Hej, kolęda...

W okresie przedświątecznym agencje muzyczne prześcigają się w kolędowaniu. Na półkach można znaleźć płyty i kasety począwszy od awangardowych przeróbek, na wersjach najbardziej bliskich tradycji skończywszy. Zadziwiająca jest mnogość tych wydawnictw, tym bardziej, że pieśni bożonarodzeniowe to "towar" sezonowy i łatwo "psujący się". Eksponuje się go tylko przez kilka tygodni w roku, a przygotowania i często skomplikowane aranżacje wymagają dużo czasu. Mimo to wielu wykonawców ulega pokusie zajęcia się tym bogatym, różnorodnym repertuarem, być może ze względu na urodę, niezwykły klimat i przeżycia duchowe, jakie on ze sobą niesie, o sukcesie komercyjnym nie mówiąc.

Wśród tegorocznej szerokiej oferty można przegapić niepozorną kasetę, z obwolutą zaprojektowaną nieco "staroświecko" (CD ma inną okładkę), pod tytułem "Najpiękniejsze kolędy" wydaną przez trochę już zapomnianą firmę Polskie Nagrania Edition. Na okładce widnieją nazwiska: Apolonia Nowak, Maciej Rosenberg, Marcin Zalewski, Jacek Urbaniak oraz zespół "Canor Anticus" - przedstawiciele dwóch światów, kultury "wysokiej" i "niskiej", muzyki ludowej i dawnej. Światy te, zdawałoby się tak odległe od siebie, są jednak sobie bliskie, przenikające i uzupełniające się wzajemnie, o czym świadczą udane ich połączenia dokonane przez grupy rodzime (np. Zespół Polski) i zagraniczne (Hofgesindt i Corvus Corax), czy wreszcie zespół Ars Nova pod kierownictwem Jacka Urbaniaka, który od kilku lat koncertuje z Apolonią Nowak, śpiewającą pieśni kurpiowskie w oprawie muzycznej stworzonej przez zespół instrumentów dawnych.

Apolonia Nowak, mająca swój wkład w powstanie wydawnictwa "Najpiękniejsze kolędy", jest najbardziej znaną i uznaną pieśniarką kurpiowską. O jej kunszcie świadczy choćby Złota Baszta zdobyta na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu. Kolejny bohater tych nagrań to Maciej Rosenberg, który jako młody chłopak swą karierę rozpoczynał na kazimierskiej scenie, obecnie zaś gra na gajdach, skrzypcach, a także śpiewa w zespole "Wałasi". Solistom akompaniuje "Canor Anticus", jedna z nielicznych w Polsce grup wioli da gamba - instrumentów smyczkowych znanych powszechnie w całej Europie. (Wiola była poprzedniczką skrzypiec, a w XVI w. rozwijała się równocześnie z nimi. Mimo że na pierwszy rzut oka jest podobna do skrzypiec, to jednak różni się od nich zwłaszcza charakterystyczną dla lutni renesansowych szyjką z progami. Wiola ma sześć strun. Występuje ona w różnych strojach i formatach - od dyszkantowej po kontrabasową. Wiolę basową, która może być instrumentem solowym i zespołowym często określa się właśnie mianem "viola da gamba"). W zespole grają filharmonicy warszawscy, a także najmłodszy polski gambista, dwunastoletni Paweł Zalewski. "Canor Anticus" został wskrzeszony po wieloletniej przerwie przez Marcina Zalewskiego i ma w swoim repertuarze głównie muzykę dawnych mistrzów. Nagrał on płytę "O królach polskich" będącą pierwszą tego rodzaju w Polsce. Jego lider, Marcin Zalewski, wirtuoz lutni i gambista oraz Jacek Urbaniak, jeden z czołowych muzyków i animatorów ruchu muzyki dawnej są autorami aranżacji kolęd.

Motywem realizacji "Najpiękniejszych kolęd" było połączenie surowego brzmienia ludowego z wysmakowanym dźwiękiem wioli da gamba, instrumentów dawnych. Miało to na celu nawiązanie do europejskiej tradycji i umieszczenie pięknych, ogólnie znanych polskich kolęd w uniwersalnym i szlachetnym tle brzmieniowym. Brzmienie, które towarzyszyło elżbietańskiej Anglii Szekspira, dworowi Jagiellonów w Krakowie i Wazów na zamku królewskim w Warszawie, przełamane jest prymitywną fujarką z Bałkanów, cymbałami wileńskimi, azjatyckim khenem, dziadowską lirą korbową, dzwonkami i wreszcie prostym śpiewem ludowym. Kontrasty te zostały stworzone w celu uzmysłowienia i przekazania słuchaczom piękna znanych każdemu od dziecka, rodzimych kolęd.

Zaproponowany przez Jacka Urbaniaka i Marcina Zalewskiego sposób przedstawienia kolęd z pewnością nie przejmie dreszczem grozy miłośników tradycji - czy to muzyki ludowej, czy dawnej - i nie zadowoli fanów eksperymentalnych aranżacji. Warstwa instrumentalna jest bardzo subtelna i mimo wprowadzenia instrumentów ludowych kojarzy się wyłącznie z muzyką dawną. Cymbały, lira korbowa czy ludowe fujarki nie oznaczają "uludowienia" tej muzyki. Ucho przeciętnego słuchacza nie odróżnia bowiem instrumentów dawnych od ludowych, zwłaszcza gdy ich nie widzi, a nazwa zespołu ewidentnie się z muzyką dawną kojarzy. Dźwięk instrumentów z dawnych wieków jest tak enigmatyczny dla większości odbiorców, że każdemu z dźwięków usłyszanych na "Najpiękniejszych kolędach" mogą przylepić etykietkę "instrument dawny". Złamanie szlachetnego brzmienia wioli topornością instrumentów ludowych nie jest więc zbyt wyeksponowane, poniekąd z winy samego słuchacza. Nie zawsze też do delikatnej muzyki pasuje surowy, czasem nieco już naznaczony wiekiem głos Apolonii Nowak, która wydaje się czuć lepiej w repertuarze stricte ludowym. Ciekawiej na tle tej muzyki wypadł mocny głos Macieja Rosenberga. Mimo tych niewielkich mankamentów zachęcam wszystkich do posłuchania tego dość jednak interesującego i zaskakującego "mixa".

Płyta i kaseta "Najpiękniejsze kolędy" nie jest jedynym folkowym, lub o folk zahaczającym, wydawnictwem świątecznym. Płytę "Kolędy Góralskie" nagrała też kapela Trebuniów-Tutków, prawdziwy "kombajn" nagrywający, co świadczy o bogactwie jej repertuaru i niezliczonych pomysłach. Niewiele jest na krążku znanych nam wszystkim pieśni - i dobrze, bo już chyba wszystkim znudziło się dwadzieścia najpopularniejszych kolęd ogrywanych na wszystkie sposoby przez licznych solistów i zespoły muzyki pop. Kapela przypomniała pastorałki i proste piękne kolędy ludowe, które odeszły wraz z zanikiem zwyczaju kolędowania. Jest to naprawdę wartościowy prezent pod choinkę nie tylko dla fanów muzyki inspirowanej folklorem - i można go "używać" cały rok, na okrągło.Przed świętami miały się także ukazać kolędy Zespołu Polskiego. Nagrania są, ale na ich wydanie będziemy musieli do następnych Świąt Bożego Narodzenia.

Skrót artykułu: 

W okresie przedświątecznym agencje muzyczne prześcigają się w kolędowaniu. Na półkach można znaleźć płyty i kasety począwszy od awangardowych przeróbek, na wersjach najbardziej bliskich tradycji skończywszy. Zadziwiająca jest mnogość tych wydawnictw, tym bardziej, że pieśni bożonarodzeniowe to "towar" sezonowy i łatwo "psujący się". Eksponuje się go tylko przez kilka tygodni w roku, a przygotowania i często skomplikowane aranżacje wymagają dużo czasu. Mimo to wielu wykonawców ulega pokusie zajęcia się tym bogatym, różnorodnym repertuarem, być może ze względu na urodę, niezwykły klimat i przeżycia duchowe, jakie on ze sobą niesie, o sukcesie komercyjnym nie mówiąc.

Dział: 

Dodaj komentarz!