Bretoński czerwiec w Poznaniu

Czerwiec dla miłośników muzyki i tańca bretońskiego mieszkających w Poznaniu był miesiącem prawdopodobnie niezapomnianym. Po majowej fest-noz dla uczestników cyklicznych warsztatów tanecznych z Tomaszem Kowalczykiem, tutejszy Dom Bretanii zafundował miłośnikom gatunku kilka bardzo interesujących propozycji kulturalnych.

W czwartek 14 czerwca koncertowali już po raz trzeci w Polsce panowie z Ozan Trio. Tym razem wypełnili po brzegi salę Naszego Klubu. To zespół takiej klasy, że przy odpowiedniej promocji mógłby zapełnić sporą salę koncertową, aktualnie jest jedną z bardziej rozchwytywanych bretońskich grup muzycznych. Ozan Trio tworzą: Malo Carvou (flet drewniany poprzeczny), Bernard Bizien (gitara akustyczna) i Armel An Hejer (śpiew).

Koncert zaczął się kilka minut po 18.00 i trwał ponad godzinę. Grupa ubrana w eleganckie czarne garnitury zaprezentowała głównie utwory ze swojej płyty "Ko?sert", ale nie obyło się i bez muzycznych nowości. Ozan Trio wykonują muzykę oscylującą pomiędzy muzyką tradycyjną Bretanii, folkiem, a piosenką kabaretową i aktorską. Dużo tu słychać wpływów paryskiej musette, muzyki cygańskiej a nawet motywów melodycznych z krajów Bliskiego Wschodu. Malo wyjaśnił publiczności skąd wzięło się połączenie musette z muzyką bretońską - jego dziadek grający na akordeonie wyjechał w czasie II wojny światowej do Paryża i tam zetknął się z musette. Kiedy wrócił do Bretanii łączył ten styl z muzyką bretońską, ucząc swojego wnuka. Po jego śmierci Malo przypomniał sobie tamto wspólne dziecięce muzykowanie z dziadkiem i powrócił do niego z kolegami z zespołu. Muzycy na scenie prezentują finezję, charyzmę, sporo świetnej muzycznej improwizacji, swobodny kontakt z publicznością i poczucie humoru. Dużą uwagę przyciąga pełen pasji, barwny śpiew Armela. Nie można nie wspomnieć o brawurowym wykonaniu "Wiewiórki", która stała się w Bretanii prawdziwym przebojem; Malo w trakcie tego utworu zdejmuje część fletu i naśladuje za jego pomocą w sposób humorystyczny odgłosy wydawane przez leśne zwierzątka. Poruszyło do głębi "An daou Voked" łączące tradycyjny bretoński tekst z muzyką irańską. Koncert trwał ponad godzinę, grupa zasłużenie bisowała dwa razy, a następnie w kuluarach toczyła rozmowy z zachwyconymi Polakami i rozdawała autografy. Późną nocą w jednym z poznańskich pubów miało miejsce spontaniczne jam session gromadzące Bretończyków, Polaków oraz Irlandczyka.

Drugim bretońskim wydarzeniem tego miesiąca były warsztaty taneczne prowadzone przez Solenn Boennec w dniach 16-17 czerwiec. Solenn jest wieloletnią szefową jednego z najlepszych bretońskich Kół Celtyckich "Ar Vro Vigouden", była przez kilka lat prezydentką stowarzyszenia Kół Celtyckich "War'l Leur". Jest cenioną i bardzo doświadczoną choreografką od kilku lat przygotowującą spektakle do Nocy Celtyckich w Paryżu. Warsztaty podzielone były na dwie części: otwartą, dla wszystkich chętnych i zamkniętą, dla Koła Celtyckiego "Bugel Kuit" działającego przy Domu Bretanii w Poznaniu. Solenn dostosowała poziom prowadzonych zajęć otwartych do zróżnicowanego poziomu i wiedzy tanecznej uczestników warsztatów, poprawiała i utrwalała podstawowy zasób tańców znany przeważającej części uczestników, a także uczyła całkiem nowych (np. rond paludier, da?s treger). W trakcie warsztatów często tańczono do improwizowanych na żywo kan ha diskan (bretońskie pieśni naprzemienne). Warsztaty odbywały się w ciepłej, niemal rodzinnej atmosferze, ich uczestnicy przynieśli słodycze i truskawki, które wspólnie podjadali w trakcie przerw. "Bugel Kuit" ćwiczyli głównie technikę taneczną i elementy improwizacji. Ich umiejętności taneczne zostały przez Panią Boennec ocenione bardzo wysoko. Wzruszającym dla wszystkim był moment, kiedy grupa z Poznania zaprezentowała swoje układy a Solenn wzruszyła się do łez. Uczestnicy warsztatów otwartych nagrodzili popis burzą braw domagając się bisu.

24 czerwca na zakończenie sezonu w klubie Piwnica 21 zorganizowana została wspaniała fest-noz, której główną gwiazdą był świetny bretoński Startijenn, grupa obecnie w Bretanii zaliczana do ścisłej czołówki zespołów grających do tańca, zasypywana propozycjami koncertowymi.

Fest-noz rozpoczęła się kilka minut po 19.00. Jako pierwsi pokaz swoich umiejętności tanecznych dali tancerze z "Bugel Kuit" prezentując tradycyjne wykonanie "Jabadao Gavotte de L'Aven", następnie dwa swoje współcześnie zaaranżowane układy: "Hanter Dro" i "Gavotte de Montagnes" z elementami innych gavotów oraz tradycyjny "Gavotte d'Honneur", z którym zbiegli z parkietu. Grupa dostała ogromną owację od publiczności i skandowanie o bis.

Jako supporty muzyczne zaprezentowały się dwa składy. Pierwsi na scenę wyszli Goularz - nowa poznańska formacja grająca muzykę bretońską, wykonali "Ridee 6 temps", wiązankę polek oraz "Koło z Loudeac". Po nich pojawił się znany już w kręgach bretonofilskich duet "Kan ha diskan" Monika Kuś i Grażyna Olszaniec. Dziewczyny zaśpiewały suity Plinna, Gavotte'a oraz wspólnie z Niną Nowocień (siedmioletnią dziewczynką, którą uczą śpiewu bretońskiego) dziecięce "An Dro". Duet wzbudził zdziwienie i uznanie Bretończyków, którzy byli już pod ogromnym wrażeniem poziomu tanecznego i atmosfery panującej podczas imprezy. Część polska zajęła w sumie około 45 minut, a po niej zaczęło się istne muzyczno - taneczne szaleństwo.

Startijenn zagrali wszystkie utwory, które umieścili na swojej debiutanckiej płycie oraz dodatkowo kilka innych. Zespół tworzy pięciu młodych mężczyzn w wieku 22-24 lat, grających ze sobą już 10 lat, w jej skład wchodzą: Kanogan An Habask (ulinean pipes, biniou kozh), Kaou Gwen (instr. perkusyjne), Tangi Le Gall-Carre (akordeon diatoniczny), Tangi Oillo (gitara akustyczna), Youenn Roue (bombarda). Jej członkowie mają za sobą różne historie muzyczne, np.: akordeonista pobiera nauki u Frédérica Guichen, perkusista przez wiele lat grał w zespołach reggae oraz z Afrykańczykami (do Startijenn dołączył jako ostatni w 2004 roku), gitarzysta ukończył szkołę muzyczną w klasie gitary klasycznej. Wszyscy muzycy są absolwentami bretońskojęzycznych szkół Diwan i świetnie mówią w języku praprzodków. Na scenie prezentują mieszankę wybuchowej, porywającej do tańca młodzieńczej energii połączonej z muzyczną dojrzałością, nieco improwizacji i perfekcyjnego, budzącego szacunek wykonania repertuaru oraz profesjonalnego przygotowania koncertowego (razem z nimi jeżdżą zaprzyjaźnieni akustyk i "techniczny"). Tancerze długo nie pozwalali zejść Bretończykom ze sceny domagając się kilka razy bisów. Ekipie bretońskiej należą się solidne brawa za jeszcze jedno - jechali do Polski ze Słowacji przez całą noc i pół dnia, dali świetny koncert pomimo ogromnego zmęczenia. Startijenn obiecali w pokoncertowych rozmowach, że jeszcze do Polski przyjadą; kiedy się tu wybierali, usłyszeli od jednego z braci Guichen, że w Poznaniu jest inaczej, ale nie spodziewali się, że poczują się jak w Bretanii.

Zabawa zgromadziła ponad setkę uczestników w przedziale wiekowym od roku do sześćdziesięciu kilku lat i przez wielu jej uczestników została uznana za jedną z najlepszych fest-noz ostatnich kilku lat w Polsce.

W przyszłym roku poznański Dom Bretanii obchodzić będzie piętnastolecie działalności, na tę okazję wszyscy miłośnicy muzyki i tańca z Armoryki już zacierają ręce i mocno trzymają kciuki, by jubileusz wypadł świetnie.

Skrót artykułu: 

Czerwiec dla miłośników muzyki i tańca bretońskiego mieszkających w Poznaniu był miesiącem prawdopodobnie niezapomnianym. Po majowej fest-noz dla uczestników cyklicznych warsztatów tanecznych z Tomaszem Kowalczykiem, tutejszy Dom Bretanii zafundował miłośnikom gatunku kilka bardzo interesujących propozycji kulturalnych.

Autor: 
Dział: 

Dodaj komentarz!