Opis ten powstawał "na kolanie" w trakcie trwania koncertu, który odbył się na Placu Zamkowym w ramach "Święta Muzyki w Warszawie" 24.06.00. Amadinda to czterech absolwentów Konserwatorium Budapesztańskiego, którzy grają ze sobą od 1984 r. nie tylko na instrumentach perkusyjnych. Zaczęli od utworu na dzwonki i bębny w stylu "górale przepędzają uowiecki + transik". Był on bardzo żywiołowy i bardzo krótki. Następnie 1/2 Amadindy dała (dali) popis tego, co można uzyskać z ksylofonów. W trakcie utworu dołączyli pozostali i zmieniali się cyklicznie. Rewelacja! Po brawach i ukłonach nastał wesoły kawałek na ksylofony w stylu "krecik + dixie + skocznie", który powoli rozruszał niemrawą publiczność. Chwilka przerwy na zmianę instrumentów i... rozległy się dźwięki orientalnej piszczałki. Zrobiło się bardzo "bliskowschodnio". Muzycy też dostroili się do klimatu ubierając gustowne czerwone turbany, po czym zrobiło się jeszcze bardziej orientalnie pod wpływem cymbałów, bębna i tamburynu. Długi był ten utwór, ale ciekawy, zakończony solówką na bębnie. Następnie zebrani na Placu Zamkowym usłyszeli bardzo krótkie, dowcipne a'capella w języku nieokreślonym ("mruu, uszszsz, ciaciacia") oraz grane na ksylofonach "krecik + dixie + skocznie", tym razem troszkę dłużej zakończone stosownym "jeach!". Po chwilce oddechu w ruch poszły przeszkadzajki o bardzo dziwnych kształtach i bardzo klawych dźwiękach, kompozycja przypominała nieco "Planet caravan" Black Sabbath. Krótka przerwa przeznaczona była na sprawy techniczne i po piekielnych okrzykach zabrzmiały dźwięki rodem z afrykańskiego buszu. Utwór przeszedł w bardziej cygański połączony z ekspresją buszmenów. Tempo osiągnęło wczesny Napalm Death. Po ostatnich łupnięciach Amadinda zeszła (zeszli) ze sceny. Publiczność jednak udowodniła, że jak chce, to potrafi bić brawo i muzycy zjawili się ponownie na scenie, ukłonili się i znowu zeszli. I tak dwa razy, aż wreszcie zaśpiewali a'capella kawałek Johna Cage'a i zeszli. Chwila ciszy... i pojedynczo wrócili, aby zniknąć definitywnie. W sumie koncert Amadindy był bardzo ciekawym eksperymentem muzycznym.
Opis ten powstawał "na kolanie" w trakcie trwania koncertu, który odbył się na Placu Zamkowym w ramach "Święta Muzyki w Warszawie" 24.06.00.