Dudy Juliana

"Siedem pijanych nocy"

Zwykle nie przepadam za piosenkami irlandzkimi czy szkockimi, których teksty zostały przetłumaczone lub napisane od nowa w naszym rodzimym języku - wydają mi się one sztuczne, pozbawione całego cudzoziemskiego uroku. Zupełnie jakby wykonawcy wychodzili naprzeciw bardzo leniwym słuchaczom, nastawionym nie na przekaz muzyczny, ale na słowny. Inaczej w wypadku nagrań zgromadzonych na kasecie "Siedem pijanych nocy" formacji Dudy Juliana.

Zawiera ona polskojęzyczne wersje znanych pieśni takich jak "Old Maid in a Garret", "Whisky in the Jar" czy "The Raggle-Taggle Gypsy" - prawie wszystkie te celtyckie "przeboje" zyskują dzięki tekstom, bo choć Dudy Juliana nie mogą na razie jeszcze (choć pewnie już niedługo!) doścignąć pod względem poziomu artystycznego takich formacji jak The Sands, to jednak nad swoimi irlandzkimi mistrzami i rywalami zyskują znaczną przewagę racząc polską publiczność dobrymi, dowcipnymi - a zarazem inteligentnymi - tłumaczeniami utworów.

Chyba słusznie zatytułowano zbiór nagrań "Siedem pijanych nocy" - bo ta opowieść o ogłupiałym od alkoholu mężu rogaczu jest najzabawniejsza. Dorównuje jej "Dzban whisky" (w oryginale oczywiście "Whisky in the Jar"). Na szczęście tekst (inaczej niż w przypadku pozostałych pieśni) nic wspólnego z tymże oryginałem nie ma - zamiast o dzielnym irlandzkim bandycie, mówi o wesołych rozrywkach mieszkańców Dublina Tylko.... czy rzeczywiście w Dublinie jest 301 knajp, serwujących "nektar z kłosów jęczmienia" ? Oj, trzeba by kiedyś pojechać i samemu przeliczyć.

Z kolei w instrumentalnych "Polkach" ("Ballydesmond") grupa daje popis szybkiego grania (zaryzykowałabym stwierdzenie, że efekt jest ciekawszy niż na płycie "Blackwater" irlandzkiej formacji Altan). Jest też parę kąsków dla wielbicieli szant - czystej wody pieśni kubryku "Holy Ground", "Dom, ech, dom". Przypominają się stare dobre czasy, kiedy to grupy w rodzaju lubelskich "Szantymenów" trzymały się z dala od krakowskiego festiwalu szantowego.

Stronę drugą otwiera utwór "W małej wiosce" - jak zwykle dużo zyskujący przez kontrast między balladowym sentymentalnym tekstem (popularny na Wyspach Brytyjskich motyw nieszczęśliwie rozłączonych kochanków) a żywiołową melodią. Zwracam też uwagę na "Trzech Cyganów" (w oryginale "The Raggle-Taggle Gypsy") - przyznam, że to jedna z moich ulubionych pieśni, głównie za przyczyną doskonałej interpretacji wykonanej w latach 80 - tych przez niejakiego Mike'a Scotta (The Waterboys), ale także z powodu tekstu, tu oddanego doskonale przez T. Zygmonta. Pieśń opowiada o ucieczce młodej kobiety z domu bogatego męża - i, o dziwo, nie zawiera żadnego morału pouczającego, że wyznaczonych granic przekraczać nie należy; ucieczka wiarołomnej - co w balladach angielskich raczej rzadkie - powiodła się.

"Pan tańca" - cóż, tak świetny tekst zasługuje na lepszą, bardziej wyrazistą melodię. Jezus nie jako dostojny i Wielki Syn Boży, lecz jako apoteoza "tańca, co nie kończy się" jest obcy naszej kulturze, w której już prędzej uwierzonoby w taniec śmierci, ponury korowód, widomy znak kary dla tych, co ośmielili się weselić. Ale Irlandczycy - ochrzczeni znacznie wcześniej przed nami - chcieli wierzyć w Taniec Życia, w którego rytmie porusza się - dzięki Bogu - cały świat.

W ostatnim utworze - "Fa - la - la - lo" - Dudy Juliana wyraźnie poniosło w stronę poezji śpiewanej (mam nadzieję, że nie uznają tego za zarzut). Mogłaby to być któraś z piosenek układanych przez tolkienowskich bohaterów.

W sumie - pomijając rzewne "kawałki" takie jak "Sam Hall" czy "Molly Malone" (chyba najsłabsze na kasecie) nie jest to muzyka do słuchania w domowym zaciszu ze łzą perlącą się w oku, lecz raczej do wspólnego pośpiewania. Tych, którzy poszukują melancholijnych kompozycji podobnych do dzieł A. Stivella, ostrzegam - nie mają tu czego szukać. Ale ci, którzy chcą po prostu rozrywki, znajdą ją.

Na uwagę zasługuje też dobra jakość techniczna nagrań, która w przypadku debiutów nie zawsze jest mocną stroną materiału muzycznego.

Skrót artykułu: 

Zwykle nie przepadam za piosenkami irlandzkimi czy szkockimi, których teksty zostały przetłumaczone lub napisane od nowa w naszym rodzimym języku - wydają mi się one sztuczne, pozbawione całego cudzoziemskiego uroku. Zupełnie jakby wykonawcy wychodzili naprzeciw bardzo leniwym słuchaczom, nastawionym nie na przekaz muzyczny, ale na słowny. Inaczej w wypadku nagrań zgromadzonych na kasecie "Siedem pijanych nocy" formacji Dudy Juliana.

Dział: 

Dodaj komentarz!