Nie jestem znawczynią mody i świata fashion, ale idealnie czuję się w towarzystwie kolorów, dobrych tkanin, ozdób i biżuterii. To właśnie te rzeczy najczęściej doprowadzają mnie do second handów, choć ostatnio nie zawsze. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, ale czym jest wykształcenie? Odkąd pamiętam, kieruję się intuicją, idę tam, gdzie mnie ciągnie, a nie tam, gdzie mnie nauczono...Stąd właśnie znam smak cudnych manowców, ale i szczęścia. Choć ominęły mnie chyba najbardziej kolorowe lata 60. i 70., odnalazłam w swojej teraźniejszości wiele intrygujących odcieni. Nie zawaham się, mówiąc, że mam na myśli muzykę: muzykę świata etno, folk, roots – aż do współczesnych ich wariacji. I może nie jestem muzykoznawcą, a i zasady muzyki też mnie nie krępują, to dźwięki najbliższe człowiekowi, rdzenne, muzyka różnych kultur i zakątków świata budzą we mnie poruszenie i szacunek zarazem. Podobnie jak cygański tabor, do którego zawsze miałam ochotę się przyłączyć...To dziwna, trochę niewytłumaczalna moc, która ciągnie i przyciąga do siebie podobnych. Ornamenty, wzory, kolory, zapachy, smaki, dźwięki – to dla mnie alternatywa dla prostoty i klasyki, którą też uwielbiam. Natężenie etnodesignu zmienia się we mnie. To taki mały dowód na to, że człowiek jednak potrzebuje jakiegoś balansu i równowagi. Taki balans staram się odnaleźć nie tylko w sobie, ale i w szafie, w domu i samochodzie. Ale jeszcze nigdy nie przeszłam obojętnie wobec choćby najmniejszej etnicznej drobnostki...
Angela Gaber
Wokalistka, animatorka kultury. Laureatka festiwali: Nowa Tradycja 2013, Mikołajki Folkowe 2012 czy Grechuta Festival 2011. Od lat związana z Sanokiem.
W zasadzie nigdy wcześniej się nie zastanawiałam, czy istnieje coś takiego jak moda folkowa, bo wiele folkowych elementów mojego świata – to, czym się otaczam i skąd czerpię na potrzeby własnej twórczości – wynika z fascynacji kulturą ludową, muzyką, sztuką. Moda kojarzy mi się z czymś sezonowym, przemijającym. Ja względem swoich fascynacji jestem raczej stała w uczuciach. Można powiedzieć, że kontynuuję tradycje rodzinne.
Myślę, że istnieje trend zainteresowania folkiem. Jest on wykorzystywany przez różne branże. Kiedy wpisałam w Google hasło „moda folkowa”, wyskoczyło mi mnóstwo stron z ubraniami, kilka z wyposażeniem wnętrz. W muzyce wielu twórców inspiruje się ludowością, każdy robi to na swój sposób. Niektórym te fascynacje służą tylko do promocji i/lub są przysłowiową wisienką na torcie, inni wchodzą w nie głębiej – jak np. Same Suki. Łączymy elementy tradycji ze współczesnością. Poruszamy aktualne tematy w sposób zbliżony do tradycyjnych pieśni. Oczywiście, chętnie sięgamy też po ludowe melodie, z których czerpiemy dość swobodnie. Wykorzystujemy brzmienie instrumentów tradycyjnych – takich jak suka biłgorajska, fidel płocka, lira grecka oraz bendiry, cajon i inne instrumenty perkusyjne z całego świata. Ja sama dużo słuchałam i słucham muzyki źródeł, jest ona dla mnie na tyle uniwersalna, że nigdy mi się nie nudzi i zawsze znajduję w niej coś nowego, czego wcześniej nie odkryłam. Być może to jest mój folkowy stan umysłu. Jeśli chodzi o odbiorców, to uważam, że jest to pewna grupa ludzi zafascynowanych folkiem we wszelkich jego odmianach i dziedzinach. Może część z nich to ludzie, którzy ulegli chwilowej fascynacji, modzie, wpływowi otoczenia. Wydaje mi się, że zdecydowana większość to osoby, u których – podobnie jak u mnie – ta fascynacja to coś bardziej trwałego. Jeżdżąc na różne folkowe festiwale, często spotykam ich stałych bywalców. Bycie muzykiem wpisującym się w nurt folkowy sprawia, że nie tylko obserwujemy i uczestniczymy w świecie folku. Stojąc po naszej stronie sceny, jesteśmy także jego twórcami. A lektura „Pisma Folkowego” pomaga zaspokoić naszą ciekawość.
Magdalena Wieczorek-Duchewicz
Wokalistka formacji Same Suki.
Ostatnio zaciekawiła mnie rozmowa w jednej z telewizji śniadaniowych. Dotyczyła ona lansowanych przez światowe gwiazdy aktualnych, specyficznych i często niezrozumiałych zachodnich trendów w modzie ogarniających polskie salony i polskich celebrytów, którzy padają ich ofiarą jako tzw. fashion victims. Już samo zestawienie „trendy w modzie” wzbudziło we mnie refleksję: przecież często te dwa słowa używane są w różnych kontekstach jako synonimy. W rozmowie pojawiło się również pojęcie fast fashion, czyli moda, która bardzo krótko trwa i polega na tym, że jedne trendy zastępujemy kolejnymi. Dość szybko program przywiódł mi skojarzenia z popularnymi dychotomicznymi figurami pojęciowymi: fast i slow… life. Obecnie można śmiało powiedzieć, że opozycja ta króluje zarówno w przestrzeni marketingowej, jak i obyczajowej. Interesującą nas w tej sondzie sferę szeroko pojętej mody na folk czy/i etno zazwyczaj kojarzy się najbardziej z określeniem slow. Być może dlatego, że łatwo łączy nam się ona z „eko”, z „retro” oraz z szeroko pojętą tradycją poprzednich okresów, kiedy to niejako wszystko, całe nasze życie – publiczne i prywatne, wspólnotowe i indywidualne – było wolniejsze, bardziej bliskie i bezpośrednie, naturalne, autentyczne i mniej stresowe, a przez to zdrowsze. Oczywiście tak wśród praktyków, jak i teoretyków znajdziemy zarówno zwolenników, jak i oponentów takiego stwierdzenia. Kiedyś na łamach „Pisma Folkowego” miałam przyjemność przedstawić swoją typologię współczesnego ruchu folklorystycznego. Podzieliłam go wówczas na trzy większe nurty: 1. in-situ, in-crudo, 2. sfolkloryzowany i 3. (neo)folkowy, zaznaczając, że wszystkie oddziałują na siebie wzajemnie i niemal nie mogą już dziś istnieć samodzielnie, w próżni. Dodatkowo wszystkie otacza popkultura. Co ważne, głównym kluczem interpretacyjnym dla stworzonej typologii nie był ani stopień przetworzenia i autentyczności folkowo-etnicznej materii, jaka była brana na warsztat, ani bezpośrednia sytuacja twórcza lub/i wykonawcza, lecz pochodzenie, dokładniej przynależność kulturowa i wielokulturowa, oraz motywacja osób, które w owym ruchu działają. W kontekście niniejszych rozważań pragnę dodać drugi klucz, a mianowicie wspomnianą opozycję fast vs slow, której człony pozostają ze sobą w nieustannej relacji, napięciu. Obecna jest ona w każdym z wymienionych nurtów. Czy uświadomienie sobie funkcjonowania owej dychotomii fast folk – slow folk może uchronić nas od stania się w niektórych kręgach folk fashion victims? Niezależnie od tego, jak rozumieć przedrostek „folk” – moda folkowa przejawia się we wszystkich sferach życia człowieka, zarówno twórczych, jak i odtwórczych. Ważne jest by mieć świadomość, że w jej obrębie mamy do czynienia nie z jednym, a z wieloma trendami zmieniającymi się w różnej częstotliwości oraz przybierającymi z różnych względów (zarówno odgórnych, jak i oddolnych) rozmaite formy w różnych kontekstach i w różnych kręgach, do tego zarówno z punktu widzenia ich kreatorów/twórców, jak i odbiorców/użytkowników. Ponadto trendy te każdorazowo można jednocześnie przyporządkować albo do sfery fast albo slow folk fashion. Wszystko zależy od tego, jaki jest nasz cel, po co nam to. Czy ma być – jak mówiła w programie znana blogerka, kreatorka, stylistka i dziennikarka modowa – praktycznie, czy spektakularnie. Czy ma to być atrakcyjny, rozrywkowy przerywnik wizualny? Czy jest to bezrefleksyjne, ślepe podążanie za danymi trendami (rodzimymi lub/i obcymi), autentyczna fascynacja danymi elementami i zjawiskami, czy samodzielne i indywidualne poszukiwanie... własnej drogi życiowej? Czy moda folkowa lub jej konkretny trend traktowane są jako ekstrawagancki dodatek mający przyciągnąć uwagę, zabawa wizerunkiem, czy jako głębszy styl życia praktykowany tak od święta, jak i na co dzień, dodatkowo nie tylko w sferze typowo scenicznej, szerszej publicznej, ale także za kulisami, w sferze prywatnej, rodzinnej, przyjacielskiej czy w równie modnym dziś tzw. miejscu trzecim, w którym odpoczywamy zarówno od pracy, jak i od rodziny (np. na festiwalu folkowym)? Myślę, że odpowiedzi na te pytania tkwią w każdym z nas. Folkowy stan mojego umysłu wije się jak kłącze i zawiera w klasycznych FOLK-LORE i FOLK WAYS bliskich mi ludzi.
Joanna Dziadowiec
Doktor nauk humanistycznych w zakresie etnologii (IEiAK UJ), magister kulturoznawstwa (ISM UJ). Wykładowca akademicki w Instytucie Kultury UJ. Ekspert Fundacji Obserwatorium Żywej Kultury. Autorka książki Festum Folkloricum. Performatywność folkloru w kulturze współczesnej.
Obecnie trendy tradycyjne dominują na rynku mody wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej. Moda folkowa ma w sobie wielką siłę. Inspirowana jest ludowym krojem i wzornictwem, czyli jest czymś prawdziwym, a nie podrabianym. Nasza kultura wyróżnia nas spośród innych krajów europejskich, dlatego powinniśmy wracać do korzeni i nie wstydzić się naszej tradycji. Oczywiście, próbowano już wcześniej kreować polskie wzornictwo na arenie światowej mody, np. w kolekcjach Arkadiusa. Świetnym przykładem są Norwegowie, którzy podbili świat m.in. swetrami z wizerunkiem jeleni. Na Podhalu od parunastu lat obserwujemy powrót do tradycyjnych strojów góralskich. Piszę,,powrót”, ponieważ lata 70., 80. i początek 90. zeszłego wieku to moda na ,,stroje ceperskie”. Większość imprez okolicznościowych odbywało się w ,,garniturach”. Wiązało się to zapewne z sytuacją polityczną kraju i strasznym głodem zachodniego ubioru. Dziś powstaje odzież inspirowana strojem ludowym. Nie myślę o tych wszystkich rzeczach z Krupówek i ze straganów. Nie myślę też o bezguściu i poplątaniu, gdy ludzie niemający pojęcia o sztuce, nieznający tradycji chcą zarobić parę groszy na tym, co modne i co się dobrze sprzedaje. Jest znaczna grupa osób, nie tylko na Podhalu, która poszukuje „estetycznych” ubiorów, inspirowanych folklorem. Można by wyodrębnić parę grup związanych z modą folkową. Ja najbardziej podziwiam tych, którzy nie traktują tradycji powierzchownie. Ci ludzie raczej nie wychowywali się na wsi, ale szanują ją i to, co tam się urodziło, albo to, co ciągle tam powstaje. Folk w modzie, w muzyce czy w sposobie bycia to proces, który ciągle trwa i żyje swoim życiem, w czasach obecnych nie tylko na wsi. Myślę, że możemy wykreować swoje ubiory, oryginalne, wyróżniające się wzornictwem. Ludzie na całym świecie będą kojarzyć je z naszym krajem. Idąc krok dalej, powstanie Polish World Fashion. Stanie się to tylko wtedy, kiedy sami zaczniemy traktować polski folklor, muzykę i sztukę ludową POWAŻNIE.
Jan Trebunia
Najmłodszy syn ,,Platona” – Władysława Trebuni-Tutki. Obronił dyplom z wyróżnieniem w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Wcześniej pod kierunkiem mistrzów: Jerzego Nitonia i Stanisława Marduły uczył się sztuki budowania instrumentów na Wydziale Lutnictwa zakopiańskiego Liceum Plastycznego im. Kenara. Członek zespołu Trebunie-Tutki, współzałożyciel zespołu Jazgot.
Moda folkowa w ciągu ostatnich dziesięciu lat uległa dużym przemianom. Według mnie specyficzny strój odróżniający fanów folku od miłośników innych gatunków muzyki zanikł i to dość dawno. Z moich obserwacji publiczności lubelskiego festiwalu Mikołajki Folkowe wynika, że pod względem ubioru nie różni się ona od widzów odbywających się około miesiąc wcześniej w tym samym miejscu Bakcynaliów – festiwalu piosenki turystycznej.
Moda folkowa jako określenie pewnego nurtu w designie i wykorzystaniu wzorów ludowych w ubiorach od mniej więcej dziesięciu lat przeżywa swój rozkwit. Myślę, że nawet można się zastanawiać nie tyle nad modą folkową, co nad modą na folk. Współcześnie inspirowane sztuką ludową wzory znaleźć można prawie na wszystkich elementach ubioru i dodatkach. Nie mam tu na myśli wyrobów rękodzielniczych, tylko cały szeroki nurt etnodesignu. Projektanci motywy ludowe umieszczają na etui na okulary, okularach przeciwsłonecznych, a nawet zegarkach. W ciągu ostatnich dziesięciu lat takie wzory tradycyjne jak wycinanka łowicka czy haft kaszubski stały się rozpoznawalne w całej Polsce, nie tylko w regionach, z których pochodzą. Co ciekawe, polscy designerzy nie poprzestają na rozpoznawalnych wzorach łowickich, kaszubskich i podhalańskich, tylko wciąż poszukują nowych, których mogliby użyć przy projektowaniu przedmiotów codziennego użytku. Ostatnio zauważyć można rosnącą popularność motywów kujawskich (haft), opolskich (ceramika), kurpiowskich (wycinanka) czy kociewskich (haft). Najnowszym trendem wśród projektantów jest mieszanie wzorów z różnych regionów na jednym przedmiocie.
Jak widać, moda folkowa, już dobrze rozpoznawalna w Polsce, nadal przeżywa okres rozkwitu. Niemniej wciąż wiele wzorów ludowych, takich jak na przykład perebory, czeka na wykorzystanie i odkrycie przez rodzimych (i nie tylko) projektantów.
Stefan Bracha
Właściciel sklepu internetowego ze sztuką ludową i etnodesignem Ludowidła.pl.
Nie jestem znawczynią mody i świata fashion, ale idealnie czuję się w towarzystwie kolorów, dobrych tkanin, ozdób i biżuterii. To właśnie te rzeczy najczęściej doprowadzają mnie do second handów, choć ostatnio nie zawsze. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, ale czym jest wykształcenie? Odkąd pamiętam, kieruję się intuicją, idę tam, gdzie mnie ciągnie, a nie tam, gdzie mnie nauczono...Stąd właśnie znam smak cudnych manowców, ale i szczęścia.
(Angela Gaber)