewane w zależności od okazji. Charakterystyczne dla nich są pękate spódnice. Efekt ten uzyskiwano poprzez nakładanie jednej sukni na drugą (kolejno: watówki, spódnika i dopiero na to właściwej spódnicy). Poza tym spoczywały one na tzw. "kiszce", czyli grubym wałku materiału, wypełnionym watą. To bardzo pogrubiało sylwetkę. Ponoć osadnicy wprowadzili ową pękatość dla zademonstrowania swego bogactwa. O tej cesze stroju bamberskiego mówi piosenka:

Jaka-taka pękata,
a ja sobie nie taka.
Mój by Walek zapłacił,
by mnie krawiec spękacił1.


Uwagę zwracają również piękne hafty, ozdabiające prawie wszystkie części garderoby Bamberki: od białego czepka z tiulu lub batystu, po dodatki, typu chusteczka. Nie każda kobieta umiała tak wyszywać, w większości więc prace te oddawano w ręce specjalistek, zawodowo trudniących się haftem. Wysokie nakrycia głowy, tzw. kornety, panny nosiły z okazji większych uroczystości. Składały się one z różnobarwnych kwiatów robionych z atłasu - konwalii, różyczek, fiołków i niezapominajek oraz srebrzystych kuleczek i innych błyskotek. Tego efektownego nakrycia głowy nie przytrzymywały żadne wiązania z przodu, pod brodą czy też z tyłu.

Najwspanialszy ubiór chowany był na procesję w Boże Ciało i na ślub. "Obraźniczki", czyli Bamberki noszące obraz na procesji, uzgadniały ze sobą, jaki strój włożą i wszystkie były ubrane jednakowo. Do okresu Bożego Ciała przygotowywały się na kilka tygodni przedtem. Przeglądały stroje, prały, krochmaliły, prasowały. Nakrochmalone, odświętne, różnobarwne, piękne i szykowne ubiory przechowywały w skrzyniach - drewnianych kufrach z wypukłym wiekiem. Każda panna otrzymywała taki strój w wyprawie ślubnej. Kornety wieszały w szafkach z oszklonymi drzwiczkami. Obydwa rodzaje mebli to jedne z najważniejszych elementów posagu Bamberki. Kornet był jedną z najdroższych części garderoby panny młodej. Na tę okazję wyglądał wyjątkowo okazale. Przybrany był złotymi błyskotkami, świecidełkami, kolorowymi wstążkami i rozmaitymi kwiatami, głównie rozmarynem w dużej ilości, farbowanymi piórami i cieniutkimi blaszkami, szeleszczącymi przy każdym poruszeniu głowy. Niezamożne panny, które nie mogły sobie pozwolić na jego zakup, pożyczały go na uroczystości weselne.

Niewiasty z okazji zamążpójścia wkładały czepiec czepinowy, zwany "czopką". Włosy pod niego czesały gładko, z przedziałkiem na środku, z tyłu plotły w koszyczek. Przed oczepinami starsze przyjaciółki panny młodej, czyli swachny, zbierały składkę na czepek. Później, wraz z gospodynią domu, jechały do miasta i za zebrane pieniądze kupowały wino i słodycze: ciastka, migdały, rodzynki, jabłka, które zjadały same mężatki.

W wieczór oczepin pan młody tańczył taniec kukułki. Polegał on na tym, że z zawiązanymi oczami szukał panny młodej. Ułatwiało mu to wołanie kukułki, powtarzane przy akompaniamencie muzyki.

Po oczepinach wszyscy znów siadali do stołu, a w czasie posiłku ściągano panu młodemu but z nogi i wśród żartów miała miejsce licytacja obuwia, a zapłatę za nie, często znacznie przekraczającą wartość, otrzymywali muzykanci. Uprzednio ta sama historia miała miejsce z butem panny młodej. W czasie obiadu jeden z młodzieńców zakradał się pod stół, by ściągnąć go z jej nogi.

Z kolei bezpośrednio po ceremonii zaślubin, jeden z mężczyzn, zazwyczaj drużba, szybko dosiadał konia i wracał do wsi. Z nowego domu nowożeńców zabierał dzban z piwem i kawałek chleba. Wracał pospiesznie, by na granicy wsi przywitać nowożeńców chlebem i piwem. Panna młoda, po skosztowaniu piwa, oblewała nim niespodziewanie któregoś z młodzieńców, co miało oznaczać, że ten wkrótce się ożeni. Chleb natomiast wsuwała za kaftan, a po przybyciu do domu zawijała w białą szmatkę i starannie chowała. Uważała go za jedną z najcenniejszych rzeczy, której ani kawałka uronić nie można, gdyż od tego zależała cała przyszłość związku. Goście składali młodym życzenia, szepcąc je do ucha. Po obiedzie, w ostatnim dniu wesela, które trwało od czterech do ośmiu dni, podawano flaki ugotowane na kwaśno i to oznaczało koniec uroczystości.

Wiara katolicka odgrywała w życiu Bambrów znaczącą rolę. "Zabieramy poganina, przyniesiemy chrześcijanina" - tak deklarowali rodzice chrzestni, wychodzący z dzieckiem do kościoła na chrzciny. Wracając do domu z kolei chrzestni witali rodziców dziecka słowami: "zabraliśmy poganina, a przynieśliśmy wam chrześcijanina". Gdy pan domu miał już potomka pozostawało mu jeszcze posadzić drzewo i postawić dom. Bambrzy budowali je w lepionkę, czyli ściany stawiali z gliny bez użycia drewna. Potrzebną do tego glinę rozrabiano na ziemi wodą, układano na niej słomę i formowano, depcząc nogami lub posługując się do tego celu wołami i wówczas określano tę czynność jako "tretowanie". Urobione z niej tzw. "koty" ubijano w ścianę warstwami, w ten sposób, że na każdą wyschniętą warstwę kładziono nową. Gdy ostatnia z zaplanowanych do nałożenia zesztywniała wówczas ją wyrównywano, pozbywając się nierówności zagiętym toporem. Taka warstwowa budowa ściany nosiła nazwę: budowania w glinę pod topór.

Z czynnościami gospodarskimi również wiążą się określone zwyczaje. We wsiach Górczyn i Jeżyce w charakterystyczny sposób kończono żniwa. Zwracano uwagę na to, kto ściął ostatnią garść żyta, czyli "uciął pępa", z którego wyjmowano kilkanaście kłosów wraz z zielem polnym, przybierano kwiatami i przewiązywano tasiemką. Dawało to bukiet, zwany "pępem" lub "pępkiem". Niósł go, zatknąwszy na kosie, przodownik - tak zwano mężczyznę ścinającego zboże na przodzie. "Pępek" zanoszono do domu gospodarza wyprawiającego żniwa. Towarzyszyły temu śpiewy, zabawy i żarty. Wchodzono gromadą do izby i pozdrawiano gospodarza. Przodownik stawiał bukiet na stole. Na dole rozdzielał go na trzy części, by mocniej stał. Gospodarz częstował żniwiarzy alkoholem i podawał im na zakąskę chleb z serem i masłem.

Innym zwyczajem, typowym dla tych dwóch wsi, było przebieranie jednego z chłopców za niedźwiedzia w drugie święto Wielkanocy. Pozostali uczestnicy zabawy wdziewali stroje czapli, bocianów, itp. Przyprawiali sobie skrzydła i dzioby. W takim stroju oprowadzali oni skaczącego i kiwającego się "niedźwiedzia" od gospodarstwa do gospodarstwa. Za tę kolędę otrzymywali od domowników jaja, ser, chleb. Niekiedy, w ramach figli i zabawy, przebranego za niedźwiedzia chłopca wrzucano do stawu.

Stroje bamberskie, wyroby przemysłu, sprzęty, naczynia można podziwiać w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu. Zorganizowana tam wystawa służy przedstawieniu charakterystycznych dla tej grupy ludności elementów życia społecznego, ukazaniu właściwych im cech kulturowych. Figurka Bamberki, stojąca nad studzienką na Starym Rynku, upamiętnia przybycie pierwszych osadników z Bambergu - 1 sierpnia 1719 roku. Przy niej postanowiono urządzać w pierwszą sobotę po 1 sierpnia Święto Bamberskie. Grupa etniczna rolników niemieckich została sprowadzona do wsi (obecnie dzielnic miejskich) należących do Poznania w celu odbudowy zniszczonych wojną i zarazą wsi miejskich. W większości osadnicy ci pochodzili z okolic Bambergu w Bawarii, stąd przyjęta ich nazwa. Wielu wywodziło się również z różnych rejonów południowych Niemiec. Osadnicy z Bambergu dość szybko zasymilowali się z ludnością polską, wnosząc znaczący wkład w rozwój Poznania i regionu. Bamberki biorą udział nie tylko w poznańskiej procesji w święto Bożego Ciała, w uroczystościach odpustowych, ale także między innymi w dożynkach.


Przypisy:
1 O. Kolberg, Lud. Wielkie Księstwo Poznańskie, Poznań 1963, t. I, s. 60.

Literatura:
Maria Paradowska, Bambrzy. Mieszkańcy dawnych wsi miasta Poznania, Poznań 1998.
Skrót artykułu: 

Tańce wykonywane w strojach bamberskich ma w swoim repertuarze Zespół Folklorystyczny Pieśni i Tańca "Wiwaty" z Pobiedzisk, którego choreografem był Kazimierz Bzdęk oraz zespół "Cepelia" działający pod kierunkiem Henryka Manieckiego. Bamberki posiadają rozmaite ubiory, wdziewane w zależności od okazji. Charakterystyczne dla nich są pękate spódnice. Efekt ten uzyskiwano poprzez nakładanie jednej sukni na drugą (kolejno: watówki, spódnika i dopiero na to właściwej spódnicy). Poza tym spoczywały one na tzw. "kiszce", czyli grubym wałku materiału, wypełnionym watą. To bardzo pogrubiało sylwetkę. Ponoć osadnicy wprowadzili ową pękatość dla zademonstrowania swego bogactwa. O tej cesze stroju bamberskiego mówi piosenka:

Jaka-taka pękata,
a ja sobie nie taka.
Mój by Walek zapłacił,
by mnie krawiec spękacił

Dział: 

Dodaj komentarz!