Drum Freaks

22-ego maja w Warszawie w klubie Hybrydy wystąpił zespół Drum Freaks. Założył go po powrocie z długiego pobytu w USA Milo Kurtis. Rok temu w wywiadzie udzielonym W. Ossowskiemu stwierdził, że jest to zespół, "który nie gra nigdy w tym samym składzie". Faktycznie, przewinęło się przez niego wiele osób. Grali m.in. Apostolis Antymos oraz Mateusz Pospieszalski. Tym razem zagrali: Milo Kurtis - djembe, pomagajki, Włodzimierz "Kinior" Kiniorski - wariowanie, saksofon, flet, Piotr Iwicki - keyboard, David Saucedo-Valle - kongi, Ania Patynek - śpiew, djembe, pomagajki oraz India Czajkowska - śpiew, pomagajki. Nie było zapowiadanego na plakatach Janusza "Yaniny" Iwańskiego na gitarze. Zważywszy na fakt, że muzycy ci grali już w wielu innych zespołach ciekawiło mnie, jak zaważyło to na charakterze Frików.

Pierwszy raz byłem w Hybrydach i trochę zaskoczył mnie charakter miejsca - wydaje mi się, że nie bardzo pasuje do tego typu koncertów. Ciągły szum ludzi przy barze mógł przeszkadzać w słuchaniu. Ale wydaje się, że nie przeszkadzało to zbytnio zespołowi (zresztą jak Milo Kurtis to ujął we wspomnianym wywiadzie w Trójce, nie zwraca uwagi na bieganie słuchaczy między "dystrybutorem piwa a toaletą" choć to było a'propos koncertów Osjana).

Najistotniejsza sprawa czyli muzyka... Przeróżniasta mieszanka wszystkiego, czego można by się po tych artystach spodziewać. Wszystkie utwory były bardzo rozbudowane, z dużą ilością improwizacji. Przeważnie Milo, David i Ania podawali rytm, Iwicki uzupełniał to improwizacjami na keyboardzie, dziewczyny śpiewały, a Kinior szalał. Brzmi prosto, ale było zupełnie odwrotnie, czyli zakręcenie. Jeśli ktoś lubi szufladki to wszystko razem brzmiało jak połączenie Young Power, Orkiestry Na Zdrowie oraz Osjana (choć wyraźnie nie tego z lat 90-tych, zdecydowanie bardziej słyszalne echa "Roots" i "Rytuału dźwięku i ciszy"). O ile mnie pamięć nie myli jednym z utworów była "Piosenka Ani" z kasety "Jest Los" Orkiestry Na Zdrowie w mocno rozbudowanej aranżacji. A'propos tego utworu - genialnie brzmiało grane przez Iwickiego tło basowe - głęboooki, potężny DUBowy bas na żywo. Zarówno Kinior jak i Kurtis pokazali, że słowo Freaks w nazwie ma pokrycie w rzeczywistości. Obydwaj schodzili ze sceny i grali wśród publiczności, Kinior wariował na saksofonie, a Milo grał pałeczkami na poręczach otaczających scenę. Na scenie Kinior zupełnie "świrował", a to śpiewał niezrozumiale, a to grał na kalimbie, a to znowu puszczał freejazzowe solówki na saksofonie (to trzeba było usłyszeć na żywo), grał też na jakimś wielkim flecie (ten sam, którego użył w utworze "See I & I" na płycie 1991 IZRAELa). W pamięć zapadł też jeden utwór, który chyba był zupełnie zaimprowizowany na koncercie, całkowite free i jak było widać po minach niektórych osób nie bardzo się podobał - mnie wręcz przeciwnie - ooodlot!. Milo Kurtis oprócz grania na djembe sięgał także po łuk muzyczny oraz didgeridoo, co dodawało kolorytu całemu koncertowi. Grali około 1,5 godziny i naprawdę znakomicie. Na bis Milo, Ania i David zagrali na bębnach (przepraszam tych, których stwierdzenie "zagrali na bębnach" przyprawia o palpitację, ale, niestety, nie znam się na tym na tyle, żeby coś więcej napisać... no dobrze, brzmiało afrykańsko).

Podsumowując, mam wrażenie, że Drum Freaks jest obecnie odrodzeniem idei Young Power z końcówki lat 80-tych w nowej, bardziej "na czasie" aurze. Czerpanie z przeróżnych źródeł od folku czy etno, przez jazz, po free jest im niewątpliwie bliskie tak jak było bliskie Young Power (tam przecież, choć był to zespół bardziej jazzowy, też były motywy etniczne jak "Awasekana" czy "Man of Tra"). I chociaż Milo Kurtis jest kojarzony z Osjanem i z tym zespołem porównuje się Drum Freaks, to obecny Osjan pozostaje w tyle. Wydaje mi się, że Osjan skostniał w swoim charakterze grania typu 3-akordowy riff, "nośne" bębny i solówka na flecie przez cały utwór. Friki są ciekawsze, świeższe ze swoimi pomysłami. Życzę im szybkiego wydania płyty. No i radzę Osjanowi, jeśli nie ma już skąd czerpać inspiracji to niech czerpie ją z Drum Freaks. I nie bójmy się, że wraz z pojawieniem się Brathanków znikną nam zespoły, które cenią dźwięk.

Skrót artykułu: 

22-ego maja w Warszawie w klubie Hybrydy wystąpił zespół Drum Freaks. Założył go po powrocie z długiego pobytu w USA Milo Kurtis. Rok temu w wywiadzie udzielonym W. Ossowskiemu stwierdził, że jest to zespół, "który nie gra nigdy w tym samym składzie".

Dział: 

Dodaj komentarz!