Jahiar Azim Irani i Agnieszka Sylwia Kołczewska

Razem, od niedawna tworzą zespół "Jahiar Group". Jest to jedna z niewielu, jeśli nie jedyna w Polsce grupa grająca muzykę perską, afgańską i indyjską. Znakomicie oddają klimat tych utworów. Pierwszy koncert zagrali na początku tego roku w Lublinie, wystąpili też na festiwalach folkowych w Radomiu i Częstochowie. Ten interesujący duet przedstawi Agata Witkowska.


Pierwsze pytanie mam, Agnieszko, do Ciebie. Znamy się już parę lat i od zawsze kojarzyłaś mi się z muzyką afrykańską i latynoską. Teraz zaś okazało się, że polubiłaś też muzykę azjatycką. Skąd ta zmiana w Twoich zainteresowaniach?


Agnieszka - Dlaczego zmiana? Po prostu do tego wszystkiego polubiłam jeszcze muzykę Orientu. Tak naprawdę to już dawniej jej słuchałam, ale teraz dopiero spotkałam człowieka, który ją gra, i który zaprosił mnie do współpracy. Okazało się, że potrafię tak zagrać, i co najważniejsze, że podoba mi się to. Muzyka azjatycka jest bardzo ciekawa, gra się ją inaczej niż afrykańskie rytmy czy polskie: raz i dwA.: Tu myślenie jest inne, bardziej się operuje palcami. Nie mam na razie jeszcze odpowiedniego instrumentu - czyli darabuki. Używam mojej ukochanej djemby.

Jahiar - I brzmi to bardzo dobrze.

A.: - Jahiar mi bardzo pomaga w nauce.


Na czym według Ciebie polega inność, specyfika tej muzyki?


A.: - Na pewno ma innego ducha, jest bardziej mistyczna niż afrykańska, ale tak naprawdę to trudno powiedzieć na czym polega jej inność. Może na egzotyce? Dziwne pytanie mi zadałaś, naprawdę. To jest po prostu muzykA.: Bardzo piękna, romantyczna, poetyckA.: Po prostu - muzyka.


Jahiar, powiedz teraz coś o sobie.


J.: - Na początku chcę powiedzieć, że nie jestem Arabem, tylko Persem (tak samo, jak nie jest nim np. Japończyk). Tutaj bardzo wielu ludziom wydaje się, że jestem Arabem, tymczasem Iran, czy też Persja, to inny niż arabski język, inna kultura - bardzo piękna i starA.: Niestety, wielu ludzi, zamiast zdobyć trochę rzetelnej wiedzy, woli przyjąć obiegowe opinie. Tak więc jestem wrzucany do jednego worka z Arabami. Naprawdę, bardzo tego nie lubię.

Do Polski przyjechałem, ponieważ będąc w Syrii, spotkałem grupę Polaków, którym bardzo spodobało się moje granie i mnie zaprosili. Oni też zorganizowali mi pierwsze koncerty w nowym kraju...


Jak byłeś przyjmowany?


J.: - Bardzo dobrze. Myślałem, że Polacy szaleją za techno, disco, może w ostateczności rusza ich jazz. Wychodząc na scenę bardzo się bałem. Tym większe było moje zdziwienie przychylnym przyjęciem. W końcu zacząłem myśleć o powołaniu własnego zespołu. Wreszcie poznałem ludzi związanych z Orkiestrą św. Mikołaja, wśród nich Agnieszkę. Tak powstał Jahiar Group. Bardzo dobrze nam się tak razem gra, myślimy właśnie o poszerzeniu składu.


Grasz na santurze...


J.: - Santur - czyli perskie cymbały. To jest bardzo popularny instrument w moim kraju i z tego co wiem, to gra się tam na nim już od czterech tysięcy lat, to w ogóle kraj, gdzie santur się narodził. Stamtąd przeszedł do innych krajów, jak Indie czy MongoliA.: Widziałem kiedyś nawet kasetę hinduskiego cymbalisty, na której okładce było napisane, że ten instrument jest pochodzenia perskiego.


Dotarł też i na nasze ziemie.


J.: - Tak, ale polskie cymbały, takie jakie ma w składzie Orkiestra św. Mikołaja, trochę się różnią. Przede wszystkim są większe, donośniejsze i mają więcej strun, które są grubsze. Nieco inna jest też technika gry. Większa jest rola pałeczki, a u nas najważniejsza jest ręka.


Jak długo grasz?


J.: - Już dwadzieścia lat.


Chodziłeś do szkoły muzycznej czy też miałeś prywatnego nauczyciela?


J.: - To drugie. Uważam, że tak jest lepieJ.: Mój mistrz nazywał się Ali Ashar Zijad Zand i uczył mnie też śpiewać. Zanim zacząłem grać, śpiewałem. Dopiero jak miałem dziesięć lat zainteresował mnie santur. Teraz gram i jednocześnie śpiewam. Nie jest to najłatwiejsze, ponieważ santur ma dużo strun, i trzeba bardzo precyzyjnie dostroić swój głos do właściwego tonu. Tymczasem taka gitara ma tylko sześć strun i śpiewać przy niej jest o wiele łatwiej.

A.: - Dodam, że śpiewanie z towarzyszeniem instrumentu jest rzadko praktykowane w Persji. Można robić albo jedno, albo drugie.

J.: - To prawdA.: Zresztą, wpadłem na ten pomysł dopiero po przyjeździe do Polski. A ostatnio Agnieszka też zaczęła śpiewać.


O czym śpiewacie?


J.: - Albo o miłości albo o tęsknocie.


I są to jakieś tradycyjne pieśni z Iranu, czy też może sam je układasz?


J.: - Mamy w repertuarze trochę starych utworów. Ale też parę tekstów napisałem sam. I ułożyłem do nich melodie. A ostatnio zrobiliśmy wspólny kawałek z Agnieszką. Ona napisała tekst, ja muzykę.

A.: - Jest to bardzo smutna piosenka o dziecku, które tęskni za matką.


Iran to dla nas kraj bardzo tajemniczy i egzotyczny. Może spróbujesz Jahiar przybliżyć nam trochę jego muzykę?


J.: - Azja nie jest jednorodna, jest tam wiele regionów kulturowych. Co innego Arabowie, Persowie czy Tajowie albo Japończycy. Akurat w moim kraju bardzo ważna jest poezja i śpiew. Istnieje wiele rozwiniętych technik wokalnych, ozdobników, a najwybitniejsi śpiewacy, tacy jak np. Mohamad Reza Szadziarijan są otaczani wielkim szacunkiem i bilety na ich koncerty rozchodzą się nawet z tygodniowym wyprzedzeniem. Co do instrumentów - oczywiście, mamy kilka strunowych jak setar, tar, ud - czyli lutnia arabskA.: Są też bębny - darabuki, table, gawal i inne. Persowie lubią muzykę, koncerty w filharmoniach cieszą się zawsze dużą popularnością...

A.: - Ale w filharmoniach gra się również na instrumentach etnicznych i Jahiar też tam grał.


A co z tańcem?


J.: - Tak, oczywiście, tańczy się, z tym że nie ma obecnie w moim kraju muzyki tworzonej specjalnie z myślą o tańcu. Tańczy się np. na weselach, które są podobne do polskich. To źle, jeżeli muzyka nie wyzwala w człowieku żadnych emocji, jeżeli jest nieporuszony. Niech płacze, albo się śmieje, wreszcie niech zatańczy! Bardzo lubiłem grać na weselach w moim kraju. Graliśmy wtedy w mniejszym składzie niż na tych dużych koncertach, gdzie występowaliśmy w dziewięć osób. Tu wystarczały w zupełności cztery - pięć.


Czyli Jahiar Group nie jest Twoim pierwszym zespołem?


J.: - Miałem zespół w Iranie, miałem też w Syrii, gdzie mieszkałem trzy lata i spotkałem tych Polaków, którzy zaprosili mnie do swego kraju. Grałem wtedy z moimi przyjaciółmi - Z Ibrahimem i Eljasem - świetnymi w grze na darabuce (co nie jest proste) i z mym najlepszym przyjacielem, znakomitym lutnistą - Haledem Fuadem Hejdarem, którego bardzo chciałbym kiedyś tutaj zaprosić.


Może kiedyś Ci się udA.: Jak Ci się mieszka w naszym kraju?


J.: - Iran a Polska to zupełnie dwa różne kraje, kultury. Nie mogę zmienić otoczenia, tylko muszę się do niego dostosować, przyzwyczaić do odmiennych obyczajów, jedzenia, klimatu. Ale generalnie mi się podobA.: Mamy plany co do grania, festiwali.


Jesteście oryginalni. Polski folk przechodził już okresy fascynacji tradycją celtycką, indiańską, ale takiej muzyki jak Wasza nikt nie gra.


A.: - A to wszystko dzięki Jahiarowi.

Skrót artykułu: 

Razem, od niedawna tworzą zespół "Jahiar Group". Jest to jedna z niewielu, jeśli nie jedyna w Polsce grupa grająca muzykę perską, afgańską i indyjską. Znakomicie oddają klimat tych utworów. Pierwszy koncert zagrali na początku tego roku w Lublinie, wystąpili też na festiwalach folkowych w Radomiu i Częstochowie. Ten interesujący duet przedstawi Agata Witkowska.

Dział: 

Dodaj komentarz!