Czeremcha 2019

Fot. tyt. J. Zarzecka

W tym roku na festiwalu Z Wiejskiego Podwórza w Czeremsze w zasadzie wiele nie widziałam. Impreza już od lat odbywa się w trzeci weekend lipca. Byłam na wakacjach z dziećmi na pobliskiej wsi i było tak świetnie (kąpiele w zalewie Repczyce, małe pieski, bele siana itd.), że na połowę atrakcji nie zdążyliśmy, a o połowie zapomnieliśmy (np. o rozgrywającym się równolegle turnieju piłki błotnej Swamp Football).
Jednak na „kare konie” tego wydarzenia dotarłam. I tak piątkowy koncert Muzykantów – których kariera rozpoczęła się w zasadzie utworem „A gdzież moje kare konie” – oraz sobotni grupy Fanfara Transilvania zaliczyłam. Muzykanci w stałym składzie – Joanna i Jan Słowińscy oraz Alicja i Jacek Hałasowie – oraz formie (wzbogaceni o dodatkowego skrzypka) zagrali wspaniały i energetyczny koncert muzyki głównie polskiej, zachęcając publiczność do tańca. Natomiast Fanfara Transilvania to był porządny kawałek dętej roboty. Żywioł okiełznany, ale porywający. Poprzedziła ich grupa Csángálló z Węgier, muzyką mołdawską wprowadzając w klimaty Transylwanii. Prócz tego w Czeremsze zagrali: Stój Katarzyno, Oreada i Karolina Cicha, Tyś Widzioł, Sumana, Mamadou Diabate & Percussion Mania (z Burkina Faso), Felix Shinder & Dengi Vpered z Ukrainy, no i oczywiście nieodzowna Czeremszyna – czyli gospodarze „na własnym boisku”. To na nich przychodzą tłumy lokalnej, wiernej publiczności, by posłuchać rytmicznych, dobrze znanych kawałków, najlepiej „tutejszych”.
Występom towarzyszyły warsztaty sztuk różnych, pokazy filmowe i widowisko obrzędowe, rosnący co roku jarmark rękodzieła, namiotowisko biesiadne z piwem i jedzeniem, no i słynny konkurs kulinarny w niedzielę. W zasadzie powinien się on już nazywać wyścigiem kulinarnym, bo chętnych do zakupu lokalnych frykasów jest tylu, że podają sobie nad głowami często przypadkowe potrawy. Z łezką w oku wspominam konkursy sprzed lat, kiedy prócz pochłaniania jedzenia dało się z paniami kucharkami porozmawiać, zainspirować przepisami, wymienić poradami. Z tamtych czasów pochodzi posypka lniana do ziemniaków i wszystkiego, co się da posypać.
Dodatkowym elementem tego festiwalu jest sielskie i wiejskie życie towarzyskie – na festiwal przyjeżdża wielu stałych bywalców, okolica obfituje w miejsca urokliwych wycieczek i wypoczynku – prawdziwe Wiejskie Podwórze jest na wyciągnięcie ręki.

Joanna Zarzecka

Skrót artykułu: 

W tym roku na festiwalu Z Wiejskiego Podwórza w Czeremsze w zasadzie wiele nie widziałam. Impreza już od lat odbywa się w trzeci weekend lipca. Byłam na wakacjach z dziećmi na pobliskiej wsi i było tak świetnie (kąpiele w zalewie Repczyce, małe pieski, bele siana itd.), że na połowę atrakcji nie zdążyliśmy, a o połowie zapomnieliśmy (np. o rozgrywającym się równolegle turnieju piłki błotnej Swamp Football).

Dział: 

Dodaj komentarz!