ICR czyli Rumuński Instytut nie próżnuje!

Tempo wydarzeń zapiera dech w piersiach i to nie tylko w Warszawie. Wiele dzieje się także w całej Polsce. Nam udało się być na kilku z, nie tylko folkowych, imprezach kulturalnych a że nam się podobało, to kwitujemy to relacją.

"Gwiazdy Rumuńskich Winnic" - pod tą nazwą w warszawskim Collegium Nobilum odbył się 5 maja niezapomniany wieczór kultury rumuńskiej - tej najbardziej tradycyjnej i tej winiarsko-kulinarnej. Grigore Leşe, legendarna postać rumuńskiego folku, wraz z zespołem Iza byli prawdziwymi gwiazdami wieczoru. Koncert obfitował w brzmienia najbardziej tradycyjne i archaiczne z regionu Maramureş. Grupa Iza (nazwa wzięta od jednej z rzek), tym razem występująca jako trio początkowo stworzyła nastrój bardzo ambientowy i statyczny - koncert rozpoczął się mocno transowymi rytmami, które powoli nabierały tempa. Grigore przeplatał pieśni obrzędowe z tańcami oraz przyśpiewkami, a w tle na ekranie przez cały koncert trwał wizualny performance stylizowany na archiwalne zdjęcia i urywki starych filmów. Pomysł połączenia tych dwóch rzeczy nie był zły, wizualizacje zawierały sporo fotografii z wiosek, gór, lasów oraz artystycznych działań stylizowanych na ludowe. Dodatkowo w paru wykonanych utworach wspólnie z Grigore wystąpiła tancerka. Koncert trwał niecałą godzinę i był swoistą muzyczną podróżą po północnej Rumunii. Uwagę przyciągała również, poza muzyką i przepięknymi strojami, także gitara klasyczna przerobiona na dwustrunową. Instrument ten nadawał bieg większości utworów wprowadzając w swoisty trans - z wielką przyjemnością obserwowałem jak gitarzysta grupy Iza za pomocą pozornie prostych chwytów rozkręcał kolejne utwory. To był prawdziwy przepływ energii między muzykami a Gigore Leşe. Po koncercie można było spróbować aż 23 rodzajów win oraz skosztować wspaniałych transylwańskich wędlin. Po koncercie była też możliwość porozmawiania z muzykami oraz czas na pamiątkowe zdjęcia - wieczór na wskroś udany a kolejne wydarzenia kulturalne organizowane przez ICR odbędą się już niebawem, w tym, rzecz jasna, folkowe.

Już niedługo potem w Krakowie dali żaru, w ramach kilkudniowego Festiwalu Kultury Rumuńskiej, mołdawscy folkrockowcy spod znaku Zdob-şi -Zdub. Piątkowy koncert poprzedziła olbrzymia burza w dzielnicy Nowa Huta, a na scenie CK Rotundy burza była jeszcze większa. Już o zmroku część publiczności w szpiczastych czapeczkach stylizowanych na ... Świętego Mikołaja stanęła oko w oko z liderem grupy w czapce właściwej :) I zaczęło się. Zdob-si-Zdub na żywo są jeszcze lepsi niż na "450 Owcach" i pozostałych krążkach. Zagrali oczywiście kawałek eurowizyjny, ale przede wszystkim swoje największe hiciory, no, może z wyjątkiem "Ciobanas-Pastuszok", ale za stworzony klimat im daruję ten drobny brak :) Zdob-şi-Zdub zdecydowanie wygrali z nie najlepszą akustyką sali. "Buna Dimineata" i inne hity późnym wieczorem rozkręcało nieliche tańce pod sceną a panowie bisowali kilkukrotnie.

To oczywiście nie wszystkie z wydarzeń, których było bez liku i które wciąż trwają - np. podczas Przystanku Kina Rumuńskiego prezentowano "Mołdawskie Wesele". Szczegóły na http://www.icr.ro i na Facebooku. Warto!

Skrót artykułu: 

Tempo wydarzeń zapiera dech w piersiach i to nie tylko w Warszawie. Wiele dzieje się także w całej Polsce. Nam udało się być na kilku z, nie tylko folkowych, imprezach kulturalnych a że nam się podobało, to kwitujemy to relacją.

Dział: 

Dodaj komentarz!