Fly, fly my sadness

Michaił Alperin

The Bulgarian Voices „Angelite”,
feat. Huun-Huur-Tu, Siergiej Starostin & Michaił Alperin

Leć, leć, mój smutku" to szczególna płyta w dorobku Ukraińca Michaiła Alperina. Ten 44-letni, gruntownie wykształcony pianista, kompozytor i aranżer, założyciel pierwszego mołdawskiego kwartetu jazzowego, już na początku lat 80. eksperymentował łącząc jazz i muzykę ludową. Obecnie jako profesor Akademii Muzycznej w Oslo, oraz lider niekonwencjonalnej grupy "Moscow Art Trio" realizuje swoje projekty w kręgu muzyki współczesnej. Jednym z niezwykłych pomysłów kompozytora jest dzieło napisane na kwartet instrumentalno-wokalny z Syberii Huun-Huur-Tu, oraz bułgarski chór żeński "Angelite". Do tego niezwykłego spotkania doszło w 1995 roku.

Tytułowy utwór to impresja wokalna oparta na tradycyjnej pieśni z Rodopów w Bułgarii. Niesamowita atmosfera zbudowana przez instrumentację Huun-Huur-Tu, stanowi idealny akompaniament przy konfrontacji iście anielskiego śpiewu solistki - Sonji Iovkovej z zawodzącym głosem Kaigala-ool Khovalyg z Tuwy. Całość w aranżacji Alperina dopełnia chór "Angelite". Początkowe improwizacje wokalne sprawiają wrażenie rozmowy. Następują po sobie kolejno, długimi melodyjnymi frazami z ogromnym uniesieniem. Z czasem przestrzeń ponad śpiewem solistów wypełniona zostaje żeńskim chórem oraz gardłowym, syberyjskim wokalem. Nie powstaje jednak spiętrzenie, muzyka jest bardzo przejrzysta i świeża.

Kolejna kompozycja, tym razem lidera "Moscow Art. Trio", "Legend" o dowcipnym podtytule "Eastern Heavy Metal" to po prostu mistrzostwo. Za każdym razem, gdy tego słucham, spadam z krzesła. Rozpoczynają panowie z Tuwy niczym trzej szamani. Brzmi to bardzo potężnie i groźnie, wręcz strasznie. Pojawiają się w ciszy i w ciszę odchodzą. Huun-Huur-Tu operuje dwoma technikami śpiewu alikwotycznego, khöömei i sygyt. W głębi niskiego, gardłowego dźwięku pojawiają się alikwoty o różnej wysokości przypominające gwizd. Wrażenie jest niesamowite, tym bardziej, że tak zbudo-wane napięcie potęguje jeszcze 24-osobowy chór "Angelite". Gdy milkną "anielskie" głosy wokalistek, całą przestrzeń wypełnia solo Alperina na melodikonie. Wykorzystanie brzmienia tego instrumentu czyni utwór bardzo nowatorskim i ciekawym. Klamrą zamykającą "Legendę" jest "Angelite". Trzeba przyznać, że Alperin aranżuje swoje kompozycje z ogromnym wyrafinowaniem. Każda kolejna pieśń jest niczym mentalna podróż w głąb jakiegoś nieznanego świata, niczym nieodgadnięta tajemnica. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć.

Improwizacja na temat trzech dźwięków Siergieja Starostina wypełnia niemalże całą kolejną kompozycję - "Fala". Ten rosyjski utalentowany wokalista edukację muzyczną zdobywał w Moskiewskim Konserwatorium w klasie klarnetu. Zafascynowany sztuką ludową jest obecnie producentem i realizatorem programu o muzyce folkowej w rosyjskiej telewizji. Rolę akompaniamentu w tym utworze spełnia "Angelite". Ich śpiew imituje efekt nadciągającej fali, przy czym technika wykonania tej partii, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Artykulacja i frazowanie Starostina na tle tak niesamowitego śpiewu jest czymś niezwykłym, wręcz niewiarygodnym. Trzeba tego posłuchać.

Równie przejmujący jest "Samotny ptak", czyli lament na cześć potęgi ludz-kiego głosu i szlachetności ludzkiego cierpienia, samotności. Ponad 10-minutowa porcja wielkiej muzyki. Pełna uniesienia i smutku improwizacja "szamana" i "anioła" w konfrontacji z kosmiczną, wręcz psychodeliczną atmosferą. Przestrzeń tę tworzą zapętlone naturalnie, oraz niezwykle zróżnicowane dynami-cznie śpiewy bułgarskiego chóru i monotonny Huun-Huur-Tu. "Mountain story" - to medytacje rozpoczynające się ad libitum Alperina na melodikonie. Ciekawe zestawienie tego instrumentu z brzmieniem magicznych "tuwińskich smyków" wprowadza klimat tajemniczości i oczekiwania. Formułę inicjalną dopełnia zdu-miewająca syberyjska technika wokalna w aranżacji z "Angelite". Ponad 40 minut obcowania z potęgą ludzkiego głosu, ludowymi instrumentami z Tuwy oraz melodiką jest czymś niezwykłym. Poza tym materiał został nagrany rewelacyjnie i w dodatku na żywo. Płyta jest całkowicie akustyczna, nie użyto żadnych elektronicznych efektów, dzięki czemu całość stała się niezwykle przestrzenna i spójna, nie tracąc zarazem naturalności. Nowatorskiego zestawienia odmiennych od siebie kultur muzycznych kompozytor dokonał po mi-strzowsku. Współczesna fuzja osjanicznego śpiewu Starostina, Huun-Huur-Tu i Angelite w wizji Alperina jest projektem bardzo nowoczesnym. Nowoczesnym nie w sensie użycia komputerów, sampli czy preparowanych dźwięków, lecz pod względem konstrukcji. Folkowy purysta, być może poczuje się zawiedziony słysząc takie zestawienie, niemniej jednak płyta jest godna uwagi. Szczególnie dla słuchaczy poszukujących nowych, ciekawych brzmień inspirowanych muzyką ludową.

Skrót artykułu: 

Leć, leć, mój smutku" to szczególna płyta w dorobku Ukraińca Michaiła Alperina. Ten 44-letni, gruntownie wykształcony pianista, kompozytor i aranżer, założyciel pierwszego mołdawskiego kwartetu jazzowego, już na początku lat 80. eksperymentował łącząc jazz i muzykę ludową.

Dział: 

Dodaj komentarz!