Hołubce w szopce

O gwieździe, Krakowiakach i żarłocznym Turoniu

Krakowskie szopkarstwo znajduje się na Krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Doceniając wartość tradycji chodzenia z szopką po kolędzie, Bohdan Radkowski wyreżyserował widowisko słowno-muzyczne pt. „Szopka Krakowska” w Teatrze Lalka w Warszawie. Opracował je na podstawie starych tekstów Tadeusza i Stanisława Estreicherów, Michała Ezenekiera, Zygmunta Glogera, Oskara Kolberga i ks. Michała Mioduszewskiego.
Szopka bożonarodzeniowa jest na Ukrainie zwana wertepem, jasełkami m.in. na Podlasiu, betlejemkami w dawnej guberni mińskiej. Tradycja jej wykonywania w okresie Świąt Bożego Narodzenia wywodzi się z kultu żłóbka betlejemskiego i znana jest wśród europejskich narodów chrześcijańskich od zamierzchłych czasów. Zwyczaj istniał już w XIX-wiecznym Krakowie i przetrwał w doskonałej formie do dzisiaj. W XVIII wieku szopki „wyszły” już z kościołów na ulice, chociaż – jak się wydaje – były wówczas jeszcze przywilejem sług kościelnych.
Hejnałem mariackim „Szopka Krakowska” nawiązuje do zwyczaju, gdy wraz z oznajmującym południe sygnałem z Wieży Mariackiej rusza pochód mieniących się bajecznie szopek. Konkurs na najpiękniejszą z nich odbywa się w Krakowie corocznie, począwszy od 1937 r. Szopka w spektaklu w Teatrze Lalka została wykonana na podstawie szkiców scenografa, grafika i ilustratora Adama Kiliana. W przedstawieniu występują częściej i rzadziej spotykane postacie: Pasterze, Górale, Krakowiacy, Anioł, Diabeł, Herod, Czarownica z miotłą z Łysej Góry, Ułan, Żyd, Dziad, Śmierć, Cyganka, Kozak z Ukrainy. W drugim akcie pojawiają się również Kominiarz i Dorożkarz, niczym z wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Zaczarowana dorożka. Szopkę urozmaicają rubaszne i krotochwilne akcenty, postacie i sytuacje, np. kiedy Kominiarz skradł Kaśce buziaka i ją wysmolił. Mowa jest również o Maćku, który porywa kompanki na wódkę.
Do bardzo znanych swego czasu szopkarzy w rejonie Łęcznej należał Bronisław Muszyński i do lalek w jego szopce, oprócz zwyczajowo zamieszczanych tam postaci, należał m.in. Kominiarz, Kozak, Krakowiacy, Górale, Ułan czy Żyd. Wprowadzanie innowacji nie jest zatem rdzennie krakowską tradycją. Jak odnotował Jan Adamowski: „Ostatni raz Bronisław Muszyński chodził z szopką w 1940 r.1
Tak istotne w spektaklu „Szopka Krakowska” najpiękniejsze kolędy i piosenki z krakowskiej Krowodrzy i Zwierzyńca wyszukali i opracowali Jerzy Dobrzański i Kazimierz Radkowski. Wokalnie zespół przygotowała Marita Książkiewicz, a tańce ułożyła Hanna Kosiewicz, zaś za opracowanie muzyczne odpowiada Jerzy Dobrzański. W przedstawieniu żywy plan aktorski przeplata się, a często również łączy z animacją marionetek. Lalki w szopce są przy tym najczęściej ruchome. Miesza się słowo z muzyką, plan żywego aktora z lalkarskim, groza sytuacji z rubasznym humorem. Dzięki temu jest rozmaicie i różnorodnie. W spektaklu dużą rolę odgrywa światło; szopka jest podświetlana. Gdy mowa o tym, że całe niebo goreje, ukazują się znaki z nieba, królowie podążają za blaskiem gwiazdy. Nastrojowe oświetlenie mamy wtedy, gdy aktorzy śpiewają, że słoneczko zachodzi, a miesiączek wschodzi.
Teksty mówione i śpiewane w spektaklu są zazwyczaj rymowane. Wybrzmiały kolędy znane i mniej popularne. Kolędnicy, pojawiwszy się pierwszy raz na scenie, tańczą krakowiaka i proszą o przyjęcie. Tradycyjnie w krakowskich strojach, z obracającą się gwiazdą, w składzie: Diabeł, Śmierć z kosą, Turoń kłapiący paszczą, Anioł, Herod z berłem, Żyd. Wszyscy tańczą, śpiewają, skaczą, wywijają hołubce podczas krakowiaka. To niezwykle żwawe i rozśpiewane widowisko. Muzyka grana jest na żywo przez skrzypka i akordeonistę. Wybrzmiewa również w pewnych momentach bęben, zapowiadający, co rozkazuje król Herod przed rzezią niewiniątek: spisać lud jeruzalemski, polski oraz cudzoziemski. Biją dzwony. Dźwięczą dzwonki owiec w planie lalkarskim, największe wrażenie robiąc na dzieciach. Zazwyczaj aktorzy śpiewają żywiołowo, ale niekiedy również piano i tajemniczo. Żyd śpiewa do melodii „Gdybym był bogaty” z musicalu Skrzypek na dachu. Liczne akcenty humorystyczne pojawiają się np. w momencie, gdy kartki z nutami zjada Turoń swoją kłapiącą paszczą. W szopce pojawiają się również niekonwencjonalne postacie, np. pyszna Mieszczka zatwardziałego serca, która nie zgadza się przenocować Jezusa z Maryją. Nie daje kącika, żeby Maryja swój najdroższy skarb w kolebkę złożyła. Przyjął ich za to bogaty, ale w dzieci, gospodarz. Nie mając ze względu na liczną rodzinę miejsca w alkierzu, zaprosił do szopy i w stajence lichej Jezus się narodził. „Szopka Krakowska” Radkowskiego sięga do licznych apokryfów. Pasterze co mają, to przynoszą: cielę, capa, barana, aby zanieść go do Pana, masła, sera, bułecki dla pięknej panienecki, jabłka w kobiałce, gruszki w opałce, garcek smietany. Tekst często jest stylizowany na gwarę, np. przekomarzanie: „Ja stary, ty stary, ano chyćmy się za bary. – Za co bijesz? Ino źle tańcujesz” – przekomarzają się pasterze. Język stylizowany jest na ludowy i nie ma się czemu dziwić – scenariusz powstał w oparciu o teksty wybitnych folklorystów, a ten świąteczny okres wykazuje szczególne nasilenie zjawisk charakterystycznych dla ludowego sposobu świętowania. Upomina, wprowadza porządek, a nieraz i zabiera do więzienia Burmistrz: „Jak się chłopy nie pogodzicie, to 20 dukatów zapłacicie” i rozgania towarzystwo. Znaczącą postacią jest Żyd, który nie może uwierzyć, że Pan tak wielki narodził się w szopie. Pyta Pasterza, czy aby się nie upił, bo jego zdaniem plecie bzdury, ale rozważa taką możliwość, bo wielcy królowie u niego, Żyda, zakupili dla nowo narodzonego mirrę, kadzidło i złoto, gotówką zapłacili. Często w spektaklu pieniądze pojawiają się jako dutki, ale Żyd używa także słowa cymes na określenie czegoś kosztownego, bardzo dobrego. Pasterz bije Żyda. Pojawia się jak zwykle rozwiązujący wszystkie spory Burmistrz, który dba o ciszę w trosce o spokojny sen Dzieciątka.
Zabawnie jest, gdy bydlątko zdycha. Nie pomaga sztuczne oddychanie, ani drgnie. Żyd płacze nad bydlątkiem: „on mleko dawał, jajka znosił”. Jednak dopiero na dźwięk dzwoniących pieniędzy, łasy na fortunę Turoń się podnosi. Dosiadają go: pierwszy Żyd, za nim Marek na długim fraku Żyda, którego wystająca część pomysłowo imituje również ogon i śpiewają po krakowsku: „Lajkoniku laj, laj poprzez cały kraj, kraj”. Zabawny i pomysłowy jest wygląd niektórych lalek – za pióropusz przy hełmie Burmistrza służy kolorowa szczotka do kurzu.
W spektaklu wykorzystane zostały również maski. Występują w nich tylko i wyłącznie królowie, łącznie z Herodem. Czarnego Króla gra kobieta i odpowiada Herodowi damskim głosem. Herod jest zły, srogi i żądny absolutnej władzy. Jednak gdy wchodzi w masce, idzie nie dostojnie, a rytmicznie. Skazuje na rzeź chłopców do lat dwóch, łącznie ze swoim jedynym synem. Gdy przyszła kryska na Matyska i Śmierć z kosą przychodzi po Heroda, ten, już nie tak majestatyczny, przerażony, mówi: „co za trwoga moją duszę przeszyła”. Sytuacja jest groźna, ale łagodzona humorem. Śmierć twierdzi, że potrzebny jej bohater tak mężny dla czarta samego, na służbę do Lucyfera, na mieszkanie do jej wujaszka. Herod dziwi się, że śmie się porwać na jego majestat i próbuje ją przekupić, proponując złoto, purpury i kosztowności. Ta śmieje się z zabiegów możnowładcy. Gdy nieprzekupna osądza: „Chodź do piekła, boś ty brzydki”, Herod wyjeżdża z zabawnym dźwiękiem i wierzgając nogami. Żyd kwituje to słowami: „Przez to diabeł porwał króla samego. Będzie tańcował”.
Akt II rozpoczyna hejnał mariacki jak na początku spektaklu. Ruchoma lalka trębacza odgrywa go w szopce. Wchodzi Krakowiak z gwiazdą, za nim trzej królowie – Mędrcy Świata. Anioł przestrzega przed tym, żeby nie wstępować do Heroda, który spisek knuje, a ostrzega, śpiewając. Miło posłuchać, bo aktorka grająca Anioła jest najlepsza wokalnie z całej szopkarskiej, teatralnej trupy. Pojawia się Góral od Wadowic, ze wspaniałym rodowodem: „ojciec Góral, matka Góral, ja sobie także Góral”. Występuje też Góralka, która proponuje bez groźby popełnienia mezaliansu: „A pójdźże za mnie Góral. Lepszy Góral od Wadowic”. Górale licytują się o pannę, toczą walkę. Wpada Burmistrz i wprowadza porządek. Ona wtedy, odwracając kota ogonem: „Ani tego, ani tego, mi się nie podoba żaden”. Tak krnąbrne bywają panny. I wtedy pojawia się piosenka: „Za górami, za lasami tańcowała Małgorzatka z huzarami. Przyszedł ojciec, przyszła matka: Chodź do domu, chodź do domu Małgorzatka. – Ja nie pójdę, pójdźcie sami, ja se wolę potańcować z huzarami. Tańcowała, tańcowała aż do rana. Ma gorsecik, kolczyk z kółkiem, będzie tańczyć z całym pułkiem”. Taka bowiem roztańczona jak słowa tej piosenki jest cała „Szopka Krakowska”. Pojawia się w niej niejednokrotnie miejsce i na refleksję. Znajdują się akcenty patriotyczne. Śpiewa Ułan o tym, że żołnierz ma szablą bronić, swej ojczyźnie służąc.
Zabawny jest Dziaduś, który prosząc o datki, wypowiadając do rymu coraz to nowe formułki, wprowadza do nich akcesoria nowoczesnej technologii: „Prosi dziaduś, prosi, przed kościołem siada, kluski z olejem zjada. Jak będzie miał cały worek – kupi 80-calowy telewizorek. Jak ktoś większej wpłaty dokona, to Dziaduś kupi sobie smartfona. Wrzuć grosik – to Dziaduś kupi sobie cosik. Prosi Dziaduś, prosi, torbę nosi. Jak ktoś wrzuci jeszcze jedną monetę, to Dziaduś nie pogardzi tabletem. Prosi Dziaduś, prosi. Jak moneta o monetę zastuka, to Dziaduś kupi notebooka. Jak będzie miał pełną kiesę, to Dziaduś odjedzie mercedesem. Tabaki zażyje, 5 kieliszków gorzałki wypije”.
Publiczność chętnie wrzuca cosik do dziadusiowej kiesy. I to nie jedyna tak ścisła interakcja z publicznością, bo za chwilę Dziaduś przyjmuje rolę Gwiazdora. Aktorzy okolędowują: „Za was wszystkich gości: zdrowia, pomyślności. Już was widzowie myśmy okolędowali. Jeszcze jakiegoś chłopaka okolędujemy”. Nie pozostają gołosłowni. Z widowni biorą na scenę i uznają, że chłopaka tego okolędować się godzi. Sadzają go na Turonia, na którym ten jedzie. Na to aktorzy: „Już myśmy chłopaka okolędowali, teraz byśmy radzi dziewczynę”. I formułka przynosząca szczęście na cały Nowy Roczek się powtarza: „A szczególnie pannę okolędować się godzi”. Ale dochodzą nowe: „Władeczek jej dał pierścionek, fartuszek jej Wojtuś dał, bo się w tej ładnej panience zakochał”. A na sam koniec: „Za kolędę dziękujemy, zdrowia, szczęścia wam życzymy – na ten Nowy Rok. Byście Państwo długo żyli, zdrowi i szczęśliwi byli na ten Nowy Rok”. Zakończenie konwencjonalne i łatwo było się go domyślić, jednakże całe widowisko interesujące, łączące tradycję ze współczesnością.

Małgorzata Wielgosz

1 J. Adamowski, O szopce lubelskiej, [w:] Kolędowanie na Lubelszczyźnie, red. A. i M. Kuczyńscy, Wrocław 1986, s. 299.

Skrót artykułu: 

Krakowskie szopkarstwo znajduje się na Krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Doceniając wartość tradycji chodzenia z szopką po kolędzie, Bohdan Radkowski wyreżyserował widowisko słowno-muzyczne pt. „Szopka Krakowska” w Teatrze Lalka w Warszawie. Opracował je na podstawie starych tekstów Tadeusza i Stanisława Estreicherów, Michała Ezenekiera, Zygmunta Glogera, Oskara Kolberga i ks. Michała Mioduszewskiego.

Dział: 

Dodaj komentarz!