Irlandczycy ze Śląska

Zespół Carrantuohill działa właściwie na obrzeżu sceny folkowej. Każda nowa pozycja, którą grupa ta wydaje, elektryzuje zarówno sympatyków jak i antagonistów zespołu. Tym razem muzycy podjęli wyzwanie bardzo trudne. Postanowili zagrać irlandzkie melodie i piosenki z zaproszonymi gośćmi. Są wśród nich gwiazdy znane z rodzimych list przebojów: Stanisław Sojka, Anna Maria Jopek, Anita Lipnicka, Fiolka Najdenowicz, Paweł Kukiz, Anna Chwieduk, Kuba Badach i Robert Kasprzycki. Wyzwanie dość trudne, ale łączenie znanych nazwisk z folkiem to przecież nic nowego. Wystarczy wspomnieć projekty Katarzyny Gärtner (choćby niegdysiejsze „Na szkle malowane”, „Śpiewnik kaszubski”, „Czar korzeni”). Grupa Carrantuohill nie ukrywa inspiracji dokonaniami zespołu The Chieftains, a zwłaszcza ich płytą „Long Black Veil” – pierwszym albumem, na którym Irlandczykom udało się zgromadzić nagrania tak wielu gwiazd muzyki pop. Zresztą część piosenek z tej płyty znalazła się w nowych aranżacjach na „Inis”.

Od razu muszę zaznaczyć, że album który Carrantuohill nagrał, jest płytą niezwykłą, choćby dlatego, że nie przypomina żadnego z dotychczasowych krążków zespołu. Nawet te utwory, które muzycy nagrali sami, brzmią nieco inaczej niż to, co dotąd prezentowali. W sumie najbliżej stąd do ostatniej płyty zespołu – folkrockowego „Between”.

Warto wspomnieć o stronie tekstowej, gdyż piosenki śpiewane są po polsku. Większość liryków na płycie jest autorstwa Ernesta Brylla (chyba trudno o lepszy wybór). Jedynie Anita Lipnicka sama napisała tekst zatytułowany „Modlitwa o miłość” (do „Foggy Dew”), Robert Kasprzycki zaś zaśpiewał „Dziwnie tak” z tekstem Zbyszka Sejdy („Dirty Old Town”), a w „Zaproszeniu” („The Merry Muses of Caledonia”) śpiewanym przez Annę Chwieduk wykorzystano wiersz Leopolda Staffa. „Zielony król” w wykonaniu Anny Marii Jopek („Mo Ghile Mear”; na płycie Chieftainsów śpiewał Sting) to piosenka która otwiera płytę. Łagodna ballada z udziałem młodzieżowego chóru Voce Segreto pasuje doskonale do tej wokalistki. Trudno byłoby wybrać trafniej. Kuba Badach, na co dzień wokalista zespołu Polucjanci, zmierzył się z utworem „Gdy wrócę do Irlandii swej” („Lilly of the West” – z Chieftainsami śpiewał ją sam Mark Knopfler). Tym razem wersja nieco zbliżona do tej proponowanej przez spółkę Knopfler & The Chieftains, ale też ciekawie zaaranżowana z fajnymi partiami irlandzkich dud. Instrumentalny „Forest Banan” to zestaw reeli z udziałem gości, tym razem sekcji dętej. W pewnym momencie mamy przejście rodem z muzyki reggae i pojawiają się dęciaki – rewelacja!

Kolejną wokalistką, która pojawia się na płycie, jest Anita Lipnicka. Jak już wspomniałem, śpiewa ona „Modlitwę o miłość” („Foggy Dew” – u Cheftainsów wykonywała to Sinead O’Connor; aranżacje te znacznie się różnią). Nie znam za dobrze dorobku tej artystki, ale uważam, że do jej łagodnych, poetyckich utworów pasuje jak ulał delikatny folkowy podkład. Tak jest właśnie tutaj. Bardzo jestem ciekaw, czy Anita włączy ten utwór do swego repertuaru. Początkowo trochę wahałem się, czy taki tekst pasuje do tej patriotycznej poniekąd melodii. Ale po wsłuchaniu się przyznałem, że wokalistka, i jednocześnie autorka tekstu, wykonała dobrą pracę. Nie tylko dlatego, że utwór do niej pasuje, napisała również tekst, który zawiera w sobie folkową poetykę, a dla artystki popowej to chyba niełatwe. Natomiast „Słoneczny Brzeg” to irlandzki jig z wokalizami Fiolki. Niesamowite przejście z celtyckiej melodii do bałkańskiego zaśpiewu przywodzi na myśl pomysły Andy Irvine’a grającego po irlandzku rumuńskie i macedońskie tematy. Jednak to coś zupełnie innego. Pubowy klasyk „Arthur McBride” w wykonaniu Pawła Kukiza to „Uważnie, panowie” – łobuzerski kawałek, trochę w klimatach Szwagierkolaski. Nie jestem jednak pewien, czy Kukiz odpowiednio się do tego kawałka przyłożył. Pamiętam z jakim zaangażowaniem wykonywał piosenki na „Czarze korzeni”, tu trochę brakuje mu ekspresji.

Piękny instrumentalny „Duch gór” to jeden z nielicznych utworów bez gości. Nie jest to jednak zwyczajny kawałek, gdyż „Duch gór” to nic innego, jak tytuł filmu, do którego Carranuohill napisał muzykę. Jako że nie jest to wysoko budżetowa produkcja, nie wiadomo kiedy obraz ów się ukaże. Trailer, który dane mi było oglądać, pokazuje film w klimatach celtyckiej fantasy z Radosławem Pazurą w głównej roli. Może być to obraz bardzo ciekawy. Innym utworem instrumentalnym, tym razem ponownie nagranym z sekcją detą, jest „Trombas”. Oprócz saksofonu, trąbki i puzonu mamy też gościnnie funkujący bas, na którym gra Michał Barański. W takiej aranżacji muzyka grupy Carrantuohill może przywodzić na myśl granie szkockiego Capercaillie (z czasów płyty „Delirium”).

Przyznam, że nie udało mi się wpaść na trop śpiewającej utwór „Zaproszenie” Anny Chwieduk. Jednak wokalistka świetnie radzi sobie z tym kawałkiem. Jej głos nadaje piosence klimat rodem z bossa novy, co wpasowuje się w nieco senny klimat tekstu. Dwa utwory instrumentalne – „Grobla Olbrzyma” i „Wieczór na Nowej” – wpisują Carrantuohilli w grono zespołów, które grają tzw. współczesną muzykę celtycką. Bas i perkusja nadają zdecydowanie folkrockowy charakter, przy czym warto zauważyć, że w odróżnieniu od muzyki wielu folkrockowych kapel, nie mamy tu do czynienia z bezmyślnym łomotaniem. „Wieczór...” dodatkowo wchodzi w klimaty jazzrockowe, to zresztą jedna z ciekawszych pozycji instrumentalnych, mimo nietypowego brzmienia wstępu w całości oparta na motywach tradycyjnych.

„Dziwnie tak” to piosenka nagrana z Robertem Kasprzyckim. Gdyby nie to, że napisano przy niej, iż melodia jest na motywach „Dirty Old Town”, trudno byłoby się tego domyślić. Całość brzmi jak kolejny kawałek Kasprzyckiego i to właściwie też nie najlepiej, bo mało w nim oryginalności. Zresztą wykonanie nie jest jedyną wadą tego utworu. Chłopaki nie popisali się także we wkładce do płyty (nota bene bardzo fajnie wydanej). Oryginał – „Dirty Old Town”, a nie „Dirthy Old Town”, jak jest napisane we wkładce – nie jest utworem tradycyjnym, tylko autorstwa Ewana McColla. Ogólnie najsłabsza pozycja na krążku. W tym utworze znalazłem tylko jeden plus – tekst Zbyszka Sejdy. Z kolei klimatyczny „1109” to porcja muzyki, jakiej nie powstydziłyby się irlandzkie kapele, i to te lepsze. Wyważona, może nawet dość skromna, aranżacja przywodzi na myśl dawne celtyckie legendy i historie o wojownikach. Zakończenie to już niemal filmowy klimat, kto wie, może jest to też motyw z „Ducha Gór”? Z kolei Staszek Sojka w piosence „Przez siedem oceanów” („Ten Thousand Miles”) zachował zarówno własną tożsamość jak i stylistykę Carrantuohilli. Piosenka ta zamyka krążek.

Niemal do ostatniej chwili nie było pewne, jak płyta będzie się nazywała. W rezultacie stanęło na „Inis”. Nazwa prosta, dość łatwa do zapamiętania. Warto samemu przekonać się, cóż nowego stworzyli irlandzcy folkowcy ze Śląska.


Carrantuohill, INIS, Wyd. Agencja „Celt” 2002.
Skrót artykułu: 

Zespół Carrantuohill działa właściwie na obrzeżu sceny folkowej. Każda nowa pozycja, którą grupa ta wydaje, elektryzuje zarówno sympatyków jak i antagonistów zespołu. Tym razem muzycy podjęli wyzwanie bardzo trudne. Postanowili zagrać irlandzkie melodie i piosenki z zaproszonymi gośćmi. Są wśród nich gwiazdy znane z rodzimych list przebojów: Stanisław Sojka, Anna Maria Jopek, Anita Lipnicka, Fiolka Najdenowicz, Paweł Kukiz, Anna Chwieduk, Kuba Badach i Robert Kasprzycki. Wyzwanie dość trudne, ale łączenie znanych nazwisk z folkiem to przecież nic nowego. Wystarczy wspomnieć projekty Katarzyny Gärtner (choćby niegdysiejsze „Na szkle malowane”, „Śpiewnik kaszubski”, „Czar korzeni”). Grupa Carrantuohill nie ukrywa inspiracji dokonaniami zespołu The Chieftains, a zwłaszcza ich płytą „Long Black Veil” – pierwszym albumem, na którym Irlandczykom udało się zgromadzić nagrania tak wielu gwiazd muzyki pop. Zresztą część piosenek z tej płyty znalazła się w nowych aranżacjach na „Inis”.

Dział: 

Dodaj komentarz!