FolkFest Krotoszyn

Muzyka i rzut beretem

Jak co roku, w ostatni weekend lipca, wydarzył się w Krotoszynie FolkFest - trzydniowy festiwal muzyki folk, reagge i blues. Była to już VIII edycja tej niezwyczajnej imprezy, która w opinii wielu występujących zespołów i ogromnej większości przyjeżdżającej co roku, coraz liczniejszej publiczności, ma w sobie coś wyjątkowego i przypomina charakterem dawne festiwale w Jarocinie. Od razu należy dodać, że krotoszyński festiwal czerpie z tych dobrych tradycji Jarocina, i to co go wyróżnia, to luźny klimat i ta pewna więź przyjeżdżającej licznie z całej Polski publiczności (w tym roku ok. 10 tys.), którą cechuje niezależnie od ubioru, czy wyznawanej ideologii brak agresji i naturalna życzliwość dla innych.


FolkFest obok mega-imprez Jurka Owsiaka, zachował styl i energię legendarnych spotkań woodstokowych, gdzie liczne koncerty i różnorodna muzyka stanowią tło do samo-tworzącej się sytuacji, będącej niepowtarzalnym wydarzeniem socjologicznym i wartością samą w sobie. Oczywiście z punktu widzenia chłodnego obserwatora, można dostrzec też "brudną pianę" tego żywiołu - za dużo alkoholu i innych odmieniaczy świadomości, ale jest to już szerszy kontekst cywilizacyjny i dyskusja o świecie i społeczeństwie, w którym żyjemy.

Co sprawia, że festiwal w Krotoszynie stał się takim wyjątkowym miejscem, do którego wraca się z przyjemnością i zawsze jest trochę żal, kiedy po trzech dniach impreza się kończy? Moim zdaniem, powodów jest co najmniej dwa - miejsce, w którym impreza się odbywa, oraz program artystyczny kolejnych edycji festiwalu. Nie należy też zapomnieć o "głównej" atrakcji - pełnych humoru Mistrzostwach W Rzucie Beretem Na Odległość.

Miejsce, to zielone przedmieścia Krotoszyna z drzewami i niedużym jeziorkiem, a więc sceneria doskonale nadająca się nie tylko do bycia widzem koncertów, ale również do wakacyjnego spędzenia czasu w namiocie. Pozwala to na stworzenie wszystkim, którzy przyjeżdżają do Krotoszyna własnego środowiska, bez konieczności adaptowania się do warunków i środowiska miasta (mam wrażenie, że taki problem występuje np. podczas Folk Fiesty w Ząbkowicach Śląskich).

Program artystyczny FolkFestu jest oparty na poszukiwaniu pewnego kompromisu pomiędzy koncertami zespołów grających muzykę "bardziej dla ludu" i koncertami zespołów mniej znanych, grających muzykę poszukującą, często progresywną w swojej formie. Stałym też elementem programowym jest jednodniowa obecność muzyki reagge, która znakomicie łączy się z muzyką folk, World Music i blues, obecną w pozostałe dni festiwalu. Ten pewien eklektyzm programowy nie razi, wręcz przeciwnie, stanowi o atrakcyjności programów koncertowych FolkFest, a jednocześnie sprawia, że do Krotoszyna przyjeżdża bardzo różna i barwna publiczność.

I chociaż festiwal nie należy do bardzo "bogatych" imprez, obudowanych wielkimi sponsorami, to dzięki instynktowi i pewnej artystycznej uczciwości jego dyrektora - Leszka Ziętkiewicza, jest on zawsze bardzo ciekawą muzycznie imprezą, na której pojawiają się propozycje zaskakujące, często na najwyższym poziomie artystycznym.

FolkFest bez wątpienia spełnia funkcję promocyjną dla wielu nowych zjawisk w muzyce folk i reagge - i dla wielu, dzisiaj już znanych zespołów, był pierwszym dużym koncertem z profesjonalną sceną i nagłośnieniem, i możliwością zaprezentowania się przed wielotysięczną publicznością.

Co ciekawego muzycznie wydarzyło się w tym roku? W dniu muzyki reagge, bez wątpienia dwa najciekawsze zjawiska, to projekt Kinior Future Sound z Trebuniami i Galago Band z czarnoskórym Nigeryjczykiem Rasem Paddy. Bardzo ciekawie zaprezentowały się również mniej znane formacje: Makosa z Łodzi i Speace Brothers z Białegostoku. Gwiazdą tegorocznej edycji imprezy stał się bez wątpienia zespół Afro Magic Band. Jest to formacja założona w 1997 r. przez Mbaya Ndiaye z Senegalu, który zanim przyjechał do Europy był jednym z najważniejszych muzyków elitarnego Senegalskiego Baletu Narodowego. Poza nim w zespole występuje dwóch innych Senegalczyków, muzyk z Gwinei, z Holandii, oraz znakomity muzyk jazzowy z Węgier. Występ Afro Magic był żywiołowym bębniarskim spektaklem muzycznym, opartym na afrykańskich rytmach i tańcach, wypełnionym rytualnymi śpiewami i jazzowymi improwizacjami. Energia i widowiskowość występu Afro Magic Band "powaliła" wszystkich, a zakończenie festiwalu przy ich współudziale na pewno pozostanie w pamięci wszystkich, którzy tam byli. Bardzo dobre koncerty dały też zespoły Muzykanci, Plebania, Dikanda i Jak Wolność to Wolność. Z zespołów zagranicznych ciekawie wypadł również Multitribal z Włoch.

Świetnym pomysłem organizatorów FolkFest, było zorganizowanie przez Orkiestrę Świtu mini - wioski szamańskiej, gdzie w ciągu dnia odbywały się występy i warsztaty instrumentalne, a w nocy można było zgromadzić się przy ognisku i wspólnie pograć i pośpiewać.

W Krotoszynie odczułem przesyt muzyki z sound-systemów. Tym razem nastąpił atak zmasowanych dźwięków z oddzielnej sceny, skąd na okrągło przez cały dzień prezentowano z płyt CD nagrania, które dzięki nagłośnieniu, nie tylko udaremniały wszelkie próby chcących pograć na bębnach czy didgeridoo, ale również normalną rozmowę. Co za dużo to niezdrowo. Obecność ciszy też ma swoją wartość, a nadmiar choćby najbardziej tanecznej muzyki sound-systemowej może prowadzić do niestrawności i obrzydzenia. Ta uwaga dotyczy zresztą większej ilości imprez, gdzie ten rodzaj wypełniania czasu bez muzyki ze sceny, stał się niestety sztampowym sposobem niekoniecznie podnoszenia rangi imprezy.

Nie zmienia to jednak mojej opinii o FolkFest w Krotoszynie, jako jednej z najciekawszych i najbardziej sympatycznych imprez, nie tylko folkowych w Polsce. Kto jeszcze nie był, niech żałuje. Miejmy nadzieję, że za rok, pomimo wszystkich trudności, z jakimi muszą się borykać główni twórcy tego wydarzenia, ze wspomnianym już Leszkiem Ziętkiewiczem na czele, znów w Krotoszynie pojawi się barwna publiczność i zabrzmi dużo dobrej muzyki, niekoniecznie tej lansowanej do bólu przez media.

Skrót artykułu: 

Jak co roku, w ostatni weekend lipca, wydarzył się w Krotoszynie FolkFest - trzydniowy festiwal muzyki folk, reagge i blues. Była to już VIII edycja tej niezwyczajnej imprezy, która w opinii wielu występujących zespołów i ogromnej większości przyjeżdżającej co roku, coraz liczniejszej publiczności, ma w sobie coś wyjątkowego i przypomina charakterem dawne festiwale w Jarocinie. Od razu należy dodać, że krotoszyński festiwal czerpie z tych dobrych tradycji Jarocina, i to co go wyróżnia, to luźny klimat i ta pewna więź przyjeżdżającej licznie z całej Polski publiczności (w tym roku ok. 10 tys.), którą cechuje niezależnie od ubioru, czy wyznawanej ideologii brak agresji i naturalna życzliwość dla innych.

Dział: 

Dodaj komentarz!