Napalm Records 2011
"Tiurida" jest kontynuacja dotychczasowych dokonań Islandczyka - można powiedzieć, że nie ma na tej płycie nic odkrywczego. Od strony muzycznej jest taka sama jak poprzednia. Melodie wzięte od Wikingów, charakterystyczne podniosłe i klimatyczne riffy gitar, akustyczne wtręty, mocny i czysty głos - te wszystkie cechy można znaleźć w każdym utworze z płyty. Dopiero po wielokrotnym przesłuchaniu "Tiuridy", można odkryć różnice w porównaniu do poprzednich płyt Falkenbacha. Wyjątkowe są dwa utwory - "Sunnavend" i "Tanfana" - pojawia się w nich weselsza melodia i nie bije z nich, tak jak z każdego innego utworu na płycie, daleki odgłos bitwy.
Wydaje się, że Vratyas Vakyas wszedł na poziom nieosiągalny dla większości muzyków próbujących bratać metal z folkiem. I nie widzę potrzeby, żeby Falkenbach w swojej twórczości cokolwiek zmieniał. Być może gdyby płyty tego zespołu wychodziły co roku, ta wtórność byłaby męcząca - ale po sześciu latach nieobecności usłyszałem to co usłyszeć chciałem.
Napalm Records 2011
Vratyas Vakyas, który stoi za projektem Falkenbach, milczał całe sześć lat, nim wreszcie zdecydował się wydać piątą płytę. Falkenbach wyróżnia się wśród zespołów nurtu folk metalowego. Brak tu biesiady, wokalistek i przebogatego instrumentarium - cech charakterystycznych dla innych zespołów pokroju Korpiklaani. |