Folk po polsku

zanim wyjdą (z mody)

W jednym z ostatnich numerów miesięcznika "Literatura na Świecie" znalazłem wiersz popularnego amerykańskiego poety Johna Ashbery'ego. Pisze on: "nasze mody są w modzie / bardzo krótko, po czym wychodzą / i długo ich nie ma. A później wpadają znów / na chwilę. A potem, za jakiś milion lat, wychodzą z mody / tak na amen". W tym samym czasie, gdy czytałem te słowa, trwała w Poznaniu sesja Czas Folku, podczas której nie podejmowano kwestii "czy folk jest modny" - bo to kwestia oczywista. Pytano raczej czy "to" co jest modne i hasłowo kojarzone z folkiem jest nim rzeczywiście. Ile w tym zjawisku - nachalnej momentami - popularności kilku wykonawców dobrego, a ile złego? Czy może ona komuś (poza tymi zespołami) przynieść jakieś korzyści - niekoniecznie materialne?

Oczekiwać należałoby - znając kondycję i strukturę polskiego rynku muzycznego - że tzw. folk może "wyjść z mody", że obrotni menedżerowie na wakacje przygotują jakiś nowy nurt, styl, który powinien się stać popularny. Wydawało się, że będzie to choćby hip - hop (oczywiście w wykonaniu tak niezależnych i wiarygodnych wykonawców jak Norbi czy Kasa - nominowani wszak do Fryderyka). Okazało się jednak, że albo menedżerowie nie są aż tak wszechwładni, albo zmienili zdanie. Tak czy owak folkowi (tzn. realizujący koncepcje folku estradowego) wykonawcy mają się dobrze. Dowodzi tego choćby radiowy nasłuch.

Ów nasłuch przekonuje zaś jednak dobitnie i o czymś innym. O tym mianowicie, że wyobrażenie osób kreujących zbiorową wyobraźnię o tym co folkiem jest, o tym co powinno się prezentować, o tym co jest (pardon!) wartościowe nie do końca współbrzmi z moim. Że to jednak działalność mająca li i tylko marketingowe źródła - i takież zadania do spełnienia. Sprzedać za wszelką cenę. Mamy więc kolejny sezon z Brathankami, choć pewnie nie warto im poświęcać zbyt wiele miejsca. Mamy - wbrew obietnicom samej piosenkarki (jeśli dobrze pamiętam) - renesans "folkowej" Kayah. I choć - w kontekście całego polskiego show businessu - jest to artystka zasługująca na szacunek, jednak ta część jej dorobku budzi mieszane uczucia. Fakt, że to ona wprowadza "na salony" Cesarię Evorę może cieszyć, może jednak i śmieszyć. Fakt, że piosenkarka nie znalazła wyzwania w twórczości żadnego z tutejszych wykonawców odwołujących się do tutejszej tradycji; że za sprawą swoich duetów wpisuje się jedynie w krąg dokonań artystów cenionych w świecie, też ma swoje znaczenie i swój sens. To zresztą nie zarzut, to próba zrozumienia.

Inny zespół - jak się wydaje - zmontowany po to, by zarobić to Siwy Dym. Dla debiutującego wykonawcy z ambicjami, propozycja napisania motywu przewodniego do programu typu "Dwa Światy" powinna być obraźliwa. Tak myślę. Jeśli zespół się na to godzi, i robi to w tak fatalnym stylu, można się - znów - tylko śmiać lub współczuć. Nawet tak bardzo (coraz bardziej) pop-kulturowa Machina swą króciutką recenzję z płyty Siwego Dymu zatytułowała "Chałtura atakuje"...

Grupa ta to zresztą nie pierwsza, która próbuje drogą na skróty dyskontować sukces Golec uOrkiestry. Nagrania uOrkiestry też oczywiście królują w radiofoniach, choć trudno nie kryć już znużenia jej nadaktywnością i jednorodnością kolejnych piosenek. O ileż jednak bardziej pretensjonalne są propozycje choćby kolejnych jej naśladowców z Extra Formacji Górali Beskidzkich, którzy swą płytę podarowali czytelnikom pisma "Romantyczny Styl". Ech, ta góralszczyzna na beatowo...

Wszystko to jednak nic wobec faktu, że u kresu wakacji czekają na nas w duecie Goran Bregovic z Krzysztofem Krawczykiem. Co to się będzie działo!!!

Skrót artykułu: 

Oczekiwać należałoby - znając kondycję i strukturę polskiego rynku muzycznego - że tzw. folk może "wyjść z mody", że obrotni menedżerowie na wakacje przygotują jakiś nowy nurt, styl, który powinien się stać popularny. Wydawało się, że będzie to choćby hip - hop (oczywiście w wykonaniu tak niezależnych i wiarygodnych wykonawców jak Norbi czy Kasa - nominowani wszak do Fryderyka). Okazało się jednak, że albo menedżerowie nie są aż tak wszechwładni, albo zmienili zdanie. Tak czy owak folkowi (tzn. realizujący koncepcje folku estradowego) wykonawcy mają się dobrze. Dowodzi tego choćby radiowy nasłuch.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!