Chodź na Pragę!

Praskie kapliczki

Omawiając folklor warszawskiej Pragi nie sposób nie wspomnieć o podwórkowych czy ulicznych kapliczkach, których na terenie tej dzielnicy zachowało się około stu. Stanowią one dobitne świadectwo wiary prażan, ich przywiązania do wartości religijnych, kultu maryjnego.

Kapliczki do czasu Powstania Warszawskiego nie były li tylko "specjalnością" praską, znaleźć je można było na terenie całej stolicy. Choć budowane były od wieków, gros z nich pochodzi z okresu II wojny światowej, czasu wielkiej gehenny miasta. Jest oczywiste, iż w okresie zagrożenia, w myśl powiedzenia "jak trwoga to do Boga", wzrasta pobożność, a wraz z tym potrzeba prywatnych i publicznych praktyk religijnych. W sytuacji, gdy w każdej chwili groziła łapanka, wyjście do kościoła czy kaplicy stanowiło realne zagrożenie utraty życia.

Życie religijne skupiało się wokół podwórkowych kapliczek. Ich mnogość na Pradze, w porównaniu z lewobrzeżną stroną miasta, jest skutkiem tragicznych wydarzeń związanych z powstaniem warszawskim oraz okresem po jego upadku, kiedy to miasto zniknęło z powierzchni ziemi. Wraz z substancją mieszkaniową zburzone zostały również kapliczki, a podwórka zamieniły się w cmentarze. Pragę szczęśliwie ominęła gehenna, która stała się udziałem Warszawy po drugiej stronie Wisły.

Przez długie lata powojenne, mniej więcej do połowy lat 90. XX wieku, temat praskich kapliczek prawie nie istniał w zbiorowej świadomości. Dopiero od tamtej pory nastąpił zdecydowany przełom, a to dzięki trzem osobom - Agacie Rymkiewicz, Tadeuszowi Karpikowi i ks. Edwardowi Tomczykowi. Tadeusz Karpik wydał w 1995 roku broszurę "Kapliczki Naszej Pragi" (pod tym pojęciem autor rozumie Nową Pragę - ulice Szwedzką, Wileńską i 11 Listopada). We wstępie do tego wydawnictwa czytamy: "Kościół podwórkowy!... Najdawniejsze kapliczki Pragi pamiętają powstanie listopadowe i styczniowe, a nawet wcześniejszą rzeź Pragi - by polska natura spokorniała wobec Petersburga. Praga nie była pokorną ani w czasie ostatniej "wolnej" elekcji pod osłoną bagnetów Katarzyny - ani gdy z woli Napoleona niszczono praskie domy i kościoły. Nie chciano na Pradze śpiewać modlitwy Alozjego Felińskiego o zachowanie zdrownia "miłościwie" panującego Polakom cara. Na Pradze wołano: Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie... Praski kościół podwórkowy jednoczył sąsiadów, chronił rodzinę. W czasie ostatniej wojny sprzyjał przetrwaniu Żydów".

W 1998 roku kapliczki praskie były przedmiotem trzech wystaw fotograficznych Agaty Rymkiewicz - prezesa Towarzystwa Przyjaciół Pragi. Zostało na nich zaprezentowanych około 60 kapliczek z ogólnej liczby około 100. Ponownie kapliczki miejscami żywego kultu uczynił ks. Edward Tomczyk, którego śmiało można nazwać apostołem Nowej Pragi. W maju oraz czerwcu praskie podwórka zamieniają się w miejsca modlitwy. Spójrzmy głębiej. Powszechnie znane są i opisywane majowe nabożeństwa przy krzyżach i kapliczkach wiejskich, procesje ludu z chorągwiami, wśród pól otoczonych budzącą się do życia przyrodą. Problematyka analogicznych nabożeństw w wielkich miastach to "terra incognita". W epoce postępującej desakralizacji i komercjalizacji życia publicznego, w atmosferze zadymionego i hałaśliwego miasta, nabożeństwa przy kapliczkach są oazami skupienia modlitewnego, metafizycznych refleksji, bogatej religijnej kultury, żywej wiary. Stwarzają jednocześnie możliwość większej integracji małych społeczności lokalnych przy pielęgnowaniu wystroju kapliczek czy przy organizacji nabożeństw. O ich pięknie mogę zaświadczyć osobiście, gdyż wielokrotnie miałem okazję w nich uczestniczyć. Poniższy wiersz-modlitwa Liliany Krawczyk pochodzi z książki "Prażanie o Starej Pradze":


Praska madonna

Maryjo, Praska Madonno,
Z podwórkowych naszych kapliczek
Z Wileńskej, Stalowej, Małej
Tak smutne jest twoje oblicze
I oczy, które płakały.
Co widzisz, smutna Madonno
Wpatrzona w schodowe klatki?
Kradnące dzieci, pijanych ojców,
Cierpiące matki.
Patronko zmęczonych ludzi,
Mieszkańców nędznych uliczek,
Maryjo, Praska Madonno,
Podwórkowych starych kapliczek.
Wyciągnij do nich swe ręce
I przytul ich pełna miłości,
A oni ci dadzą w podzięce
Wstydliwe uśmiechy miłości.

Szaty zmienia dziś Targowa

Szaty zmieni dziś Targowa
I Ząbkowska całkiem nowa.
Nowe domy, nowe sklepy,
Czy nam przez to będzie lepiej?
Czy ta Praga, która była,
Będzie nadal w sercu żyła?

Jak się okazuje, troskę o przyszłość Pragi podzielają, obok starszych mieszkańców dzielnicy, również młodsze pokolenia. Dowodem tego jest przytoczony wyżej fragment wiersza Ani Gumowskiej, uczennicy szóstej klasy szkoły podstawowej na warszawskiej Pradze.

Agata Rymkiewicz - Prezes Towarzystwa Przyjaciół Pragi - w książce "Ocalić Pragę" pisze tak: "Na naszych oczach ginie oryginalny i wyjątkowy zakątek Warszawy - stara Praga. Stara Praga, jak żadna inna część miasta, uratowała z pożogi wojennej czynszowe kamienice i uliczne bruki, nastrój i klimat jedyny w swoim rodzaju. I może jest najmniej stołeczna, ale najbardziej warszawska, a przede wszystkim najbardziej autentyczna. Zachowanie klimatu Pragi, jej kamienic, podwórek, zaułków w dzisiejszym stanie jest raczej niemożliwe i często bezcelowe, ponieważ stopień zaniedbań i dewastacji osiągnął poziom nie do uratowania. Rozpada się zabudowa z przełomu XIX i XX wieku. Praga ma szansę przetrwać jedynie w sercach i wspomnieniach swoich byłych i obecnych mieszkańców, wiernych i życzliwych swojej małej ojczyźnie".

A jeśli ocalić Pragę, to w jaki sposób? Tu znów przytoczę słowa Agaty Rymkiewicz (pochodzące z albumu "Warszawska Praga"): "Z żywej dzielnicy stołecznego miasta nie da się zrobić skansenu, to pewne. Niechlubnych tradycji, które przylgnęły do Pragi - nędzy, pijaństwa, przemocy i przestępczości - trzeba się pozbyć. Nie da się wskrzesić tego, co już odeszło - na przykład kultury i szczególnej atmosfery dzielnic żydowskich. Niektóre tradycje, jak handel targowy, a potem bazarowy i uliczny w dawnej formie nie są w stanie wytrzymać próby czasu. Chęć zachowania dawnej roli i funkcji Pragi w mieście oznaczałoby utrzymanie statusu dzielnicy kategorii "B". Praga musi znaleźć nową tożsamość. Praga to też stolica. Konieczny jest zatem kompromis między przyszłością i przeszłością. Gromadzić trzeba świadectwa przeszłości ku pamięci tych, co odchodzą i edukacji tych, co nastają. Temu powinno służyć muzeum Pragi. Należy z pietyzmem przechowywać obyczaje, muzykę, gwarę i folklor miejski".

Namawiam prażan, aby nie czuli kompleksów z powodu praskiego pochodzenia czy adresu zamieszkania. O tym, że można być prażaninem i obywatelem świata zarazem, najlepiej świadczy osoba Wiesława Ochmana - światowej sławy tenora. Ochman dzięki swojemu talentowi wokalnemu miał okazje zwiedzić świat, bywać w wielkich salonach i spotykać się z możnymi tego świata. Mimo to, przy każdej okazji podkreślał z dumą, że urodził się i wychował na Ząbkowskiej. Zapytany kiedyś, która z metropolii i która z ulic oglądanych w czasie licznych podróży w świecie pozostawiła trwały ślad w jego sercu, odpowiedział, iż metropolia to Warszawa, a ulica to Ząbkowska. W jego wypowiedziach łatwo wyczuć połączenie manier bon vivanta z warszawsko-praskim poczuciem humoru. Jak się okazuje, świadomość praskich korzeni nie tylko nie przeszkadza mu w światowej karierze, ale buduje siłę jego osobowości.

Uważam, że dla dobra Pragi należy dowartościować Kapelę Praską poprzez zaproszenia na różnorakie koncerty i uroczystości, wspomóc finansowo nagranie płyty z materiałem muzycznym dotyczącym Pragi. Należy też uznać karpie z restauracji "Pod karpiem" i pyzy według receptury z Bazaru Różyckiego za potrawy regionalne i serwować je na praskich festynach czy innych uroczystościach.

Do zobaczenia na Praskim Szlaku, na karpiu i piwie w restauracji "Pod karpiem", na pyzach na Bazarze Różyckiego, na nabożeństwie przy kapliczce, czy dniu integracyjnym na Równej. Więc - Rzuć, bracie, blagę i chodź na Pragę!


Artykuł był publikowany w Nowej Gazecie Praskiej w numerach: 4/5 (30 I 2002), 6 (13 II 2002).

Skrót artykułu: 

Omawiając folklor warszawskiej Pragi nie sposób nie wspomnieć o podwórkowych czy ulicznych kapliczkach, których na terenie tej dzielnicy zachowało się około stu. Stanowią one dobitne świadectwo wiary prażan, ich przywiązania do wartości religijnych, kultu maryjnego.

Kapliczki do czasu Powstania Warszawskiego nie były li tylko "specjalnością" praską, znaleźć je można było na terenie całej stolicy. Choć budowane były od wieków, gros z nich pochodzi z okresu II wojny światowej, czasu wielkiej gehenny miasta. Jest oczywiste, iż w okresie zagrożenia, w myśl powiedzenia "jak trwoga to do Boga", wzrasta pobożność, a wraz z tym potrzeba prywatnych i publicznych praktyk religijnych. W sytuacji, gdy w każdej chwili groziła łapanka, wyjście do kościoła czy kaplicy stanowiło realne zagrożenie utraty życia.

Dział: 

Dodaj komentarz!