Folk - folklor, gdzie jest moje miejsce?

W dyskusji udział biorą:

  • Ewa Pacławska - doktorantka prof. dra hab. Jerzego Bartmińskiego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej; korektorka "Gadek z Chatki"; zespół Widymo z Sanoka
  • Janina Biegalska - dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, głównego organizatora Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu
  • Anna Wróblewska - lekarz medycyny pracy; Dziwny Chór Ence Pence
  • Maciej Harna - muzykolog; kompozytor muzyki do spektakli teatralnych; nauczyciel gitary w Szkole Muzycznej w Sanoku; Matragona
  • Krzysztof Trebunia-Tutka - dyplomowany nauczyciel muzyki góralskiej; architekt; konferansjer-gawędziarz; Śleboda; Trebunie Tutki
  • Gabriela Gacek - przyszły muzykolog z Uniwersytetu Wrocławskiego i Akademii Muzycznej; Zespół Pieśni i Tańca Wrocław

    Ewa Pacławska doktorantka prof. dra hab. Jerzego Bartmińskiego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej; korektorka "Gadek z Chatki"; zespół Widymo z Sanoka

    Nie szukam swojego miejsca w muzyce. Cokolwiek mnie z nią łączy dzieje się samo. Trudno wtedy zabłądzić lub nie dotrzeć na czas. Można jednak wyobrazić sobie rozdroże i spróbować wybrać. Wybieram folklor. I spotykam ludzi - skupionych wokół obrzędu, wrażliwych na przemianę, ale przede wszystkim ludzi w autentycznym dialogu, także z samym sobą, ludzi, którzy mówią i śpiewają to, co myślą, o czym wiedzą. I słyszę słowo. Słowo-tekst, które swobodnie przepływa przez czasy, które wciąż to samo - jednak nieco się zmienia, podlegając różnym wariacjom, słowo, które stwarza lub zmienia świat, które śmieszy, leczy i które uwiecznia, a przede wszystkim słowo żywe - wędrujące z ust do ust. I jestem na miejscu - własnym.

    Ale gdyby iść trochę inną drogą, skręcać przy tym w ścieżki jeszcze przez nikogo nie poznane, okaże się, że nagle "staje się folk". I w zasadzie niewiele się zmienia. Są ludzie w obrzędach starych oraz nowych, które sami tworzą. I słowo jest, to samo, które było, nadal powtarzane, choć może trochę więcej jest takich, którzy mu nie wierzą. Miejsce niekiedy zmienia się w wielowymiarową przestrzeń, na przykład gdy wydaje się, że jakiś tekst lepiej zabrzmi w innych nutach i trzeba na chwilę przeprowadzić się gdzie indziej. Nieco więcej indywidualizmu, rzecz dzieje się szybciej i w wielu miejscach naraz.

    Więc cóż? Iść gościńcem czy opłotkami? I gdzie teraz jest jedno, a gdzie drugie? Chyba nie należy podejmować poważnej decyzji. Dla mnie na tej drodze, a właściwie rozdrożu, wszystkie ścieżki zataczają koło, zaś w centrum są ludzie i słowa. A muzyka? Niech gra.


    Janina Biegalska - dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, głównego organizatora Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu

    Moje miejsce, jako wieloletniego pracownika Wojewódzkiego Ośrodka Kultury jest bardzo przejrzyste, to znaczy ochrona folkloru i tego, co jeszcze na wsi można ocalić z twórczości ludowej. Opócz tego mądra opieka merytoryczna nad zespołami ludowymi. Staram się podpowiedzieć działającym na wsi zespołom, gdzie należy szukać najcenniejszego repertuaru, jak go odnaleźć, jak go umiejętnie przyswoić i umieć wypromować nie tylko swoją lokalną tradycję ale i Lubelszczyznę. Mam też świadomość, że należy do tych naszych działań wciągnąć młodzież. Do zespołów już działających, z tradycjami, z sukcesami, takich z dwudziestoletnim czy trzydziestoletnim stażem, należy włączać młodsze pokolenia (tu sprawdza się festiwalowa formuła "Duży - Mały", gdzie młodzież uczy się bezpośrednio od mistrza. - przyp. red.) ale i cieszyć się, że młodzież sama się aktywizuje muzycznie i poszukuje swoich korzeni, zakłada zespoły folkowe i chętnie sięga po nasz ludowy repertuar, lubelski czy polski, chce go przetwarzać we właściwy sposób lub dostosowywać do swoich potrzeb. Młodzi ludzie w swoją muzykę wnoszą dużo emocji, młodzieńczego zapału. Bardzo nas to cieszy jako organizatorów konkursu, że ta pieśń nie umiera, ale ciągle jest żywa dzięki starszym artystom, ale także młodzieży i muzyce.


    Anna Wróblewska - lekarz medycyny pracy; Dziwny Chór Ence Pence

    "Wskoczyłam" w folklor mając 8 lat. W Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Lubelskiej odkrywałam urok tańca ludowego. Zaczynając od podstaw: rytmiki, scenek tanecznych, ćwiczeń wokalnych, "widziałam się" już w tańcach rzeszowskich, góralskich, czy ukochanym kujawiaku z oberkiem. Pracowaliśmy dużo, bo ambicją zespołu był wysoki poziom artystyczny. Obowiązywały nas jednakowe stroje, uczesanie, makijaż na scenę, musiało być równo, ładnie. Wspaniałe, barwne treści, mimo zamknięcia w sztywnej formie, dawały dużo radości. Tak dotańczyłam do matury. Wybierając studia medyczne żegnałam się z folklorem (!) i właśnie wtedy kilku przyszłych medyków cudem "wychodziło" u rektora reaktywację zespołu folklorystycznego przy Akademii Medycznej. Czas płynął; rodzina, córeczka, praca i już tylko co pięć lat flirt z folklorem z okazji jubileuszy. Aż pewnej Nocy - tej magicznej, Świętojańskiej (pod koniec ubiegłego wieku) - usłyszałam koncert Orkiestry św. Mikołaja na Starym Mieście. Byłam zachwycona. Dziwne uczucie; trochę swojsko, a jednak zupełnie inaczej. Spontanicznie, różnorodnie, zarówno na scenie jak i na widowni. Na jednym z koncertów usłyszałam o istnieniu Chóru Ence Pence, grupy, do której można dołączyć i śpiewać folk. Ja zaraziłam się pierwsza, później moja córka Basia. Trzyma nas do dziś. Mam wrażenie, że żyję podwójnie - "normalnym" życiem (praca, rodzina, święta czerwone w kalendarzu) i równoległym, tym odmierzanym próbami. Obchodzimy z przyjaciółmi nasze Święta - Mikołajki Folkowe, Singetreffen (wspaniałe warsztatowe wymiany tradycji narodowych), Jawornik, różne projekty, festiwale. To właśnie tu ładuję akumulatory na ten drugi, trudniejszy nurt życia. Czy to wystarczy, aby czuć, że znalazłam swoje miejsce?


    Maciej Harna - muzykolog; kompozytor muzyki do spektakli teatralnych; nauczyciel gitary w Szkole Muzycznej w Sanoku; Matragona

    Jako muzyk ograniczę się w refleksji do folkloru muzycznego i do folku - jako muzycznego nurtu. Wielu z nas jeszcze pamiętam lata, kiedy słowa folklor, folk wywoływały u większości młodych ludzi w naszym kraju jednoznaczne, stereotypowe skojarzenia. To skojarzenia z muzyką opracowywaną dla reprezentacyjnych zespołów pieśni i tańca ("Mazowsze", Śląsk") lub polską ludową muzyką in crudo, przedstawianą na radiowej antenie przez najstarszych wiejskich wykonawców. Wtedy już samo zainteresowanie taką muzyką to był "obciach" na całego. Kto z nas potrafił smakować w śpiewie bezzębnej babci, którym próbowano nas codziennie edukować w południowym programie?

    Tamten czas zubożył opisywane zjawisko przez sztuczną manipulację, okaleczył go, ingerując w jego rozwój. Pominę ocenę zakłóceń rozwoju folkloru w kontekście programów polityki kulturalnej ówczesnego ustroju. Z pewnością ocena ta byłaby niepełna, uproszczona, pomijająca cenne wyjątki. Cieszę się, że dziś pojęcia te nie wywołują fobii estetycznych, że muzyka folkowa ma się dobrze, a w kręgach wtajemniczonych wspomniana babcia przekazuje poszukiwane skarby ginącej kultury. Wciąż jednak mam wrażenie, że wypracowane w Polsce znaczenia tych słów (potoczne, a nie naukowe definicje) - zwłaszcza znaczenie słowa folk - stały się ciasne, zamknięte na zjawiska zasługujące na to miano. Dla muzyki - słowa więc nadal ograniczają, uprzedzają, zubożają, choć na moich oczach tak wiele w ich znaczeniu się zmieniło. Dlatego cieszy mnie każde spotkanie starego z nowym, dalekiego z bliskim, swojskiego z obcym, wtedy gdy zacierają się granice klasyfikacji, gdzie kończą się słowa, a zaczyna muzyka.


    Krzysztof Trebunia-Tutka - dyplomowany nauczyciel muzyki góralskiej; architekt; konferansjer-gawędziarz; Śleboda; Trebunie Tutki

    Urodziłem się w góralskiej rodzinie, w której - wśród szczególnego otoczenia (Tatry i Górale) żyje się tradycją - muzyką, śpiewem, tańcem, zwyczajami, obyczajami, obrzędami, elementami magii ludowej wkomponowanymi w religię itd. - folklorem. Kiedyś nie wiedziałem, że tak się to nazywa... Zakorzeniłem się w tej skalnej ziemi głęboko i piję łapczywie z jej źródeł. Z tych źródeł płynie moja "góralska siła". Nie zawsze zastanawiam się nad tym projektując czy komponując, często robię to intuicyjnie, podobnie w różnych dziedzinach twórczości: muzyki, architektury, poezji... Czasem wręcz nieświadomie przechodzę z "gwary" na "język literacki" i odwrotnie, a rozumiejąc dosłownie te sformułowania - to chyba symboliczne. Ten mój "drugi język", wyuczony w szkołach, kształcony przez studia, podróże i obserwację światowej sztuki jest dla mnie równie ważny i niezbędny w dzisiejszych czasach. Choć czasem jak w "Juhaskich bazyniach" marzę o tym, by żyć w dawnym świecie, zbieram, chronię, archiwizuję, nauczam... W pełni odnajduję się dopiero Tu i Teraz. To jest mój folk.

    Myślę, że nie można tworzyć muzyki inspirowanej folklorem, jeśli dogłębnie nie pozna się folkloru. Powstało wiele takich płytkich projektów muzycznych, "pseudofolkowych", które mimo chwilowej popularności nie obroniły się po upływie paru lat. Prawdziwa tradycja, albo twórczość mocno na niej oparta, przeważnie wytrzymuje próbę czasu i można tylko dyskutować nad siłą i odkrywczością takiej propozycji artystycznej. Wszystko, co jest nieprawdziwe, nieszczere, wykalkulowane na zimno jest skazane z góry na wymarcie. Inną sprawą jest szkodliwość społeczna takich wyrachowanych "zabaw w folk". Często powodują one przytępienie resztek gustu muzycznego w naszym społeczeństwie i czynią poważne zamieszanie w zrozumieniu, czym jest prawdziwa sztuka. Spychanie przez "purystów" folkloru do skansenu, również jest dla mnie nie do przyjęcia. Bez tworzenia folkloru ciągle od nowa (niektórzy nazywają to folkiem), zmiecie go globalna, kosmopolityczna dżungla uniwersalizmu. Drzewo, które nie rodzi owoców się wycina!

    Nie czuję się typowym "folkowcem", tradycja góralska to moje życie; nie tylko to co przeminęło, ale również to, co tworzy się na nowo; chcę w tym aktywnie współuczestniczyć, by powiększać przestrzeń piękna. Folklor i folk, to jak jabłoń i jabłko; moje miejsce jest w tym "sadzie owocowym"!


    Gabriela Gacek - przyszły muzykolog z Uniwersytetu Wrocławskiego i Akademii Muzycznej; Zespół Pieśni i Tańca Wrocław

    Co to jest folklor dziś? Dla jednych będzie to zapewne bogata oferta programowa zespołów pieśni i tańca, z Mazowszem i Śląskiem na czele. Dla innych - wyroby z Cepelii, zabawa odpustowa, dożynki, festiwale folklorystyczne, może nawet piosenki śpiewane przy ognisku. Niestety, dziś folklor jest obecny prawie wyłącznie na festiwalach lub przy okazji ważnych świąt religijnych i rodzinnych, przeważnie ograniczony do funkcji estetycznej. Brak wyraźnie może nie tyle świadomości magicznych aspektów pewnych obrzędów, co dawnej wiary w ich skuteczność. Jeśli folklor pojawia się poza sceną, to i tak rządzą nim paradygmaty sceny. Tu można dotknąć innego problemu, folkloru jako "wiedzy ludu" o samym sobie. A ta jest pełna idealizacji i często fałszywych przekonań (wszystko w folklorze było "od zawsze").

    Gdy myślę o pojęciu folklor, odcinam się od powyższego rozumowania. Dla mnie jest to po prostu zakorzenione w świadomości lokalnej grupy społecznej, codzienne życie, nawiązujące do zwyczajów przodków (praca, muzyka, gwara, sposób zachowania). Nie nadaje się do wystawienia na scenę, nie można go rozpatrywać w kategorii bycia autentycznym lub nie.

    Szanuję osoby zajmujące się folkiem. Charakteryzuje je postawa odmienna od tej, którą prezentuje wielu kierowników zespołów pieśni i tańca: szukają muzyki u źródeł, mają głód wiedzy. Jednocześnie nie muszą wiązać się z muzyką jednego kraju. Sami wybierają kultury muzyczne, jakie chcą reprezentować i tworzą ich nowe oblicze, które nie pretenduje do miana autentyku. Jako muzykologowi, bliższy jest mi jednak folklor, choć według mnie nie jest to pojęcie przeciwstawne folkowi. Wręcz odwrotnie: folk nie może istnieć bez folkloru, jest dla mnie jego zmodernizowaną, artystycznie i etnograficznie wartościową postacią.

Skrót artykułu: 

W dyskusji udział biorą:

  • Ewa Pacławska - doktorantka prof. dra hab. Jerzego Bartmińskiego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej; korektorka "Gadek z Chatki"; zespół Widymo z Sanoka
  • Janina Biegalska - dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, głównego organizatora Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu
  • Anna Wróblewska - lekarz medycyny pracy; Dziwny Chór Ence Pence
  • Maciej Harna - muzykolog; kompozytor muzyki do spektakli teatralnych; nauczyciel gitary w Szkole Muzycznej w Sanoku; Matragona
  • Krzysztof Trebunia-Tutka - dyplomowany nauczyciel muzyki góralskiej; architekt; konferansjer-gawędziarz; Śleboda; Trebunie Tutki
  • Gabriela Gacek - przyszły muzykolog z Uniwersytetu Wrocławskiego i Akademii Muzycznej; Zespół Pieśni i Tańca Wrocław
Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!