Dziecko w fantastyce ludowej Serbołużyczan

Narodziny i śmierć to epizody w życiu każdego człowieka, które stały się w kulturze ludowej zjawiskami szczególnie sakralizowanymi. Dlatego literatura przedmiotu zwykła mówić o dualności dzieci i osób starszych, o ich przynależności do dwóch światów równocześnie, co dawało im dostęp do sfery sacrumi.

 

Dziecko symbolizuje cykliczne odradzanie się przyrody i czasu. Widać to m.in. w noworocznych obrzędach. Nowy Rok przedstawiany jest jako dziecko. Zajmuje miejsce Starego Roku, utożsamianego z sędziwym starcem. Warto pamiętać, że dzieci oraz starcy zajmowali w mitycznych wierzeniach wiejskich społeczności szczególne miejsce. Dzieci, ponieważ nie były jeszcze dojrzałymi i pełnowartościowymi członkami wspólnoty, nie mogły ani chodzić, ani mówić, ani same mieć potomstwa. Dlatego właśnie dziecko w tradycji ludowej postrzegano jako istotę nieokreśloną. Zarówno dziecko, jak i matkę chroniono przy użyciu wszelkiego rodzaju środków apotropeicznych. Wykonywano specjalne gesty, wiązano czerwone nitki, pod łóżeczkiem kładziono ostre narzędzia, święcone zioła itp. Często jednak nie troszczono się zbytnio o małe dzieci, ponieważ śmiertelność niemowląt była kiedyś bardzo wysoka. Dodatkowo ich śmierć uzasadniano jakimiś nadprzyrodzonymi siłami, których zwykły człowiek i tak nie mógł powstrzymać. Wraz z chrystianizacją wśród ludności wiejskiej ugruntowało się również przekonanie, że maleńkie, ochrzczone dziecko, które umiera, zajmuje szczególną pozycję w niebie. Czas ciąży był szczególnym okresem w życiu kobiety, dotyczyło jej wiele nakazów oraz zakazów. Duża liczba tych przesądów przetrwała, w nieco zmienionej formie, do dziś i są one powtarzane jak mantra wszystkim przyszłym matkom.

 

Ciekawe zabobony związane są z narodzinami dziecka w konkretny dzień tygodnia lub roku

Serbołużyczanie wierzyli, że noworodek, który przyszedł na świat w niedzielę, nie tylko będzie miał szczęście w życiu, ale także będzie widział i rozumiał więcej niż jego rówieśnicy. Dodatkowo dziecko niedzielne mogło leczyć niektóre choroby. Kiedy ktoś zwichnął nogę, proszono niedzielnego dzidziusia, aby ją podeptał. Ten zabieg miał pomóc w procesie gojeniaii. Istniał także odpowiedni i nieodpowiedni czas na poród, tzn. dobre i złe godziny. W przekazach ustnych ze wsi łużyckich z początku XX wieku znajdujemy opowieści o modlących się akuszerkach, które chciały zapewnić dziecku wspaniałą przyszłość już w momencie urodzenia o dobrej godzinie. Położne miały także środki roślinne, za których pomocą przeciwdziałały złemu losowi. Jeśli dziecko jednak urodziło się o złej godzinie, podawano je do chrztu przez okno, aby nie spotkała go na przykład nagła śmierć. Okno, jako magiczna brama do dobrego życia, zdrowia i bogactwa, pojawia się w wielu podaniach słowiańskich o losie, który miał jednego dnia wyrzucać przez okno złoto, drugiego srebro, trzeciego miedź, a ostatniego już tylko blachę. Z tego powodu, kto urodzi się pierwszego dnia o odpowiedniej godzinie, będzie bogaczem, kto zaś ostatniego – spędzi całe życie w ubóstwie.

W fantastyce ludowej Serbołużyczan występuje także ciekawa wiara w duchy domowe pod postacią dwóch węży: odpowiedników gospodarza i gospodyni. Kiedy umiera pani domu, wraz z nią na tamten świat odchodzi jej wąż. Podobnie jest w przypadku śmierci pana domu. Węże te przynoszą domowi szczęście i pomyślność. Nie trzeba ich karmić, ponieważ robią to same, np. pijąc mleko razem z małymi dziećmi i wcale ich przy tym nie krzywdząc (sic!)iii. Podobne wierzenie jest rozpowszechnione także u innych narodów słowiańskich, a także np. na Litwie. Przekazy mówiące o tzw. dobrych gadach znane są przykładowo z polskich Bieszczad. Wspomina o tym interesujący tekst pochodzący z książki podróżnika i profesora Uniwersytetu Poznańskiego urodzonego w 1920 roku, Ryszarda Wiktora Schramma: „Obok duchów domowych bywały też po niektórych chałupach »dobre gady«, zadomowione węże, mieszkające pod zagatą lub wprost w izbie w norze pod ścianą. Niechętnie o nich wspominano, ale były. Szanowano je i otaczano czcią, dostawały mleko z jednej miski razem z dziećmi”iv.

Na niemowlę i małe dziecko czyhało na Łużycach wiele niebezpieczeństw. W mitologii serbołużyckiej znajdziemy liczne postacie porywające, zamieniające czy też w inny sposób krzywdzące małe dzieci. Zacznijmy od podmieniania dzieci ludzkich na dzieci różnych złych istot. Takie podmienione dziecko nazywało się przemienek, a jego polskim odpowiednikiem jest odmieniec. Narażone na podmianę były przede wszystkim niemowlęta niemające jeszcze roku. Jeżeli złej istocie uda się przemienić tudzież podmienić dziecko, staje się ono karą i powodem do zmartwień dla ludzkiej matki. Dlatego Serbołużyczanie wierzyli, że małe dziecko nie powinno zostawać ani na chwilę bez dozoru. Jedni mówili, że musi być stale pilnowane aż do ukończenia sześciu tygodni. Inni twierdzili, że do jednego roku i czterech tygodni nie wolno zostawiać go samego. Dziecka nie musi pilnować matka, może to także być inna krewna lub znajoma czy też męski członek rodziny. Istniał tylko jeden warunek: osoba stojąca na straży niemowlaka musi być trzeźwa. Jeżeli zaś dziecka pilnuje ktoś pijany, może zostać ono podmienione lub przemienione, jakby zupełnie nikogo przy nim nie było. Dzieci były podmieniane m.in. przez południcę czy też różne diablice. Południcę przedstawiano jako starą kobietę o groźnym spojrzeniu ubraną w białą szatę. Jej atrybutem często była kosa. Diablice miały przeróżne wizerunki w zależności od regionu Łużyc. W Polsce dzieci podmieniały boginki i mamunyv. Mówiło się, że taki przemienek bardzo głośno płakał. Kiedy zaś nieświadoma niczego ludzka matka wzięła go na ręce, chcąc uspokoić swoje własne dziecko, czar nabierał mocy i nieszczęśnica musiała do końca życia wychowywać podrzutka. Dlatego uważano, że nawet jeśli niemowlę okropnie płacze, warto najpierw zmówić nad nim pacierze i chwilę poczekać, aż się samo uspokoi. Gdyby zaś niemowlę nie chciało, mimo modłów, od razu przestać płakać, należało czekać. Wtedy matka-południca, czy też matka-diablica nie wytrzymywała zawodzenia swojego dziecięcia i oddawała ukradzione ludzkie niemowlę.

Istniała także istota o imieniu serpaszyja, która była szczególnie niebezpieczna dla wszędobylskich małych dzieci. Wyobrażano ją sobie jako wysoką kobietę bez głowy, z sierpem pod pachą. Spacerowała ona po polach nie tylko w południe, jak wspomniana już południcavi, ale stale była tam obecna. Jeżeli jakieś dziecko deptało, czyli niszczyło zboże, aby zrywać chabry, maki czy też inne kwiatki, serpaszyja natychmiast ucinała mu głowę. Warto dodać, że ta postać występowała głównie na Dolnych Łużycach.

Ciekawą postacią w fantastyce ludowej Serbołużyczan, znaną przede wszystkim na Łużycach Górnych, jest tzw. boże sedleszko lub też boża łość. Była to istota, która ukazywała się w kilku postaciach. Jedną z nich było piękne, małe dziecko w białych, czystych szatach. Pojawienie się takiego dziecięcia zwiastowało nadchodzące nieszczęście lub śmierć. Kto zobaczył owo ubrane na biało dziecię, wiedział, że zbliża się coś złego. Warto dodać, że boże sedleszko lub też boża łość nie było powodem nieszczęścia, lecz jedynie posłańcem, który o nim informował, przed nim ostrzegał, zwiastował je. Z przekazów ustnych można się dowiedzieć, że białe dziecię nierzadko płakało, ponieważ żal mu było ludzi, na których spadnie zły los. Dlatego Serbowie Łużyccy uważali tę postać za dobrego ducha. Tym samym charakter bożego sedleszka jest dobryvii.

W podaniach serbołużyckich istniały także dzieci olbrzymów, które przyczyniły się do powstania pagórków czy też miast i wsi na całych Łużycach. Mitologia serbołużycka wspomina również, że wodnik albo utopiec, znany tutaj jako nykus albo wodny muž, posiadał żonę i dzieci. Największą sławę zyskały córki utopca, znane w fantastyce ludowej wielu narodów jako syreny sprowadzające statki na mieliznę. Serbołużyczanie uważali, że każdy staw, potok i jezioro mają swojego nykusa. Mógł on wciągnąć nieuważne dziecko do wody, a to na zawsze znikało w jego podwodnym królestwie. Dlatego matki musiały być bardzo uważne i nie pozwalały dzieciom zbliżać się samotnie do brzegu zbiornika wodnego.

Powyższy artykuł z przyczyn oczywistych nie wyczerpuje tematu. Serbołużyczanie, podobnie jak inne ludy słowiańskie, mieli również rozbudowaną symbolikę stroju dziecięcego i jego kolorystyki, która także nie pozostawała bez wpływu istot fantastycznych i ich ingerencji w życie dzieci. Warto zwrócić uwagę na zbieżności przesądów słowiańskich oraz serbołużyckich, co może stanowić ciekawy temat na artykuł porównawczy czy nawet pracę naukową.

 

Justyna Michniuk

Sugerowane cytowanie: J. Michniuk, Dziecko w fantastyce ludowej Serbołużyczan, "Pismo Folkowe" 2021, nr 157 (6), s. 27-28.


iM. Delimata, Dziecko w Polsce średniowiecznej, Poznań 2004.

iiA. Černy, Istoty mityczne Serbów Łużyckich, z łużyckiego tłum. B. Grabowski, b.m. 1901, s. 18.

iiiW. von Schulenburg, Wendische Volkssagen und Gebräuche aus dem Spreewald, wyd. 2, Cottbus/Chóśebuz 1930, s.99.

ivR.W. Schramm, Prywatna podróż pamięci, Olszanica 2003.

vR. Kaczorowski, Przesądy i wierzenia w ludowej kulturze polskich mieszkańców Warmii na przełomie XIX i XX wieku, „Studia Elbląskie” 2003, t. 5, s. 93–103.

vi Więcej na temat południcy i innych istot mitologicznych Serbołużyczan można znaleźć np. tutaj: J. Michniuk, Postacie mityczne i legendarne na Łużycach, „Gniazdo. Rodzima Wiara i Kultura” 2019, nr 1 (19), s. 48–51.

viiA. Černy, dz. cyt., s. 53–54.


Bibliografia

A. Černy, Istoty mityczne Serbów Łużyckich, z łużyckiego tłum. B. Grabowski, b.m. 1901.

M. Delimata, Dziecko w Polsce średniowiecznej, Poznań 2004.

R. Kaczorowski, Przesądy i wierzenia w ludowej kulturze polskich mieszkańców Warmii na przełomie XIX i XX wieku, „Studia Elbląskie” 2003, t. 5, s. 93–103.

J. Michniuk, Postacie mityczne i legendarne na Łużycach, „Gniazdo. Rodzima Wiara i Kultura” 2019, nr 1 (19), s. 48–51.

R.W. Schramm, Prywatna podroż pamięci, Olszanica 2003.

W. von Schulenburg, Wendische Volkssagen und Gebrauche aus dem Spreewald, wyd. 2, Cottbus/Chośebuz 1930.

Skrót artykułu: 

Narodziny i śmierć to epizody w życiu każdego człowieka, które stały się w kulturze ludowej zjawiskami szczególnie sakralizowanymi. Dlatego literatura przedmiotu zwykła mówić o dualności dzieci i osób starszych, o ich przynależności do dwóch światów równocześnie, co dawało im dostęp do sfery sacrum[1]

Annemarie Paulick, Rohne 1934 fot. z arch. autorki

Dodaj komentarz!